Polski samochód za 400 tys. zł? Oto Leopard 6 Litre Roadster, jeden z kilkunastu na świecie
Prototypy, szumne zapowiedzi o nowej dumie polskiej motoryzacji, w końcu rozczarowanie, auto nie weszło do produkcji - znacie to? Nieodłączny element prób stworzenia polskich szybkich samochodów. Mimo to historia zna przypadek kiedy się udało. Pojazd nazywa się Leopard 6 Litre Roadster i jeden jest teraz na sprzedaż.
Polskie ręcznie robione auto debiutowało w 2005 r. w Paryżu. To roadster z 405-konnym silnikiem V8, który trafił najprawdopodobniej do zaledwie kilkunastu klientów. Produkowano go w Mielcu, a za projekt odpowiadał Zbysław Szwaj, wspierany przez Maksymiliana Szwaja. Samochód powstał przy udziale szwedzkiego inwestora, Alfa Naslunda. Planowano wytwarzać 20 sztuk Leopardów rocznie. Niestety, liczba zamówień prawdopodobnie nie była wystarczająca, bo przedsiębiorstwo zbankrutowało w 2014 r.
Dlatego istniejące egzemplarze z miejsca stały się obiektami kolekcjonerskimi. Te przypominające dawne jaguary pojazdy są nie tylko bardzo rzadkie, ale dodatkowo każdy z nich jest inny, wykonany ręcznie zgodnie z życzeniami zamawiającego.
Prosty przepis na niezwykły samochód.
Pod aluminiowymi poszyciami nawiązującymi do stylistyki dawnych Jaguarów kryje się stalowa rama przestrzenna. Dzięki precyzyjnym obliczeniom udało się ograniczyć jej wagę do zaledwie 85 kg. Samochód napędza amerykańskie V8 z legendarnej rodziny LS-ów. Mowa tu dokładnie o 6-litrowym LS-2, zasilanym sekwencyjnym wtryskiem. To jednostka znana z Corvette. Moment obrotowy (542 Nm) z aluminiowego potwora przenoszony jest na tylne koła za pośrednictwem 6-biegowej manualnej skrzyni biegów Tremec T-56. Taki zestaw pozwala Leopardowi rozpędzić się do pierwszej setki w cztery sekundy i osiągać prędkość maksymalną wynoszącą 250 km/h. To ostatnie nie jest tak naprawdę maximum możliwości polskiego roadstera, na taką wartość ustawiono elektroniczną blokadę.
W zawieszeniu postawiono na prostotę, wykorzystując konstrukcję opartą na podwójnych wahaczach poprzecznych. Mocne hamulce z tarczami wentylowanymi i dziurkowanymi oraz czterotłoczkowymi zaciskami dostarczyło Brembo.
Choć to ręcznie wykonane auto wygląda bardzo staromodnie i delikatnie, w crash testach okazało się całkiem wytrzymałe, przede wszystkim dzięki dobrze wykonanej ramie. Jak widać, ideą Leoparda nie było tworzenie niespotykanych rozwiązań. Wykorzystano znane i sprawdzone patenty by uzyskać samochód dobrej jakości, skupiony na wrażeniach z jazdy.
Ważne detale.
Także środek Leopard nie pozostawi nikogo obojętnym. Uwagę zwracają już umieszczone na środku deski zegary. Siedzenia wyprodukował Groclin, dobrze znany fanom polskiej motoryzacji. Za wykańczanie skórzanej tapicerki odpowiadali rzemieślnicy z Pleszewa, na co dzień wytwarzający siodła. Kierownica i dźwignia zmiany biegów to konstrukcje renomowanego włoskiego Momo.
Co ciekawe, nie tylko detale surowego wnętrza i właściwa jakość wykonania pokazywały przywiązanie do szczegółów. Fabryka w Mielcu planowała wypuścić kolekcję ubrań dedykowanych właścicielom Leopardów.
Takie rzeczy na sprzedaż.
Jeden egzemplarz tego unikatu jest teraz na sprzedaż w Polsce. Przejechał dopiero 8,5 tys. km i jest w świetnym stanie. Kosztuje 395 tys. zł. Nowe Leopardy kosztowały przeszło 100 tys. euro, ale trudno mówić o spadku wartości w przypadku tak niezwykłego samochodu.
Nie wiadomo do kogo należał ten egzemplarz. Poza królem Szwecji i wytwórnią 20th Century Fox właściciele Leopardów pozostają anonimowi. Można jedynie się domyślać, że to raczej bogate i ważne persony.
Pojawienie się tak rzadkiego auta na sprzedaż jest nie lada wydarzeniem. Zwłaszcza, że to polska konstrukcja z Mielca, która znajdowała nabywców wśród zamożnych klientów spoza kraju. Taka mała przypominajka, że da się w Polsce zrobić szybkie auto i je sprzedawać, a nie tylko generować szum medialny i skończyć na niezbyt udanych prototypach.
Ciekawskim polecam oficjalną stronę samochodu. Zatrzymała się na czasach jego świetności i przez to jest fascynująca.