REKLAMA

W Warszawie wydarzył się karambol, mimo że kilka aut nie miało kierowcy

Rzadko zdarzają się takie sytuacje w ruchu drogowym. Jeśli dochodzi do karambolu, to zazwyczaj kierowców jest tyle samo, co samochodów. Na warszawskich Bielanach nie było ich prawie wcale.

karambol Bielany
REKLAMA
REKLAMA

Takie pojęcie jak karambol nie występuje w przepisach ustawy prawo o ruchu drogowym. Potocznie określa się tak zdarzenia (najczęściej zderzenia) kilku pojazdów. Najczęściej karambol kojarzymy z trudnymi warunkami atmosferycznymi i autostradami. Jeden pojazd się zatrzymuje, albo dochodzi do kolizji dwóch pojazdów, a potem wpadają na siebie kolejne samochody. Przypadek z warszawskich Bielan pokazuje, że nie jest potrzebna autostrada, ani zła pogoda, nie trzeba nawet jechać, kierowcy są praktycznie niepotrzebni, a i tak możemy mieć karambol. Uszkodzonych zostało dziewięć samochodów, a jechał tylko jeden. I kto za to zapłaci?

Karambol na Bielanach

Użytkownik Twittera prezentuje nam krótki film z miejsca zdarzenia. Widzimy auto dostawcze, które ze sporym impetem wjechało w zaparkowanym samochód osobowy. Siła musiała być tak duża, że uderzony najechał na kolejny samochód, a ten następny, ten na kolejny i tak dalej. Ucierpiało osiem zaparkowanych (jeśli dobrze liczę) samochodów, mimo że samochód dostawczy trafił tylko w jeden. Uszkodzenia wielu pojazdów są poważne. Dlatego rodzi się ważne pytanie, kto za to zapłaci.

Sprawa wydaje się tutaj prosta, a w przypadku karambolu wcale tak nie musi być. Wiele zależy od okoliczności zdarzenia. Chodzi oczywiście o to, z czyjej polisy OC zostanie opłacona naprawa tych pojazdów. Tutaj jedynym winowajcą wydaje się być pojazd dostawczy. Nie da się żadnej winy przypisać kierowcom zaparkowanych pojazdów, bo nie uczestniczyli wtedy w ruchu. Gdyby dziewięć samochodów ucierpiało, ale w trakcie ruchu, rozstrzygnięcie o winie mogłoby być rozłożone na kilka osób i polis. Ktoś najechał na ciebie, ale ty najechałeś na kogoś. Tu sprawa wydaje się czysta, ale chyba jednak nie chciałbym rozwiązywać tej zagadki, gdyż istotne jest, dlaczego auto dostawcze wjechało w te samochody.

Karambole:

Sprawcą kolizji był ktoś inny

REKLAMA

Przyczyną najechania na zaparkowane samochody była kolizja. Doszło do zderzenia volkswagena i fiata, o czym informuje tvnwarszawa.pl. Auto dostawcze zostało wytrącone ze swojego toru jazdy i uderzyło w stojące samochody. Winnym kolizji tych dwóch pojazdów został uznany kierowca samochodu marki Volkswagen, który nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu.

Wypadałoby więc kosztami naprawy wszystkich szkód obciążyć polisę kierowcy Volkswagena, bo od niego wszystko się zaczęło. Tylko że tu pojawia się pole do interpretacji. Przecież to nie on uderzył w pozostałe auta, tylko samochód dostawczy. Może jego kierowca miał możliwość uniknięcia zderzenia, może, mimo tego, że to na nim wymuszono pierwszeństwo, jechał na przykład za szybko? A może poszli do lasu. Ubezpieczyciel na pewno poradzi sobie z rozkładem winy, ale ja nie chciałbym tej roboty.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA