Nie macie pojęcia o ruchu prawostronnym. Mam na to dowody fotograficzne
Przejechałem się dziś trasą ekspresową do Piotrkowa Trybunalskiego i z powrotem. Po drodze w końcu udało mi się uwiecznić zjawisko, którego istnienie jest wypierane w internecie, tj. lepienie się do lewego pasa, ale nie przez „zamulaczy”, tylko przez tych uważających, że jadą dynamicznie.
Przez całą drogę utrzymywałem prędkość 110-120 km/h, zarówno podczas jazdy prawym pasem, jak i podczas wyprzedzania. Maksymalna dopuszczalna prędkość na tym odcinku to 120 km/h. Po drodze jeden agresywny kierowca Toyoty zaczął migać na mnie długimi w momencie, w którym wyprzedzałem – nadal zastanawiam się, co jego zdaniem miałem wtedy zrobić.
Komentarze w internecie rysują zupełnie spaczony obraz dróg ekspresowych i autostrad
Zdaniem komentatorów najgorsi są „blokujący lewy pas”, którzy nie wiadomo dlaczego jadą lewym, podczas gdy powinni jechać cały czas prawym i wjeżdżać w każdą szparę między ciężarówkami. Po co? Nie wiadomo, ale przez całą drogę nie widziałem ani jednego takiego przypadku, żeby ktoś kto wcześniej jechał prawym, a potem wyprzedzał lewym pasem, nie wrócił na ten prawy po zakończeniu wyprzedzania. Widziałem za to coś zupełnie innego, coś co jest powszechne i całkowicie pomijane w komentarzach. To przyspawanie się do lewego pasa przez osoby, które uważają, że jadą bardzo szybko. No bo skoro łamią już jeden przepis – to jest ograniczenie prędkości – to znaczy, że mają również moralne prawo łamać dowolne inne, jak ten o obowiązku jazdy przy prawej krawędzi jezdni. A jeszcze dokładniej, to uważają, że skoro jadą bardzo szybko, to należy im się wolny pas tylko dla nich – a frajerzy mają uciekać na bok. Ta sytuacja powtarza się tak często, że mógłbym z tego zrobić galerię na kilkadziesiąt zdjęć.
Powiedzcie mi – jeśli wiecie – kogo wyprzedzają kierowcy aut widocznych na zdjęciach?
Bo takich sytuacji na dystansie 320 km przejechanych dziś widziałem ponad 20. Kierujący zbliżał się do mnie z dużą prędkością jadąc cały czas lewym, wyprzedzał mnie (nielegalnie, bo przekraczał dozwoloną szybkość) i kontynuował po horyzont lewym pasem przy całkowicie wolnym pasie prawym. Niestety nie miałem kamery, bo jakbym miał – pozgłaszałbym te wszystkie przypadki na policyjną skrzynkę Stop Agresji Drogowej jako wykroczenia przeciwko artykułowi 16 Prawa o ruchu drogowym.
Może pora na nowe prawo?
Może to usankcjonujmy, skoro i tak już tak jest i nikt z tym nic nie robi? Na lewym pasie wprowadzamy brak ograniczenia prędkości, ale z zakazem zjazdu na prawy. Możesz na niego zjechać tylko jeśli chcesz opuścić drogę ekspresową danym zjazdem, jak na rondzie. Jeśli już wjechałeś/aś na lewy pas, to musisz na nim pozostać i jechać najszybciej jak możesz. Tym sposobem nikomu nigdy nie zjedziesz na prawo i nikt nigdy nie zjedzie tobie, ale możesz wciskać do dechy przez cały czas. Za nieuzasadniony zjazd z lewego na prawy - mandat 2000 zł i 15 punktów. Może żartuję, a może nie, bo na razie mamy sytuację znaną z dowolnej szkoły: grupa agresorów zawłaszcza sobie daną przestrzeń i śmieje się ze wszelkich sankcji lub ograniczeń. Dzieci z pierwszej klasy nie mogą pójść na szkolny plac zabaw, bo siedzą tam ośmioklasiści i palą papierosy. Normalni kierowcy nie mogą wjechać na lewy pas i wykonać zwykłego manewru wyprzedzania, bo co chwila popędza ich przyklejeniec, który sam nie umie zjechać na prawy kiedy powinien.
Jeszcze takie przypomnienie, bo może ktoś nie wie
Jeśli zjeżdżam na lewy pas żeby wyprzedzić, a z tyłu za mną widzę nadjeżdżający pojazd i jego kierujący po paru czy parunastu sekundach musi odpuścić gaz, żeby zrównać się prędkością ze mną, to nie ma to nic wspólnego z wymuszeniem pierwszeństwa. Jest to sytuacja analogiczna do tej, w której doganiasz kogoś jadącego twoim pasem, tylko wolniej. Czy to znaczy, że on wymusza na tobie pierwszeństwo jadąc przed tobą? Pytanie jest retoryczne, ale czytając komentarze w internecie zaczynam wątpić już we wszystko. Zwłaszcza w to, że ktokolwiek wie, co to jest ruch prawostronny.
