REKLAMA

Na zachodzie już też się odkleiło. 570 tys. zł za 2-drzwiowe BMW E30, a to nawet nie M3

Ceny samochodów klasycznych odkleiły się od rzeczywistości również na Zachodzie. Świetnym przykładem jest BMW E30 323i z 1985 roku. 

ceny samochodów klasycznych
REKLAMA
REKLAMA

W sieci pojawiło sie ogłoszenie sprzedaży prawie nowego BMW E30 323i z 1985 roku. To dwudrzwiowy sedan z silnikiem R6 o mocy 150 KM. W czasach świetności rozpędzał się do setki w 8,4 s. Samochód jest w idealnym stanie, ale trudno się temu dziwić, skoro od nowości przejechał zaledwie 260 km. Ktoś kupił go z zamiarem trzymania pod kocem.

ceny samochodów klasycznych

Ten inwestor nie wydał pieniędzy na elektryczne szyby, automatyczną skrzynię biegów, czy inne elementy, które poprawiłyby komfort korzystania z E30.

ceny samochodów klasycznych

Zamiast tego zapłacił za manualną skrzynię biegów w układzie dog-leg i pięcioma przełożeniami, szperę, sportowe fotele Recaro. Krótko mówiąc, postawił na radość z jazdy, ale z dziwnych powodów jej nie zaznał.

Obecnie auto można kupić, sprzedawca zachwala, że czuć w nim zapach nowego samochodu, a opony mają jeszcze włoski. Nic tylko brać.

Cena? 119 990 euro

Gdybym nie miał doświadczenia z naszą rodzimą giełdą beki, to oplułbym ze śmiechu monitor. Na szczęście życie uodporniło mnie na takie sytuacje. Ktoś może powiedzieć, że każdy ma prawo żądać za swój samochód, ile mu się tylko podoba i że to nie moja sprawa. Ma trochę racji, ale w niczym nie ogranicza mi to mojego prawa do wyśmiewania patologicznych rzeczy. Żeby było śmieszniej, ten samochód trafił już po raz drugi na portal aukcyjny. Za pierwszym razem było to w 2017 roku, gdy z identycznym przebiegiem został wyceniony na 69 990 euro. Po krótkich obliczeniach wychodzi mi, że ten samochód drożeje w tempie 10 tysięcy euro rocznie, więc za 10 lat będzie wart 219 990 euro. A za 20 lat 319 990 euro. Nic tylko brać i lokować kapitał. Nie da się na tym stracić.

Ceny samochodów klasycznych są takie bezsensowne

W przypadku 99 proc. z nich cena to czysta spekulacja i łowienie kolejnych frajerów do oskubania. Nasz bohater nie jest rzadkim modelem, nie jest M3, nie jest limitowaną wersją. To zwyczajny samochód, takich jak ten model powstało wiele. To, że jakiś Niemiec trzymał go przez 37 lat pod kocem nie sprawia, że auto nabrało wartości. To nadal stare auto, które jest mniej więcej warte tyle, ile waży + parę euro za nostalgię. Ten rynek od lat wygląda tak, jakby polegał na dojeniu każdego kolejnego właściciela do granic przyzwoitości.

Obiecuje mu się stałe zyski, lokatę kapitału, możliwość dołączenia do elitarnego grona inwestorów, którzy z dziwnych powodów umiłowali pomarańczowe spodnie. Gdybyś kupił stary rower za kilkaset procent jego wartości, zostałbyś nazwany wariatem, gdy zrobisz tak z samochodem, zostajesz kolekcjonerem.

Co można kupić za 119 990 euro?

Bardzo dużo, ale zostańmy przy tematach motoryzacyjnych. Załóżmy, że poszukujemy czegoś ze stajni BMW. Jeżeli chcielibyśmy pójść w zgodność historyczną to powinniśmy spojrzeć na BMW M440i, ale skoro można mieć w cenie E30 prawdziwe M, to nie ma sensu oszczędzać. Za 94 tysiące euro możemy kupić BMW M4 Competition (to ten wzmocniony). Dorzucamy za 3200 euro lakier Portimao Blue (albo za 920 euro Isle of Man grun mettalic), bo nie jesteśmy papieżem, ani przedstawicielem handlowym, żeby jeździć białym samochodem. Całość to jedyne 97 tys. euro. Zostaje nam ponad 20 tysięcy na zabawę. Otrzymujemy samochód, który jest w każdym aspekcie lepszy niż E30 323i. Mam nadzieję, że nikt nie kupi tego przeszacowanego egzemplarza. To żaden klasyk, a zapach nowego samochodu lepiej poczuć w faktycznie nowym samochodzie, a nie w 37-letnim zwyczajnym BMW.

REKLAMA

PS: samochód za 119 990 euro, a zdjęcia jak od typowego Janusza z autohandlu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA