Zapowiedź Hondy Civic Type R sprawiła, że czuję się jak dziecko w sklepie ze słodyczami

Pominę milczeniem dziwną manierę producentów, która polega na bombardowaniu internetu zapowiedziami, przeciekami, przeciekami przecieków i zapowiedzi do zapowiedzi. Zapewne w pierwotnym założeniu miała sprawić, że o danym modelu będzie się mówiło jak najwięcej, ale gdzieś po drodze jej sens został wypaczony. Ale to temat na inny wpis, więc skupmy się na pięknie brzmiącym bohaterze tego wpisu.

Cieszy mnie to, bo jest coś urzekającego w dźwięku kręconego wysoko Type R. A co wiemy o nowym modelu? Na pewno między bajki można włożyć opowieści, że będzie miał ponad 400 KM. Świadczy o tym fakt, że zamaskowany egzemplarz pokonał okrążenie toru Suzuka w czasie zaledwie o sekundę krótszym niż ustępująca generacja, która miała 320 KM. Wszystko to z dwulitrowego turbodoładowanego silnika.  Napęd klasycznie trafi na przednią oś.

Wiemy, że z listy lakierów zniknął charakterystyczny żółty. Nowy Type R będzie mógł być pomalowany na niebiesko, czerwono, czarno, biało i szaro. Wnętrze nadal będzie dwukolorowe — czerwone i czarne. Nie ma co spodziewać się drastycznych zmian w wyglądzie względem poprzedniej generacji. Nowy „cywilny” był ewolucją poprzedniej generacji, więc taki sam los czeka Type R. Jeden z ciekawszych renderów pokazuje, że nowy tajper może wyglądać tak:

Raczej nie obraziłbym się na taki wygląd. Jest klasycznie, ale z pazurem. Nowa generacja będzie występować wyłącznie jako pięciodrzwiowy hatchback i będzie ostatnią, która swoją moc będzie zawdzięczać wyłącznie silnikowi spalinowemu. Na szczęście po staremu zachowa swoje lekko karykaturalne skrzydło i potrójny wydech. Premiera odbędzie się już 20 lipca. Nie mogę się doczekać. To ostatni taki. Ale najważniejsze jest inna rzecz. Czy nowa Honda Civic Type R odzyska tytuł najszybszego seryjnego samochodu z napędem na przednie koła na torze Nurburgring? W 2019 r. roku tytuł ten skradło Civicowi Renault Megane RS Trophy-R. Mam nadzieję, że nowy Type R przywróci równowagę mocy.