Tragiczny wypadek pod Jędrzejowem wzywa do zmiany oznakowania przy pracach autostradowych
W tragicznym wypadku na drodze S7 zginęły cztery osoby podróżujące busem. Kierujący prawdopodobnie uderzył w ciągnik znajdujący się na pasie awaryjnym.
Trudno jeszcze ocenić dlaczego doszło do tego wypadku, czy ktoś się do niego jeszcze przyczynił, czy może kierowca zasłabł lub nie zauważył ciągnika. Nic oczywiście już nie odwróci jego skutków, ale wypada zauważyć pewną istotną rzecz, która łączy ten wypadek i wiele innych zdarzeń na drogach ekspresowych i autostradach. Jest to przeświadczenie, że droga ekspresowa to właściwie taka sama droga jak każda inna, więc można na niej albo się zatrzymać, albo wykonywać jakieś prace. Niedawno jadąc autostradą A2 widziałem na wysokości Skierniewic trwające koszenie trawy na centralnym pasie między barierkami wykonywane przez pracowników, którzy właściwie stali na lewym pasie z podkaszarkami, plecami do nadjeżdżających samochodów.
Obstawiam, że podobnie było z tym ciągnikiem
Niestety, nie można uznawać, że ruch na drodze ekspresowej zwolni, bo są wykonywane jakieś prace. Większość osób zauważa je w ostatniej chwili – dobrze, jeśli w ogóle. Kierowcy jadący wolniej są mało skupieni na drodze, często interesując się bardziej telefonem. Ci jadący bardzo szybko - jadą tak szybko, że nie zdążyliby zareagować. Tymczasem na drogach kategorii A i S często prowadzi się prace bez wyłączenia danego pasa. Tak, wiem że zmniejszyłoby to przepustowość i wymagałoby wprowadzenia nowej organizacji ruchu, zdaję sobie sprawę że jest to dodatkowy kłopot. Ale autostrada czy ekspresówka w Polsce to po prostu tysiące samochodów pędzących na złamanie karku bez specjalnej ostrożności. Nie jestem oczywiście gotów powiedzieć, czy kierowca busa jechał po pasie awaryjnym, ani dlaczego zawadził o ciągnik, ale gdyby ustawiono pachołki na odcinku, gdzie trwało koszenie, to pewnie zostałby zmuszony do zwolnienia, zmiany pasa itp. manewrów podnoszących bezpieczeństwo. Zamiast tego stosuje się często znak tymczasowy „Koszenie traw” ustawiany na autostradzie kilka kilometrów wcześniej.
W Stanach Zjednoczonych jest taki przepis
Jeśli coś stoi na pasie awaryjnym – auto, ciągnik, przyczepa – to musisz zmienić pas na lewy, żeby to coś ominąć. Nie wolno przejeżdżać koło tego po prawym pasie, ponieważ zza takiego pojazdu może wyjść człowiek, albo możesz wpaść w poślizg i nie będzie już możliwości się z niego wydostać bez uderzenia w przeszkodę. Jest to zbyt niebezpieczne, żeby przeszkody stacjonarne lub poruszające się bardzo powoli stały tak blisko strumienia ruchu jadącego z ogromną prędkością. To też zresztą kolejny przyczynek do dyskusji o różnicach w dopuszczalnych prędkościach jazdy. Ciężarówki na autostradzie mogą jechać maksymalnie 80 km/h, jadą zwykle nawet 92 km/h i nikt ich za to nie karze. Ale nadal przyjmując nawet te 90 km/h mamy do czynienia z różnicą prędkości dopuszczalnej dla aut osobowych i ciężarowych na poziomie 50 km/h. Czyli jadąc 140 km/h lewym pasem wyprzedzamy ciężarówki tak, jakby przejeżdżać koło stojących pojazdów z prędkością 50 km/h. To szokująco dużo.
Podobno nowoczesne samochody są bezpieczne
Nic nie jest jednak bezpieczne, gdy uderza się w stojącą przeszkodę przy prędkości znacznie ponad 100 km/h. Z tego właśnie powodu niestety każde prace na autostradzie czy drodze ekspresowej powinny być odgrodzone. Przepustowość ucierpi, kierowcy utkną w korkach, ludzie będą przeklinać że spóźnili się na kolację, zamiast docenić, że dojechali do domu żywi.
Zdjęcie główne: PSP Jędrzejów
