Trzy modele Skody mogą zniknąć z rynku. Wiecie, komu podziękować
Jak duże musi być auto, żeby opłacało się je produkować? Skoda sugeruje, że jeśli norma Euro 7 nie zostanie złagodzona, to nawet małe crossovery mogą zniknąć z rynku.
Spalinowa gama modelowa Skody zaczynająca się od Octavii? Wygląda na to, że tak może wyglądać przyszłość - i to taka niezbyt odległa.
Skoda: norma Euro 7 wymiecie z rynku kolejne samochody.
Skoda Scala, Kamiq i Fabia - co łączy te modele? Aktualnie to, że wszystkie znalazły się na liście modeli zagrożonych wyginięciem, jeśli w życie wejdzie nowa norma Euro 7 w jej obecnie proponowanym kształcie. Jak podaje Automotive News Europe, powołując się na wypowiedź Martina Jahna ze Skody, taka zmiana przepisów wymusi też zamknięcie jednej z fabryk i utratę 3000 miejsc pracy.
Biorąc pod uwagę fakt, że proponowana data wprowadzenia normy Euro 7 to połowa 2025 roku, musielibyśmy liczyć się z tym, że za nieco ponad 2 lata, szukając spalinowego auta Skody prosto z salonu, mielibyśmy do wyboru tylko Octavię, Karoqa, Superba i Kodiaqa. Czyli modele zaczynające się rozmiarowo od ok. 4,4 m (Karoq) i cenowo od 100 000 zł (Octavia) - a i to przy naiwnym założeniu, że przez najbliższe 24 miesiące ceny aut nie pójdą w górę.
Dla porównania, obecnie Fabia w najtańszej wersji kosztuje niecałe 67 000 zł i ma 4,1 m długości. Spali pewnie podczas jazdy mniej niż Karoq i Octavia, a na parkingu zajmie zauważalnie mniej miejsca. W jakąś dziwną stronę poszliśmy z tymi normami, ale może tak miało być, a ja czegoś nie rozumiem.
Skoda nie jest przy tym jedyna.
Niedawno podobną deklarację złożył Volkswagen. Zdaniem jego przedstawiciela koszt, który będzie związany z normą Euro 7, nie będzie znaczący w przypadku większych i droższych modeli (jak np. w segmencie E), gdzie i tak powszechnie stosowane są rozwiązania hybrydowe, ale w najprostszych i najtańszych samochodach z silnikami spalinowymi tak łatwo już nie będzie.
Efekt? Jeśli norma Euro 7 weszłaby w życie bez zmian, z rynku musiałby zniknąć chociażby Volkswagen Polo. Który już teraz kosztuje ponad 90 000 zł.
Co potem? Tak, przyjdą samochody elektryczne.
Więc pewnie nie będzie tak, że gama Volkswagena będzie się rozmiarowo rozpoczynała od Golfa, a gama Skody - od Karoqa czy Octavii. Tyle tylko, że cenowo już tak przystępnie nie będzie - w końcu jeśli ID.2 ma się zaczynać od okolic 25 000 euro, to cenowo wybór będzie raczej między Golfem a ID.2, a nie między ID.2 a potencjalnie nieistniejącym już Polo.
Chyba trzeba było jednak w tych wszystkich regulacjach pójść po prostu w kierunku kei-carów. Na razie wygląda bowiem na to, że skutecznie wyeliminujemy z salonów najmniejsze, najprostsze i najtańsze auta i zastąpimy je... tak, tym samym, tylko większym, palącym więcej i zużywającym więcej zasobów.
Sprytnie.
Czytaj również: