Klub elektryków za stówkę właśnie się powiększył. Znasz to auto doskonale
Dobrze, ta "stówka" jest trochę naciągana, ale przy deficycie samochodów elektrycznych w tym jako tako akceptowalnym przedziale, dobre i to. A raczej dobre i tak, bo nowym członkiem tego ekskluzywnego klubu został Opel Corsa Electric w odmianie Yes.
Żeby nie zostawiać was zbyt długo w niepewności - nowy Opel Corsa Electric w tańszej odmianie kosztuje, jak podaje Auto Katalog, 129 000 zł. Po odliczeniu maksymalnej stawki dopłat do samochodów elektrycznych otrzymujemy więc prawie idealnie 100 000 zł brutto. Ok, przekroczyliśmy wirtualny budżet o 2000 zł, ale to i tak niezły wynik.
Nowa oferta trochę ratuje elektryczną Corsę.
Jeśli bowiem zajrzymy do cennika na rok modelowy 2024 (i ten sam produkcji), naszym oczom ukaże się informacja, że najtańsza spalinowa Corsa, z silnikiem o mocy 75 KM kosztuje 78 400 zł, najmocniejsza spalinowa, czyli 136-konne 1.2 Turbo z hybrydą i automatyczną przekładnią - 116 100 zł, natomiast Corsa Electric z silnikiem o mocy 156 KM - wypalające oczy 174 700 zł.
Serio. O ile można jeszcze lubić Corsę, o tyle ustalenie ceny na poziomie wyższym niż Volvo EX30 czy MG4, jest - niech będzie - bardzo odważne. Owszem, do małego Opla wciśnięto pakiet akumulatorów 54 kWh, a 156 KM w małym aucie (choć ważącym ponad 1,5 tony) zapewni przyjemne osiągi, ale ponad 174 000 zł to już raczej poziom, gdzie ktoś zada sobie pytanie: a dlaczego nie dopłacić do Tesli? I pewnie uzna, że nie ma powodu, żeby tego nie zrobić.
Swoja drogą - Opel twierdzi, że Corsa Electric potrzebuje na sprint do setki 81 sekund. Reklamowałbym, że jest szybszy, niż podaje producent.
Na co można liczyć w Corsie Electric w tańszej wersji?
Przede wszystkim na słabszą jednostkę napędową (136 KM zamiast 156 KM) i mniejszy akumulator (50 kWh). Mniejszy będzie więc także zasięg - o ile w przypadku droższej Corsy można liczyć na 383-413 km, o tyle Corsa Electric Yes ma zaoferować teoretyczne 357 km. Czyli dużo nie tracimy.
Dobre wiadomości są też takie, że Corsa Yes powinna dobrze wyglądać dzięki "wyglądowi GS" oraz kontrastowym wstawkom we wnętrzu. W ramach standardowego wyposażenia dostaniemy też automatyczną klimatyzację, system informacyjno-rozrywkowy zgodny z CarPlay i Android Auto, wyświetlający treści na 10-calowym ekranie, a także pakiet systemów wspomagających bezpieczeństwo jazdy, bezkluczykowe uruchamianie silnika i czujniki parkowania z tyłu.
I w takiej cenie klienci chyba mogą wreszcie powiedzieć faktycznie "yes", a nie "jeszcze nie oszalałem, żeby tyle płacić". Oczywiście przy założeniu, że taką wersję faktycznie będzie można kupić przez dłuższy czas, a nie zostanie tylko edycją limitowaną - a komunikat prasowy niestety to sugeruje.