Złodzieje wzięli się za chińskie auta. Wasze cacuszka już nie są bezpieczne
Sądziliście, że kupując nową i niepopularną markę ustrzeżecie się przed zainteresowaniem złodziei? Nic bardziej mylnego. Brak części do samochodów chińskich sprawia, że złodzieje widzą w nich świetny interes.
Doskonale pamiętam czasy, kiedy kradzieże samochodów były plagą do tego stopnia, że przestały być czymś interesującym. Kto w latach 90. i wczesnych 2000. nigdy nie stracił samochodu, może mówić o zupełnym szczęściu... albo idealnym doborze marki. Złodzieje raczej nie byli zainteresowani wynalazkami typu Rover, Ssangyong czy Lancia i brali głównie auta popularne.
Teraz jest nieco inaczej
Złodzieje kradną głównie Toyoty, a to za sprawą ich ogromnej popularności i niesłabnącego zapotrzebowania na części – nie tylko w Polsce. Elementy do układów hybrydowych znajdą nabywcę w każdym kraju, gdzie takie auta są użytkowane jako taxi, czyli pewnie w połowie krajów świata. Zmieniło się jednak to, że wybór niepopularnej marki nijak nie chroni przed kradzieżą, a wręcz przeciwnie – może nawet podnosić jej ryzyko. Dlaczego? Nie od dziś wiadomo, że dowolna marka chińska w Polsce z przyjemnością sprzeda ci samochód, ale potem jak przyjdziesz po części – rozłoży ręce. Ostatnio na grupie właścicieli Omody sensacją był post, że do Polski przybędzie aż 50 kontenerów z częściami. To niewiele jak na kilka tysięcy sprzedanych aut, bo wymiany eksploatacyjne tych części prowadzi się przecież na bieżąco – kolejne auta dojeżdżają do okresu wymiany oleju, filtra powietrza czy klocków hamulcowych. Na tym poziomie zaopatrzenie jest jeszcze znośne, jednak w razie stłuczki lub awarii czegoś poważniejszego...
Na szczęście już wkrótce będzie można się ratować częściami kradzionymi
To ironia, gdyby ktoś nie zauważył. Jednak rzeczywiście na swój sposób złodzieje prowadzą gospodarkę cyrkularną – kradną już sprzedane auta, żeby pociąć je na części i naprawić inne już sprzedane auta, które uległy uszkodzeniu. Nic tu nie jest marnowane. W każdym razie, kradną już Omody.
Póki co, nie znalazłem jeszcze żadnej informacji o skradzionym Jaecoo, co nie znaczy że do tego już nie doszło. Być może Omoda z postu powyżej to pierwszy ukradziony chiński samochód w Polsce, ale na pewno nie ostatni. Na miejscu właścicieli innych aut z Chin, w szczególności MG i Omoda/Jaecoo, zainwestowałbym w nietypowe zabezpieczenia antykradzieżowe.
O dziwo, na Allegro jest niepokojąco dużo używanych części do Omody
Można kupić cały przód z demontażu (!) za 15 000 zł, można też nabyć osobno zderzak i to nawet w nietypowym kolorze. Ktoś inny wystawia całe wnętrze z fotelami, bez problemu kupimy klapy, lampy i inne detale zewnętrze. A nawet dach. Nie inaczej jest zresztą z Jaecoo i innymi samochodami chińskimi. Wszystkie te części zdaniem sprzedających pochodzą z legalnego demontażu egzemplarzy uszkodzonych. Możliwe, ale wtedy skąd brałyby się informacje o skradzionych pojazdach? Przecież te auta pocięte na kawałki dość swobodnie przepływają między krajami Unii Europejskiej. O skradzionych Omodach można przeczytać już m.in. w Niemczech i Holandii. W żadnym razie nie twierdzę oczywiście, że części na Allegro pochodzą z kradzieży...
Co na to właściciele Tesli?
Tesle nie są oczywiście chińskie, ale tez zaliczają się do „świeżych” samochodów i również zdarza się, że z częściami nie jest tak dobrze jak przy jakichś Skodach czy Renault. Sądząc z informacji w internecie, rocznie w Polsce ginie kilkanaście Tesli – w zeszłym roku doszło do jakichś spektakularnych zatrzymań aut zgłoszonych jako skradzione, którymi złodzieje próbowali opuścić Polskę na wschód.
