Uprzejmie proszę o nieprzedłużanie tego przywileju. Żal patrzeć na blokowane torowisko
Kierujący elektrycznym Mercedesem zablokował torowisko w Warszawie. To nie jedyny taki przypadek, bo po powstaniu przywileju, nie powstały żadne wytyczne, jak z nim żyć.
Wraz z końcem roku 2025 skończy się jeden z przywilejów dla kierowców samochodów elektrycznych. Zapisana w ustawie możliwość korzystania z buspasów skończy się i na razie nikt nie wspomina o przedłużeniu. I dobrze.
Nie przedłużajcie tej parodii przywileju.
Podobno korzystając z buspasów, można zaoszczędzić bardzo dużo czasu. Ja uważam, że trzeba naprawdę wyjątkowo korzystnej relacji dom-praca, by zaistniała wyraźna korzyść czasowa. Miło jest wyprzedzić kogoś, kto stoi obok, ale prawdziwy przywilej to darmowe parkowanie w centrum, które nie ma określonego horyzontu czasowego.
Uprzejmie proszę o nieprzedłużanie przywileju z buspasami, albo o wydanie wytycznych, jak prawidłowo z nich korzystać. Takie przypadki, jak ostatni ze stołecznego torowiska, pokazują, że niewiele wiemy o tym, jak poruszać się buspasami, ani co to w ogóle jest. Podejrzewam, że prawie nikt nie wie.
Elektryczny Mercedes chciał zostać tramwajem.
Kierujący elektrycznym Mercedesem EQB wjechał na torowisko w okolicy metra Ratusz Arsenał. Dojechał tak do Parku Praskiego, utrudniając ruch składów i powodując, że jeden z tramwajów nie mieścił się na przystanku. Według jednego z motorniczych takich przypadków jest więcej. Nic dziwnego.
W tym przypadku sprawa jest w miarę oczywista, wymaga tylko minimum chęci w zainteresowaniu się tematem. Torowisko nie jest oznaczone jako buspas, więc ruch samochodów elektrycznych nie jest tam dozwolony. Ustawa upoważnia do korzystania z buspasów, a nie jeżdżenia wszędzie tam, gdzie jedzie pojazd komunikacji miejskiej.
Jest wiele miejsc, gdzie wjeżdżają autobusy i inne wykorzystywane w miejskiej komunikacji pojazdy, a nie mogą tam wjechać inne dopuszczone do ruchu po buspasach pojazdy. W tym przypadku umieszczono znak informujący, że nakaz ominięcia torowiska nie dotyczy pojazdów ZTM. Różnie radzą sobie samorządu z kierowcami, którzy upierają się, że są autobusem. Ciekawe, czy kierowcy tych aut elektrycznych to ci sami, którzy zadają pytanie, czy jak człowiek złapie się rękami za druty, to pojedzie jak tramwaj.
Ten przypadek — i inne jazdy po torowisku, bo nie jest jedynym — są dość ekstremalne, ale niejasności przy korzystaniu z buspasów jest więcej.
Przywilej niewyjaśniony
Pytań jest wiele, ale odpowiedzi jakby wcale. Pojazdy komunikacji miejskiej potrafią mieć oddzielną sygnalizację od tej dla pozostałych uczestników ruchu. Czy zatem jadąc samochodem elektrycznym, trzeba jej przestrzegać? Zapewne większość kierowców, postępuje w tej sytuacji na czuja i nie wie, że nie jest przeznaczona dla nich. W dodatku postępując prawidłowo, mogą zablokować ruch na buspasie.
Nikt im nigdy nie wyjaśnił, jak postępować w takiej i wielu innych sytuacjach. Są też ulice z wytyczonym buspasem, gdzie nie bardzo jest jak go opuścić, co jest konieczne do skrętu, bez przekraczania linii ciągłej. Autobusowi realizującemu kurs to nie robi różnicy, ale kierowca osobowego auta w teorii nigdy nie może się z buspasa wydostać, jeśli nie przewidziano linii przerywanej.
A co w przypadku, gdy znak dopuszcza ruch pojazdów komunikacji miejskiej w jednym kierunku, a pozostałym nakazuje jechać w zupełnie innym? Ustawa zezwala na poruszanie się buspasami, a nie stosowanie do wszystkich znaków ruchu drogowego przewidzianych dla miejskich autobusów.
Wiele lat temu wprowadzono ten przywilej, nigdy nie wydając oficjalnej interpretacji, o uszczegółowieniu przepisów nie wspominając. To może nie przedłużajmy tego bałaganu? A jeśli jest plan przedłużenia, to tym razem zróbmy to porządnie, by jadąc buspasem, nie trzeba było ciągle zgadywać.
