Najnowsza Mazda CX-5 na żywo. Po chińsku tanio, po europejsku przestronnie i po japońsku nietypowo
Nowa Mazda CX-5 urosła, ale jest relatywnie niedroga. Ma wielki silnik, ale dość mało mocy. Jak wygląda na żywo? Sprawdziłem to.
„Na rynku jest miejsce dla każdego” - tak Wojciech Halarewicz, wiceprezes Mazdy Europe, odpowiedział na pytanie z sali dotyczące trwającej „inwazji” marek chińskich. Japońskiej firmie wystarczą dwa procenty rynku, a samochody z Państwa Środka szkodzą póki co głównie rynkowi Mazd z drugiej ręki - bo klienci zamiast 2-3 letniego wozu rozważają całkiem nowe, ale chińskie. Firma broni się wartościami rezydualnymi i siecią serwisową.
Ale i tak chińskie firmy wpłynęły na Mazdę
Widać to w cenniku najnowszego CX-5. Samochód urósł, ma niezłe wyposażenie i kosztuje od 139 900 zł - już z sześciobiegowym automatem (skrzyni ręcznej w gamie nie ma). Za 164 900 zł można mieć wóz z AWD (i już z bogatszym wyposażeniem - analogicznie wyspecyfikowana wersja z napędem na przód kosztuje 156 300 zł). Najdroższe CX-5, m.in. z naturalną skórą Nappa i głośnikami premium, wyceniono na 187 600 zł i nawet po doliczeniu opcji w rodzaju najdroższego lakieru i panoramicznego dachu, nie osiągniemy 200 tysięcy.
Biorąc pod uwagę to, że mówimy o wozie mierzącym 4690 mm (więcej o 115 mm niż w poprzedniku), z rozstawem osi 2815 mm (też o 115 mm więcej niż wcześniej - czyli wszystko „poszło” w przestrzeń dla pasażerów) i z 583-litrowym bagażnikiem (wzrost o 61 litrów), ceny nie wyglądają wcale źle. To zapewne efekt chińskiej konkurencji. Mazda wie, że musi walczyć. Aha - o ile nowa, elektryczna „Szóstka” to tak naprawdę chiński Changan po zmianach, to CX-5 jest konstrukcją w pełni japońską.
Nowe CX-5 ma nietypowy silnik
Nietypowy, bo to miękka hybryda, a nie motor elektryczny albo plug-in, w dodatku o wielkiej, jak na te czasy, pojemności 2.5. Ale też nietypowy za sprawą dość skromnej mocy. Niemałe CX-5 osiąga tylko 141 KM. Stopień wysilenia jednostki przypomina więc „złote” czasy amerykańskiej motoryzacji, gdy wielkie, sześciolitrowe V8 osiągały po 120 KM.
Czy to nie za mało, jak na - co by nie mówić - kawał auta? To okaże się dopiero po pierwszych jazdach. Setka w 10,5-10,9 s (FWD vs AWD) nie zapowiada szczególnej żwawości, choć z drugiej strony do tragedii daleko. Moment obrotowy to 238 Nm, a przedstawiciele marki chwalą, że jego przebieg jest korzystniejszy niż w poprzednim CX-5 2.0 150 KM. Z drugiej strony, motor 2.5 w starszej generacji osiągał 192 KM. Tutaj, jak na razie, 141-konna jednostka to jedyna możliwość. Mocniejsza wersja dołączy do gamy, ale raczej będzie w jakiś sposób „uhybrydowiona”.
Jak nowa Mazda CX-5 wygląda?
Klientom mała moc chyba nie przeszkadza: w ciemno (czyli bez jazd: zaufali, że nie będzie tragedii) zamówili 1600 aut. Rynek polski odpowiada za 40 proc. zainteresowania CX-5 - przykładowo, klienci niemieccy skusili się póki co na trzykrotnie mniej egzemplarzy.
Gdy CX-5 dojadą już do salonów, kupujący raczej nie będą zawiedzeni wyglądem. Z jednej strony, widać, że to nowa generacja. Z drugiej, obyło się bez rewolucji. Styl typowy dla Mazdy jest widoczny na pierwszy rzut oka i raczej nikt się nie pomyli - zwłaszcza że z tyłu zamiast znaczka pojawił się modny i duży napis z nazwą marki. Podobno to po to, by klienci, którzy nie kojarzą znaczka, wiedzieli, na co patrzą. W gamie został ulubiony lakier polskich nabywców, czyli nieśmiertelny Soul Red. Z jednej strony przydałoby się już coś nowego. Z drugiej: raczej nie będzie lepsze.
Zacząłem „zwiedzanie” od wizyty na tylnej kanapie
Tu zaliczyłem bardzo pozytywne zaskoczenie. Prawie 4,7 metra długości to dużo, ale znam sporo aut tej wielkości, w których z tyłu i tak jest ciasno. Przykładowo, wyżej pozycjonowana Mazda CX-60 mierzy 4745 mm, a w drugim rzędzie nie rozpieszcza pasażerów. Tymczasem w nowym CX-5 miejsca jest mnóstwo. W dodatku drzwi otwierają się bardzo szeroko.
Usiadłem za kimś, kto - jak mi powiedział - miał 1,82 m wzrostu i odsunął się od kierownicy dość daleko. Ja jestem wyższy i przestrzeni w każdą stronę - na stopy czy kolana - miałem po prostu masę. Nie brakowało mi też powietrza nad głową, i to pomimo obecnego w pokazowym egzemplarzu szklanego dachu (rzadkość w tych czasach: był odsuwany, a nie stały).
Potem przesiadłem się za kierownicę
Nie było mowy o jeździe, bo to tylko prezentacja statyczna, ale mogłem sprawdzić, jak siedzi się w CX-5. Czy gdzieś czuć albo widać oszczędności, nieuniknione przy tak rozsądnie skalkulowanym cenniku? Tak - boczki drzwiowe są wykończone twardym plastikiem, jak w aucie o dwie klasy mniejszym. Zwróciło na to uwagę kilka oglądających auto osób i dotykali tworzywa z wyraźnym niesmakiem. Ja uważam, że da się z tym żyć (w aucie za ćwierć miliona faktycznie byłoby to karygodne), ale skoro niektórym ta sprawa aż tak rzuciła się w oczy, to złe wieści dla Mazdy.
Kierownica jest za to dość gruba, dobrze wyprofilowana i miła w dotyku. Nie jestem fanem zastąpienia znaczka napisem również i w tym miejscu. Lubię to, że Mazda nie używała w tym wnętrzu tworzywa piano black.
Zauważyłem też nowy system multimedialny wykorzystujący technologię Google Automotive Services - czyli z „fabrycznym” Androidem i mapami Google. To już była najwyższa pora na świeże multimedia, bo poprzednie były równie nowoczesne, co dyskietka.
Pozostaje tylko jedno pytanie
Nowa Mazda CX-5 jest przestronna, nieźle wygląda i ma dobrą cenę. Pytanie tylko, czy klientów nie odstraszą relatywnie mała moc silnika 2.5 i umiarkowanie wspaniałe osiągi. Jak na razie sporo osób zamówiło ten wóz w ciemno, ale dopiero po pierwszych jazdach będzie można stwierdzić, jak naprawdę radzi sobie na drodze. Za podobne pieniądze chińskie SUV-y potrafią mieć dwa albo i trzy razy tyle koni. Choć to, czy są prawdziwe, czy papierowe, to już zupełnie inna historia.
