Elongation to szalony projekt na bazie szalonego samochodu. Mansory jest w formie

„Do tego się nie posuną!” - tego typu tekst w ostatnim czasie z pewnością wielokrotnie sobie mówiliście, oglądając wiadomości. Po chwili okazywało się, że „oni” nie tylko to zrobią, ale i zajdą jeszcze dalej. Świat stał się nieprzewidywalny, skupmy się jednak na nieco przyjemniejszych tematach, czyli na motoryzacji. Gdy Tesla zaczęła mówić o Cybertrucku i pokazywać jego wizualizacje, wspomniane wyżej zdanie także padało z ust miłośników motoryzacji. Wydawało się, że to tylko takie fantazje Muska i jego załogi, a wersja produkcyjna będzie o wiele bliższa temu, co znamy z innych pickupów.

Nie ma na rynku drugiego takiego wozu. Cybertruck wygląda jak przybysz z innego wymiaru, wzbudza kontrowersje, budzi emocje i szokuje. Tyle że dla niektórych niewystarczająco. Na szczęście (?) z pomocą przychodzą wtedy specjaliści od sprawiania, by kontrowersyjne stawało się bardziej kontrowersyjne i by ostentacyjne rzucało się w oczy jeszcze mocniej.

Mowa oczywiście o tunerze Mansory. Żaden samochód - z BMW XM czy Lamborghini Urusem - nie jest zdaniem tej firmy i jej klientów wystarczająco sugerujący oglądającym, że jego właściciel radzi sobie w życiu. Trzeba dodać karbonu, posypać poszerzeniami i przyprawić dziwnymi połączeniami kolorystycznymi.

Tak, nazwa również jest subtelna niczym cała reszta tego projektu. Jeśli ktoś z was myślał, że Cybertruck nie może bić już po oczach bardziej, oto dowód, że jednak jest inaczej. Do tego się posunęli. Dzieła tej firmy zawsze wyglądają trochę jak twór szalonego AI pojonego winem.

Czym Cybertruck Mansory odróżnia się od odmiany seryjnej? Jego przód wygląda teraz, jak zrobiony z nagrobków, ale spokojnie - to tylko włókno węglowe. Dodano LED-owe oświetlenie na dachu, poszerzono błotniki, zamontowano nakładki progowe (jeśli Cybertruck wcześniej potrafił to i owo w terenie, teraz już zapewne nie potrafi), a z tyłu pojawiły się urocze, małe lotki i zdecydowanie mniej uroczy, karbonowy zderzak. Felgi mają 26 cali, a jadący za taką Teslą mogą dokładnie zobaczyć, kto stoi za modyfikacjami - napis MANSORY jest bowiem podświetlany.

Wynosi ona jednak ponad 850 KM, co sprawia, że powinna być wystarczająca dla większości klientów. To wystarczająco również do tego, by pasażerowie mogli poczuć się źle podczas gwałtownego przyspieszania. Trzeba uważać, bo Mansory przerobiło również wnętrze, fundując klientom ostre połączenia gryzących się ze sobą kolorów, dodając kolejne dwa wiadra włókna węglowego, polepszając materiały wykończeniowe (w serii raczej nieszczególne) i przypominając napisami, kto odpowiada za modyfikacje.

Nie znamy jeszcze ceny Tesli po tuningu. Firma celuje ponoć głównie w klientów z Bliskiego Wschodu. Nie będzie tanio, ale przecież mogą zapłacić petrodolarami za samochód elektryczny.