Nie zgłaszaj nieprawidłowo zaparkowanych samochodów w Krakowie. Dostaniesz mandat za zawracanie głowy, to się nauczysz

Straż miejska to formacja, która nie ma najlepszej prasy i nie jest przesadnie lubiana w społeczeństwie. Wydawałoby się, że startując z tak niskiego poziomu, można by całkiem łatwo trochę poprawić ten wizerunek, na przykład skutecznie reagując na zgłoszenia obywateli względem nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów. Zgłaszasz mailem, za 2-3 tygodnie przychodzi powiadomienie o ukaraniu kierującego mandatem i gotowe. Liczba bezmyślnych parkujących spada, straż miejska zyskuje w oczach ludzi i wszyscy są zadowoleni. Nie, to za proste!

Pewna osoba zgłosiła nieprawidłowo zaparkowany samochód marki Kia. Auto stało za znakiem zakaz zatrzymywania (B-36). Patrzę na zdjęcie i już widzę, dlaczego straż miejska wezwała zgłaszającego na przesłuchanie, pewnie i wy to zobaczycie:

Stawiam dychę, że chodzi o ten znak drogowy zasłaniający fragment tablicy rejestracyjnej. Oczywiście straż miejska mogła wezwać zgłaszającego do uzupełnienia materiału dowodowego mailem, może akurat dysponował jakimś innym zdjęciem z lepszego kąta. Zdecydowali się jednak wezwać tę osobę na przesłuchanie. I teraz uwaga, to jest najlepsze: zgłaszający po otrzymaniu wezwania skontaktował się ze strażą miejską telefonicznie, chcąc zmienić termin przesłuchania. Tyle że doszło do „nieobecności osoby prowadzącej czynności” i polecono mu, aby zadzwonił prosto do pana Damiana, specjalisty w krakowskim oddziale straży miejskiej. Zgłaszający podobno jednak już więcej nie nawiązał kontaktu, nie stawił się na przesłuchanie i nie usprawiedliwił tego faktu, więc został ukarany karą porządkową w wysokości 300 złotych.

Kuriozalny jest fakt, że ktoś zadzwonił do straży miejskiej żeby zmienić termin przesłuchania, ale został zbyty na zasadzie „nie ma Damiana, pan se zadzwoni do niego”. Jeśli straż miejska zbyła obywatela, choć sama go wezwała, to on potem zbył ją. Należało załatwić sprawę wtedy, kiedy dzwonił, a nie mówić że kogoś nie ma. Przypomnę, że w razie nieobecności pracownika lub funkcjonariusza jego przełożony/a wyznacza zastępcę, który zajmuje się tymi samymi sprawami. No ale łatwiej było najpierw zlekceważyć obywatela, a potem go ukarać. Sprawa jest jeszcze śmieszniejsza, gdy zdamy sobie sprawę, że zgłaszający dostał taką samą karę, jaką maksymalnie mógł dostać sprawca za niezgodne z prawem parkowanie. Podobno straż miejska w Krakowie wzywa każdego zgłaszającego na przesłuchanie (to opinia osoby, która dodała post). Moim zdaniem w tym przypadku dodatkowe zdjęcie by się przydało, ale wezwanie do osobistego stawiennictwa było absolutnie zbyteczne.

Czasem zgłaszam źle zaparkowane samochody i przeważnie nie dostaję żadnej informacji, a z rzadka otrzymuję mailowe powiadomienie o wszczęciu postępowania. Raz byłem wezwany na przesłuchanie na konkretną godzinę (idiotyczną, w godzinach pracy typu 12:30). Stawiłem się na miejscu i okazało się, że czekają mnie ok. 4 godziny kwitnięcia w kolejce, więc wróciłem do domu i nigdy nic się nie stało. Natomiast do mieszkańców Krakowa mam ważną wiadomość: nie zgłaszajcie źle zaparkowanych aut, albo sami zostaniecie ukarani za to, że zawracacie straży miejskiej głowę takimi błahostkami. Po prostu noście ze sobą naklejki o obraźliwej treści i nalepiajcie je kierowcom, którzy parkują niezgodnie z przepisami. Krakowską straż miejską radzę zlikwidować. To poprawi jej wizerunek, bo o zmarłych nie wypada mówić źle.

O sprawie napisał w serwisie X.com aktywista Szymon Nieradka ze Szczecina – możecie pamiętać go z mojego filmu o Skodzie Felicii.