Powrót legendarnych samochodów, ale na kultowym malowaniu brakuje reklamy napoju wyskokowego
Lancia wraca do świata żywych w najlepszy możliwy sposób - prezentując spadkobiercę legendarnych rajdówek. Lancia Ypsilon HF jest cudowna.
Co się dzieje w ciągu tego roku u Lancii, to głowa mała. Włosi postanowili zalać świat swoimi produkcjami, poczynając od niezwykle stylowego Ypsilona. To, co zrobili z Corsą, to mistrzostwo świata. Może jest droga, może nie zawojuje świata, ale na pewno miło na popatrzeć na Lancię, jak walczy o należne jej miejsce. Zapewne wielu z was wielokrotnie roniło łzy nad tym, że ten wspaniały producent szalonych samochodów, przeszedł do robienia zwyczajnych aut dla stylowych Włoszek, ale otrzyjcie już łzy płaczący, żale z serca wyzujcie, bo Lancia wróciła do kultowego oznaczenia HF.
Lancia Ypsilon HF to małe cudo
Będą dwie wersje - cywilna i rajdowa, ale o tym za chwilę. Najpierw coś dla zwykłych zjadaczy chleba. Ypsilon HF będzie samochodem elektrycznym, ale powstrzymajcie jęk zawodu. Powstała na bazie wyczynowej wersji platformy e-CMP, tej samej, na której powstaje Abarth 600e. Moc silnika to 240 KM, a pojemność akumulatora wynosi 54 kWh. Mało? Może i tak, ale jeżeli zapowiedzi Lancii się potwierdzą, to i tak będziecie potrzebowali co jakiś czas przerwy, żeby ciśnienie wam spadło.
Do setki rozpędzi się w 5,8 s. Za wolno? Wasza beta jest szybsza? I co z tego, jak nie wygląda tak wspaniale.
W stosunku do normalnych wersji Włosi przeprojektowali zawieszenie - zmniejszyli prześwit, zwiększyli rozstaw kół, przeprojektowano przedni dyferencjał, a układ kierowniczy dostrojono tak, żeby był jak najbardziej bezpośredni. Prowadzenie ma wam dawać radość, macie jeździć z uśmiechem jak z reklamy.
Na rynek trafi dopiero za rok, więc możecie już odkładać pieniądze do skarbonki. Na pewno będzie potrzebna spora.
Lancia wraca również do rajdów wersją Ypsilon Rally 4 HF, więc sama nazwa wskazuje do jakiej klasy trafi ten pojazd. Malowanie nawiązuje do kultowych barw Lancii Delty. Dobrze, miejmy to za sobą - pod maską znajduje się trzycylindrowy 1.2 PureTech podkręcony do 210 KM. To na pewno ten poprawiony, więc powinno być dobrze. Moc trafia na koła za pomocą 5-biegowej mechanicznej skrzyni. Nie zabrakło również mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu.
Wygraj w niedzielę, sprzedaj w poniedziałek
To nic, że czasy rajdów przeminęły, to zupełnie nie przeszkadza, że teraz oglądają to zapaleńcy, a obrazki z imprez przestały przedostawać się do głównych mediów. To nic, że nikt już nie sprzedaje samochodów na bazie sukcesów rajdowych, jak w złotych czasach motoryzacji. Włosi wydają się być spóźnieni na imprezę jakieś 30 lat, ale nie da się ich nie kochać, z ich nostalgicznym nawiązaniem do zdobycia przez rajdowe Lancie łącznie 15 tytułów mistrzów świata. Wzięli na tapet stylowy hatchback i zrobili z niego hołd na kołach, hołd dla minionej epoki, dla czasów, gdy rajdowe Lancie siały postrach, a każdy marzył o posiadaniu modelu Delta HF Integrale. I to jest piękne. Może się dałem złapać na marketing, może jestem już produktem współczesnych działów PR, ale mam motyle w brzuchu na widok tego samochodu. Jest wspaniały, prawie się popłakałem, gdy obejrzałem zwiastun znajdujący się kilka zdań później. To jest ta motoryzacja, którą się kocha. A jak wam się nie podoba, to zamiast mediów motoryzacyjnych, zacznijcie czytać magazyny o szydełkowaniu, może tam znajdziecie jakieś emocje, które wam pasują.
Mam tylko jedno zastrzeżenie w kwestii rajdowego malowania. Na Boga Ojca: dlaczego na bocznych drzwiach widzę napis Lancia, a nie kanoniczne Martini?! Halo, Luigi? Boungornio, proszę to szybko reperari, mamy giro do wygrania.
Więcej o Lancii przeczytacie w: