REKLAMA

Co robi Lamborghini w polu? Pilnuje, żeby chwast nie Urus

Lamborghini Urus w polu to raczej niecodzienny widok. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że stoi do góry nogami.

lamborghini urus w polu
REKLAMA
REKLAMA

Przepiękny suchar mi się udał w tytule. Nie musicie mi dziękować za pomoc w wysuszeniu prania, zrobiłem to całkowicie bezinteresownie, grzech było nie wykorzystać nazwy modelu do małego żartu. Pośmialiśmy się, ale to poważny portal, więc czas na bliższe przyjrzenie się sprawie tajemniczych śladów w polu, które zrobiło dachujące Lamborghini Urus. Sprawa jest znacznie bardziej poważna, niż mogłoby się wydawać na pierwszy i drugi rzut oka. To, że włoska piękność znalazła się w polu, nie jest dziełem przypadku, tylko wynikiem troski.

Lamborghini Urus znalazło się w polu, bo właściciel martwił się o hamulce

Dobre hamulce to podstawa w tak szybkim samochodzie, jakim jest Lamborghini Urus. Nawet w najsłabszej wersji rozpędza się do setki w 3,6 s, do dwustu w niecałe 13 sekund, a prędkość maksymalna wynosi 305 km/h. Trzeba nie lada układu, żeby skutecznie wyhamować tego ciężkiego potwora. W momencie debiutu robiły to największe na świecie karbonowo-ceramiczne hamulce, które z tyłu miały 6-tłoczkowe zaciski, a średnica tarczy wynosiła 370 mm, a z przodu zastosowano 10-tłoczkowe zaciski, a średnica tarczy miała imponujące 440 mm - co daje nam rozmiar ponad 17 cali - większy niż felgi w wielu autach. Opłaciło się, bo droga hamowania ze 100 km/h wynosi około 33,7 m. Nic więc dziwnego, że gdy coś się z nimi dzieje, to trzeba szybko udać się do mechanika.

lamborghini urus w polu
Źródło: OSP Ożarów Mazowiecki
lamborghini urus w polu
Źródło: OSP Ożarów Mazowiecki

Tak zrobił właściciel pechowego Lamborghini Urus. Zauważył, że podczas hamowania auto ściąga na bok, więc udał się do mechanika. Każdy prawdziwy mechanik wie, że należy przeprowadzić jazdę próbną, która pomaga zdiagnozować usterkę. Jazda potwierdziła problem z hamulcami - auto skręciło w pole kukurydzy i dachowało. Nie ma lepszego potwierdzenia, że coś jest nie tak.

lamborghini urus w polu
Źródło: Miejski Reporter

Na szczęście nikomu nic się nie stało, a auto się wyklepie, bo nie jest aż tak mocno rozwalone.

lamborghini urus w polu
Źródło: Miejski Reporter

Zwróćcie uwagę na wysokie standardy - Lamborghini zostało przykryte pokrowcem, żeby postronni nie mogli cieszyć oczu widokiem rozbitego SUV-a. Zastanawia mnie tylko, co powiedział mechanik po wyjściu z auta i wyjęciu kukurydzy z uszu, czy padło - no faktycznie ściąga?

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA