REKLAMA

Koszt naprawy lekko uszkodzonego elektrycznego BMW to ponad 350 tys. zł. Andrzej, to runie

Koszty naprawy lekko uszkodzonego samochodu elektrycznego potrafią przewyższyć wartość nowego samochodu. To musi się zmienić, bo inaczej nie ma dla nas przyszłości. 

koszty-naprawy-samochodu-elektrycznego
REKLAMA
REKLAMA

Jest taki mem z kotem, który patrząc na jakieś wyliczenia na ekranie monitora, odwraca się i mówi: Andrzej, to j***ie. I w tym momencie jestem tym kotem, bo oglądam wycenę naprawy lekko uszkodzonego BMW iX3, które zdążyło przejechać zaledwie 64 km, zanim trafiło na licytację. Koszty naprawy samochodu elektrycznego są ogromne, a będzie znacznie drożej. Nie mam pojęcia jak to ma się wszystko spiąć, tak żeby przeciętnego człowieka było stać na jazdę samochodem elektrycznym. Pół biedy, gdy samochód jest ubezpieczony, ale co jeżeli nie będziemy mieli wykupionego autocasco, albo ubezpieczyciel odmówi wypłaty odszkodowania, albo zastosuje regres? Świat idzie w złą stronę, bo jak tak dalej pójdzie, to utrzymanie samochodu w należytym stanie technicznym przekroczy możliwości finansowe większości społeczeństwa.

Koszty naprawy samochodu elektrycznego są wzięte z kosmosu

Serwis Bimmer Check, który oferuje usługę sprawdzenia stanu samochodów marki BMW (tzw. must have, jeżeli chcemy wydać większą kwotę na zwietrzałe premium) wrzucił ostatnio bardzo ciekawe zdjęcia z licytacji uszkodzonego BMW iX3, które przy przebiegu zaledwie 64 km uległo wypadkowi. Na pierwszy rzut oka uszkodzenia nie wyglądają na poważne.

Zderzak, nadkola, drzwi i reflektory nie wydają się kosztować aż tyle, żeby naprawa była tak droga.

Zapewne gdyby było to spalinowe BMW X3, to serwery obsługujące licytację rozpaliłyby się do czerwoności. Zwłaszcza że we wnętrzu nawet nie wystrzeliły poduszki powietrzne, więc podejrzewam, że szkoda powstała na skutek uderzenia innego samochodu w zaparkowane iX3. Jak widać na obrazku — kupiec nawet nie musiałby odkurzać, bo jest tak czysto.

Ale z racji tego, że mamy do czynienia z samochodem elektrycznym to prawdziwy dramat czai się pod spodem — to uderzona bateria, której koszt wymiany oszacowano na prawie 28 tysięcy euro. Na zdjęciach nie widać zbyt dużych uszkodzeń tego elementu. Najwidoczniej producent nie dopuszcza jego naprawy, tylko wymianę.

Niemiecki napis głosi, że bateria jest wgnieciona:

Szybka wizyta w kasie i na wycenie dla ubezpieczyciela pojawia się astronomiczne 79 tysięcy euro.

Sprawdziłem cenę BMW iX3 w Niemczech

Uznałem, że nasza może nie odpowiadać rzeczywistości, więc odpaliłem niemiecki konfigurator, wybrałem najdroższą wersję Impressive, a resztę skonfigurowałem tak jak egzemplarz z aukcji. Na kalkulatorze pokazała się kwota, która jest znacznie niższa niż wycena naprawy.

koszty naprawy samochodu elektrycznego

72 550 euro, tj. o 7 tysięcy euro mniej niż naprawa nowego BMW iX3. Jaki z tego morał? Naprawa samochodu elektrycznego nie ma najmniejszego sensu ekonomicznego.

Zamiast naprawić — kup nowe

REKLAMA

Najbardziej boli to, że ta bateria jest do naprawy. Nie wnikając w szczegóły techniczne — bateria do samochodu elektrycznego składa się z pojedynczych modułów, które można bez problemu naprawić. Jednak producenci wolą wymieniać je w całości, bo wtedy jest na nich większy zarobek. Przeraża mnie również to, że jeżeli nic się nie zmieni, to w przyszłości będziemy musieli przesiąść się do samochodu elektrycznego, a wtedy doświadczymy kosztów napraw na własnej skórze. Bo teraz wydają się odległe i trochę śmieszne, ale zbliżają się coraz większymi krokami. I wtedy nikt już się nie będzie śmiał, tylko gorzko płakał. Coraz częściej łapię się na myśleniu, że kubański scenariusz druciarski jest jak najbardziej możliwy w rozwiniętych społeczeństwach europejskich. W końcu mało kogo będzie stać, żeby wydać 28 tysięcy euro na wymianę baterii.

Nie wiem jaki los spotka teraz BMW iX3 czy ktoś kupi je jako dawcę części, czy po prostu trafi na złom. Podejrzewam, ze bardziej prawdopodobne jest drugie rozwiązanie, bo tak robią Norwegowie. Oczami wyobraźni widzę cmentarzyska samochodów elektrycznych, których nikt nie chce naprawić. Obawiam się jednak tego, że będą one ulokowane w biedniejszych krajach, takich jak Polska. Mamy w tym duże doświadczenie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA