Przejechałem w upał 100 km i wiem, że samochody bez klimatyzacji powinny zniknąć

Jedną z zalet bycia dziennikarzem motoryzacyjnym jest możliwość testowania praktycznie każdego samochodu na rynku, często świeżo po debiucie. Miałem ostatnio okazję jeździć samochodem, którego byłem praktycznie pierwszym kierowcą, bo na liczniku miał zaledwie 400 km, które pokonał podczas relokacji z Poznania do Warszawy. Niestety czasem zdarza się, że samochody są egzemplarzami przedprodukcyjnymi, więc zdarzają im się jakieś błędy. Nowe samochody 99 proc. problemów mają na skutek błędów w oprogramowaniu, na które pomaga zresetowanie auta. W niektórych markach robi się to prosto, klikając odpowiednie klawisze, w innych musicie zamknąć samochód, oddalić się od niego z kluczykiem na jakieś 5 minut i system przy następnym uruchomieniu będzie zresetowany i błąd zniknie.

Właśnie takie coś dopadło mnie wczoraj na trasie do Warszawy. Samochód zakomunikował mi błąd działania klimatyzacji. Niestety bardzo mi się spieszyło, więc postanowiłem zresetować klimatyzację później i przeprowadzić test jak wygląda życie bez klimatyzacji w samochodzie, bo jestem na tyle rozpieszczony, że zawsze miałem samochód z klimatyzacją. I powiem wam jedno - jest okropne.

Kierowcy tych aut powodują zagrożenie, chociaż będą przekonywać, że nie. Zobaczcie sami - wczoraj było 29 stopni Celsjusza, a że jechałem samochodem, który ma całkiem spore szyby, to miałem wrażenie, że w środku jest jeszcze gorzej. Nadmuch działał na maksymalnych obrotach, mieląc bezsensownie powietrze. To był pierwszy element, który mnie zirytował. W samochodzie z klimatyzacją ustawioną na auto nawiew jest delikatny, system sam decyduje jak mocno wiać i z których kanałów, żeby uzyskać optymalną temperaturę wnętrza. Zazwyczaj ustawiam klimatyzację na 21 stopni, czasem na 20,5 i zdaje to egzamin zarówno latem, jak i zimą, bo moja klima chodzi cały rok. Jest cicho i komfortowo. W samochodzie bez klimatyzacji nawiew huczy, ogłusza, psuje komfort podróżowania. Jest na to jedno rozwiązanie, ale jest jeszcze gorsze.

Otworzenie okien na drodze ekspresowej oznacza huk i nierówne ciśnienie w środku. Myślałem, że mi głowę rozsadzi, nie było mowy o dalszym słuchaniu podcastu, więc zamknąłem okno. Owszem, przez chwilę było chłodniej, ale to nie było komfortowe rozwiązanie. Jechałem więc dalej, w środku zaczynało być coraz gorzej, pociłem się, co jest naprawdę niekomfortowe. Do tego zaczynałem odczuwać rozdrażnienie, a umysł wystawiony na działanie gorąca nie działał tak błyskawicznie jak zawsze. Musiałem więc przerwać eksperyment po godzinie, zjechałem na MOP, zresetowałem auto i pojechałem w spokoju, komforcie i ciszy w dalszą drogę. Jednak doświadczenie, które zebrałem jest bezcenne.

Samochody bez klimatyzacji powinny zostać zakazane, bo to proszenie się o kłopoty w obliczu stale podnoszącej się temperatury. Ich kierowcy są wystawieni na działanie niekorzystnych warunków, a to przekłada się na ich czas reakcji, samopoczucie i zdrowie. Jechałem w trasie, później utknąłem w warszawskich korkach. Gdybym nie miał włączonej klimatyzacji, to równie dobrze mógłbym siedzieć w saunie, bo wrażenia byłyby podobne. Nie wyobrażam sobie kupna samochodu bez klimatyzacji w 2025 r. i nie ma znaczenia czy jest to samochód używany czy nowy. To obowiązkowy element wyposażenia, a jego wprowadzenie miałoby znacznie korzystniejsze skutki niż pikanie przy przekraczaniu prędkości.

To naucz się jej poprawnie używać, odgrzyb ją, ozonuj wnętrze i wtedy będziesz bezpieczny. Inaczej wszyscy możemy ponieść konsekwencje twojej niechęci do jazdy w komforcie.

Więcej o klimatyzacji przeczytacie w: