Polski busiarz utknął w Alpach. Zostawił Iveco i poszedł na górską wędrówkę
Spacerowanie po alpejskich szlakach to czysta przyjemność. Niestety kierowca dostawczego Iveco bardziej niż na podziwianiu widoków musiał skupić się na znalezieniu pomocy.

W sobotę 24 maja pewien kierowca utknął w Alpach Salzburskich. Polak jechał ścieżką prowadzącą do schroniska Erichhütte, którą wyznaczyła mu nawigacja. Okazało się, że trasa była bardziej wymagająca, niż mogłoby się wydawać. Mężczyzna próbował wydostać się z grząskiego terenu, ale ostatecznie 7-tonowe Iveco Daily utknęło na dobre.
Szukał przez 2 godziny
Takie okoliczności przyrody, choć zapierające dech w piersiach, mogą być naprawdę niebezpieczne. W krytycznych sytuacjach, do których często dochodzi w górach, długie oczekiwanie na pomoc nie zawsze przynosi pozytywne skutki. Kierowca był tego świadomy, dlatego postanowił poszukać pomocy na własną rękę.
Mężczyzna pracujący dla Milickiego przewoźnika musiał zejść do pobliskiej doliny. Wędrówka zajęła mu 2 godziny, ale dopiero tam mógł liczyć na pomoc i sprzęt potrzebny do wyciągnięcia firmowego Iveco Daily. Lokalni strażacy z Feuerwehr Dienten próbowali pomóc samodzielnie, ale i tak potrzebna była pomoc dwóch prywatnych ciągników. Obyło się bez szkód, a Polak szczęśliwie wrócił na drogę federalną.

Nie zawsze warto ufać nawigacji
Do zdarzenia doszło około południa. Gdyby mężczyzna utknął na szlaku wieczorem lub przy złej pogodzie, musiałby czekać do następnego dnia lub poprawy warunków. Jak widać, nawigacja potrafi płatać figle, dlatego czasami warto wyłączyć opcję „Pokazuj najkrótszą drogę do celu”. W tym przypadku z kilku zaoszczędzonych minut zrobiło się kilka straconych godzin.
Fot. Feuerwehr Dienten am Hochkönig, Facebook
Więcej o podobnych sytuacjach przeczytasz tutaj: