REKLAMA

Ciągnęło wilka do lasu. Niemiec utknął elektrykiem na górskim szlaku w Polsce

 W Karkonoskim Parku Narodowym pewien obywatel Niemiec przeżył sylwestra marzeń. Za kierownicą swojego elektrycznego SUV-a marki Audi znalazł się na górskim szlaku Petrówka i utknął. Dlaczego tam wjechał?

Na górskim szlaku
REKLAMA
REKLAMA

W social mediach, na oficjalnym profilu Karkonoskiego Parku Narodowego, pojawiły się wczoraj zdjęcia elektrycznego Audi. SUV utknął w rowie przy ścieżce na czarnym szlaku Petrówka w Karkonoszach. Okazuje się, że obywatel Niemiec chciał dostać się do Czech i wjechał tam, bo zaufał nawigacji. Cóż, nawigacja wydała „rozkaz" i trzeba go było wykonać. Najbardziej zaskakujące jest to, co wydarzyło się potem.

Włodarze parku narodowego donoszą, że mężczyzna w ciemnościach zjechał na pobocze, zawisł nad rowem i tak został. Bał się, że ktoś mu okradnie samochód, więc spędził przy nim sporo czasu. 

Jakbym utknął parku narodowym, to też bałbym się kradzieży. Najgroźniejsze są wiewiórki - potrafią ukraść cały zapas orzeszków, ale równie pazerne bywają dziki - mogą mieć chrapkę nie tylko na trufle. Dlatego rozumiem kierowcę i uważam, że to była słuszna decyzja. Nie ma sensu szukać pomocy, skoro można posiedzieć w elektryku, który zawisł na podwoziu. Może kamienie pod samochodem uszkodziły akumulatory i samochód się zapali, a wtedy będzie przy nim ciepło. Bo zimą bardzo ważne jest, żeby się nie wychłodzić.

Ostatecznie off-roadowa przygoda skończyła się konfrontacją ze strażą leśną. O decyzji mundurowych poinformano w internetowym poście. Obywatel Niemiec został ukarany mandatem wysokości 1000 zł za nielegalny wjazd do lasu. Jest to wykroczenie karane z Art. 161. Kodeksu Wykroczeń, który brzmi następująco:

 Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny.

Ponieważ pojazd utknął, to jego kierowca zmuszony był również do skorzystania z usług lawety. Wszelkimi kosztami z tego tytułu został obarczony winowajca.

Sylwester marzeń na górskim szlaku

To był prawdziwy sylwester marzeń dla kierowcy elektrycznego samochodu. Jego ekologiczny pojazd zaprowadził go w głąb natury, o którą tak walczy - w końcu wybrał lokalnie bezemisyjny pojazd. Potem już tylko wystarczyło wjechać do parku narodowego ciężką spalinową lawetą żeby wyciągnąć elektryka z tarapatów.

REKLAMA

Czy należy ślepo wierzyć nawigacji? Sytuacja, do której doprowadził niemiecki kierowca w polskich górach pokazuje, że nie należy wierzyć w każde polecenie systemu. Oby tylko ta nauka nie poszła w las.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA