Zaoszczędź nawet 5 tys. zł. Na drogę ekspresową pod prąd tylko samochodem, nie rowerem
Jazda rowerem pod prąd zdecydowanie jest nierozsądna i nielegalna. Jazda rowerem pod prąd po drodze szybkiego ruchu - to już w ogóle coś, o czym nie powinno się nawet myśleć. Również w kwestii finansowej, bo zdecydowanie bardziej opłaca się to robić samochodem.
Niestety wygląda na to, że niektórzy nie ograniczyli się do myślenia o tym, żeby pojechać drogą szybkiego ruchu na rowerze - który obejmuje kategoryczny zakaz wjazdu na tego typu drogi - ale też zrobili to... pod prąd. Jak podaje gdyńska policja, właśnie na taką potencjalnie zabójczą kombinację zdecydowała się 26-letnia kobieta na Obwodnicy Trójmiasta. Rowerzystka, wykorzystująca do poruszania się jeden z rowerów miejskich, została na szczęście zauważona przez kierowców, zgłoszona na policję, a ta zadbała o to, żeby przetransportować ją w bezpieczne miejsce.
Oczywiście nie zabrakło przy tym kary, choć co do niej można mieć kilka wątpliwości.
Jazda rowerem pod prąd - mandat 5000 zł.
Czyli właściwie najwyższy możliwy, jaki może przyznać policja bez kierowania sprawy do sądu. Może nie szokować, że przy tak rażącym naruszeniu przepisów i bezpieczeństwa ruchu drogowego sięgnięto po najwyższą z dostępnych kwot - na równi z recydywą przy najwyższej kategorii prekroczenia ograniczeni prędkości - ale dość zastanawiająca jest niekonsekwencja mandatowania. Która jednocześnie sugeruje, że jeśli chcesz już jechać ekspresówką albo autostradą na rowerze, to lepiej robić to zgodnie z kierunkiem ruchu albo... wybrać samochód.
Zawsze pod prąd:
Jazda pod prąd - mandat nie 5000 zł.
Dlaczego? W zeszłym roku rowerzysta na S3 radośnie jechał sobie poboczem, ale policjanci ukarali go mandatem w wysokości... 250 zł. W tym roku rowerzysta za jazdę S61 zapłacił podobną kwotę. Swoją drogą - dość oburzające, że stawka za taki wyczyn jest tak niska - dziesięciokrotność byłaby dość rozsądnym urealnieniem. Tutaj mamy natomiast do czynienia z dwudziestokrotnością stawki i znowu pojawia się problem.
Bohaterka akcji gdyńskich policjantów oczywiście powinna się cieszyć, że szalony plan skończył się tylko i wyłącznie na mandacie - niezależnie od tego, jaką miał wysokość. Miejmy tylko nadzieję, że jej wniosek, wynikający z różnic kwotowych między mandatami, nie będzie taki, że następnym razem bardziej opłaca się jechać prawidłowym pasem. Albo samochodem, bo to też wychodzi u nas taniej...