REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Tego się nie spodziewaliście. Ten Hyundai ma 650 KM i zrobi setkę w 3 sekundy z hakiem

To znaczy mogliście się tego spodziewać, bo fakt, że Hyundai Ioniq 5 N szykuje się do oficjalnego debiutu, nie był żadną tajemnicą. Ale moc i osiągi zdecydowanie robią wrażenie.

13.07.2023
14:17
Tego się nie spodziewaliście. Ten Hyundai ma 650 KM i zrobi setkę w 3 sekundy z hakiem
REKLAMA
REKLAMA

Jaki jest Ioniq 5 - to już dobrze wiemy. Jaki może być w wersji, w której zdecydowano się nie ograniczać mocy - możemy się przekonać teraz. A właściwie to za chwilę, bo Ioniq 5 N do salonów trafi dopiero za jakiś czas.

Czego można się jednak spodziewać?

Hyundai Ioniq 5 - moc, moc i jeszcze raz moc.

A dokładniej generowane z pomocą dwóch silników elektrycznych szczytowe 478 kW, czyli 650 KM. Tak, więcej niż odchodząca powoli do historii wspaniała generacja Mercedesa E 63 S w jego najmocniejszej wersji. Ok, niemieckie auto może się bronić tym, że teoretycznie generuje 612 KM, natomiast Hyundai Ioniq 5 N poza specjalnym trybem - 610. Aczkolwiek to i tak od groma.

Co wynika z tak monstrualnej mocy? Oczywiście osiągi. Pomimo tego, że Hyundai Ioniq 5 N nie jest przesadnie małym autem (4,7 m długości), rozpędzenie go do setki zajmuje zdecydowanie nieprzyzwoite 3,4 s, a maksymalnie rozpędzimy się do... 260 km/h.

Można byłoby napisać, że Hyundai stracił przy tym projekcie wszelkie hamulce, ale nie byłaby to prawda. Wręcz przeciwnie - zdecydował się zastosować w tym konkretnym modelu najmocniejszy układ hamulcowy, jaki ma w swojej ofercie. Kierowcę przy hamowaniu wspomagać będą 400-mm tarcze z przodu, obsługiwane przez czterotłoczkowe zaciski, natomiast tarcze z tyłu będą miały średnicę 360 mm.

Zasięg? Na razie jeszcze nieznany. Wiadomo tyle, że za przechowywanie energii niezbędnej do jazdy będzie odpowiadał pakiet akumulatorów o sumarycznej pojemności 84 kWh i że będzie go można uzupełniać z mocą nawet... 350 kW.

Hyundai Ioniq 5 - co jeszcze trzeba wiedzieć?

Można na przykład to, że poruszać się będzie na 21-calowych felgach, wokół których znajdą się bardzo szerokie opony (275) o nieprzesadnie wysokim profilu (30). Nadwozie różni się też dość znacząco od wersji cywilnej, nawet jeśli nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka. Nie tylko zostało obniżone o 20 mm, poszerzone o 50 mm i wydłużone aż o 80 mm (głównie przez dyfuzor), ale też usztywniono je, dodają m.in. kilkadziesiąt dodatkowych punktów spawu oraz wzmocniono mocowania akumulatorów oraz silników elektrycznych.

Przeprojektowano też układ kierowniczy, poprawiono wydajność systemu chłodzenia akumulatorów i... dodano symulację zmiany przełożeń. Tak, Hyundai Ioniq 5 N będzie mógł udawać, że wcale nie jest elektryczny, tylko spalinowy, m.in. poprzez symulowanie pracy 8-stopniowej, dwusprzęgłowej przekładni, włącznie z szarpnięciami pomiędzy kolejnymi przełożeniami.

Gdyby tego symulowania było wciąż mało, Hyundai Ioniq 5 N wykorzysta 10-głośnikowy system audio (w tym dwa głośniki zewnętrzne...) do dostarczania nam dźwięków, których silnik elektryczny nie generuje. Do wyboru będzie m.in. dźwięk symulujący silnik 2.0 z dotychczasowych modeli N. Do wyboru będą jeszcze dźwięki inspirowane projektem RN22e oraz tryb "Supersonic", który z kolei inspirowany jest... myśliwcami odrzutowymi.

REKLAMA

Gdyby tego było jeszcze mało, Hyundai Ioniq 5 N ma sugerować aktywację trybu jazdy N w sytuacji, kiedy wykryty zostanie znak ostrzegający o krętej drodze. Odważnie.

Równie imponująca co osiągi i nietypowe rozwiązania może być niestety cena. Już teraz zwykły Ioniq 5 kosztuje w najwyższej i najmocniejszej wersji 314 900 zł, a oferuje właściwie połowę mocy tego, co proponuje Hyundai Ioniq 5 N. Dwa razy drożej pewnie nie będzie, ale dobicie do okolic pół miliona złotych raczej nie powinno nikogo zadziwić.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA