REKLAMA

Czy zakaz wyprzedzania TIR-ów coś dał? Tak to wygląda w czasie ferii zimowych na A1 i A2

Wtorkowy poranek, zbieg autostrad A1 oraz A2. Najważniejszy węzeł komunikacyjny w kraju i sznury tirów w każdym możliwym kierunku. Teoretycznie wszystkie mają zakaz wyprzedzania, ale czy się do niego stosują? Sprawdziłem to na strasie Łódź - Warszawa - Łódź.

zakaz wyprzedzania
REKLAMA
REKLAMA

Czy zjawisko wyprzedzających się ciężarówek nadal występuje? Od wprowadzenia przepisów minęło już kilka dobrych miesięcy, obecnie mamy już kolejny rok, zupełnie inny sezon (zimę) oraz początek ferii zimowych. Dlatego postanowiłem, że skoro i tak jadę do Warszawy, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sprawdzić, jak idzie kierowcom tirów przepisowa jazda.

Zakaz wyprzedzania dla tirów? A kto pyta?

Włączyłem się dzisiaj do ruchu na A1 i od razu trafiłem na wyprzedzające się tiry. Ledwo jeden z nich zakończył manewr na lewym pasie i od razu wpadłem na kolejną parę. Kilka kilometrów dalej i trzeci raz doświadczyłem tego samego. Zaraz, zaraz, czyżby kierowcy ciężarówek zapomnieli, że obowiązuje ich zakaz wyprzedzania się na autostradach od lipca 2023 roku?

Owszem obowiązuje, ale od poprzedniego lata minęło już dużo czasu. Szybko okazało się, ze przepis jest dziurawy jak progi starego BMW i wyprzedzać można dalej. Dlaczego? Ponieważ przepis mówi, że jest to dozwolone, jeżeli wyprzedzany pojazd porusza się z prędkością znacznie mniejszą od dopuszczalnej dla pojazdów kategorii N2 lub N3 (m.in. tirów) obowiązującej na danej drodze. A ile to jest znacznie? Kierowcy tirów potrafią się wyprzedzać, bo kaganiec jednego jest 2 km/h wolniejszy od kagańca drugiego. Dla nich 2 km/h wolniej to jest już znacznie wolniej. No i trzeba wyprzedzać, nie ma wyjścia.

A więc jak to jest w praktyce z tym wyprzedzaniem na najbardziej ruchliwych odcinkach autostrad w Polsce? Jak to wygląda do przejechaniu całej trasy? Przejechałem po A1 oraz A2 pomiędzy Łodzią i Warszawą w porannych godzinach pracy (ludzi oraz kierowców). Pierwsze trzy tiry na A1 opisałem już na początku tekstu, a jak było dalej? Dużo lepiej. Na całym odcinku A2 (Nowostawy - Konotopa) tylko raz utknąłem w spowolnieniu wywołanym wyścigiem słoni. Mam wrażenie, że im bliżej Warszawy, tym bezpieczniej - chyba kierowcy bardziej uważają. Na S7 przebiegającej przez Warszawę to już w ogóle jest porządek - nikt nawet nie myśli o wyprzedzaniu.

REKLAMA

Tak samo było w drodze powrotnej. Ruszyłem ok. godz. 13. Warszawa i okolice to 100-procentowa subordynacja i ani jednego wyprzedzającego. Ale im bliżej Łodzi i skrzyżowania A1-A2, tym więcej luzu. Ostatecznie byłem świadkiem 6 wyprzedzań w obu kierunkach. Te z naprzeciwka łatwo zauważyć, ponieważ kierowcy migają długimi reflektorami do siebie w trakcie tych nielegalnych manewrów. Po co? Wyprzedzany informuje w ten sposób wyprzedzającego, że ten już jest wystarczająco z przodu i może bezpieczenie schować się na prawy pas.

A więc ok. 300 km i 10 wyprzedzających się tirów. Pomijam te wyprzedzające się na rozjazdach, bo nie o takie manewry tutaj chodzi. A więc przepis działa tak samo dobrze jak został napisany. Coś tam jest lepiej, ale kierowcy nadal robią swoje i tak to się kręci. Jak sobie poradzić z tym wyprzedzaniem na dobre? Napisać poprawkę, która doprecyzuje przepis. Albo zbudować tirotory, bo to serio nie jest głupi pomysł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA