Co jest gorsze - wjazd do wody samochodem elektrycznym, czy spalinowym? Odpowiedź nie jest jednoznaczna
Woda może wyrządzić poważne szkody naszym samochodom - nie ważne, czy mówimy o autach elektrycznych, czy spalinowych. Porównanie potencjalnych zagrożeń nie jest jednak proste.
Zgodnie z badaniami większości naukowców, na Ziemi obecnie można zaobserwować globalne ocieplenie. Przez topnienie lodowców i podnoszenie się poziomu wody coraz częściej będziemy mogli zaobserwować zjawiska powodzi. A co na to nasze samochody, które na wodę reaguję mniej więcej tak jak koty?
Dwie różne sytuacje, choć temat podobny
Najpierw jednak odrobina humoru - z jednej strony mamy rzecz z naszego kraju, gdzie na grupie na Facebooku "BMW M Polska" można na trafić na zdjęcia jednego z użytkowników, który zwodował swoją łódź, przy użyciu swojego BMW M3 Touring.
Widać jak swoim M3 wjechał tylnymi kołami do wody. Oznacza to m.in., że rura wydechowa znalazła się w całości pod wodą, a spory obszar tylnej części podwozia został podmyty. Swoją drogą - wiele komentarzy pod tym zdjęciem, czy pod wcześniejszymi postami użytkownika z montowaniem haka do M3 dziwnie przypominają komentarze mieszkańców Wilanowa na wieść o planach otwarcia sklepu Dino.
Innym przykładem - tym razem z udziałem samochodu elektrycznego - jest nagranie ze Stanów Zjednoczonych. Tam główną rolę gra Chevrolet Bolt, nowy elektryk ze stajni GM, przedzierający przez wodę pod wiaduktem.
Nagranie zostało wykonane w Houston w stanie Teksas, który w lipcu nawiedziły powodzie. Widzimy jak dwa benzynowe auta - policyjny Ford Explorer i Toyota Corolla - zatrzymują się przed zalanym tunelem, zaś starsza pani za kierownicą Chevroleta dziarsko pokonuje wodę i jedzie dalej.
Co grozi samochodom spalinowym, a co elektrycznym?
Woda to jeden z najbardziej szkodliwych intruzów, który może się dostać do silnika. Największy problem w autach o klasycznym napędzie może sprawić woda, która dostanie się do silnika. Występuje wówczas zjawisko o nazwie hydrolock - kiedy układ dolotowy zassie wodę, która dostanie się do komory spalania, gdzie przez to tłok nie będzie mógł się poruszać i silnik nie będzie w stanie pracować. Nie można też uruchamiać silnika, gdyż próby mogą się skończyć poważnym uszkodzeniem jego głowicy. Na szczęście dla właściciela fioletowego M3, potrzebne jest do tego zanurzenia silnika mniej więcej do poziomu maski. Jednak możliwe jest także dostanie się wody do układu smarowania, gdzie może spowodować tarcie, a co za tym idzie - uszkodzenie różnych elementów silnika. Także w rurze wydechowej woda może doprowadzić do pewnych szkód - przede wszystkim oczywistej korozji.
A co grozi w samochodzie elektrycznym? Jeżeli platforma auta znajdzie się pod poziomem wody, to w przypadku problemów z uszczelnieniem w newralgicznych miejscach, woda może uszkodzić wrażliwe złącza elektryczne, akumulatory i z czasem spowodować zwarcia w płytkach drukowanych. Oczywiście najgorzej jest jak woda dostanie się do układów wysokiego napięcia może stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa - wówczas może dojść także do porażenia prądem, a jeśli stanie się to w wodzie... to chyba nie muszę mówić co się stanie. Jednak konstrukcja elektryków zapewnia im większą szczelność niż w autach spalinowych, przez co krótkotrwałe przebywanie w wodzie nie jest tak niebezpieczne dla auta, jak w spalinówkach.
Jednak nie ważne czy nasze auto napędza palna ciecz, czy prąd, powinniśmy unikać wjeżdżania do wody zwykłym samochodem ot tak. Szczególnie w sytuacji jak ta z Teksasu, gdzie kierowca wjeżdża do głębokiej, mętnej wody, może natknąć się na niewidoczne przeszkody, które mogą doprowadzić do szkód mechanicznych.
