Rozjeżdżacie lasy quadami. Rząd dowali większe kary. A kto będzie je egzekwował?
Znaczący wzrost nielegalnych wjazdów pojazdami mechanicznymi do lasów sprawił, że podjęto prace legislacyjne nad zaostrzeniem przepisów za to wykroczenie. Pojawi się też instytucja nawiązki, czyli opłaty za usuwanie zniszczeń.
Idziesz na spacer do lasu, zbierasz grzyby (chyba że to park narodowy – wtedy zbierasz grzyby, ale nielegalnie), a tu koło ciebie śmigają spalinowe pojazdy mechaniczne, powodując hałas i rozjeżdżając leśne runo. Myśliwi w swoich terenówkach przeważnie jeżdżą wolno, a czasem nawet z zezwoleniem – najgorsi są kierowcy quadów i motocykli enduro. Zauważono, że w ostatnim czasie wraz ze wzrostem popularności takich pojazdów, znacznie zwiększyła się też liczba odnotowanych, nielegalnych wjazdów do lasu. W roku 2021 było to ok. 36 tys. przypadków, a w 2024 – prawie 58 tysięcy (wzrost o 59 proc.). Możliwe, że przy opracowywaniu tego zestawienia nie wzięto pod uwagę warunków pandemicznych z 2021 r., ale niech prawda nie stanie na drodze dobrego projektu zaostrzającego przepisy.
Co się zmieni?
W tej chwili wjazd do lasu sankcjonuje artykuł 161 kodeksu wykroczeń:
Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny.
Wykroczenie zmieni się na typ kwalifikowany, czyli taki obciążony dodatkowymi okolicznościami – podlegający wyższej karze. Do samego wjeżdżania, już teraz zakazanego, zostanie dołożona kwalifikacja polegająca na powodowaniu pojazdem znacznego hałasu lub niszczeniu bądź istotnym uszkadzaniu roślin, zwierząt, grzybów, ich siedlisk lub siedlisk przyrodniczych. To oznacza, że samo wjechanie do lasu pociągnie za sobą grzywnę jak do tej pory, ale jeśli do tego będziemy jeszcze hałasować dwusuwowym enduro i rozjeżdżać grzyby – zapłacimy wyższą grzywnę plus do tego nawiązkę w wysokości do 1500 zł. Samo założenie wydaje się słuszne, zupełnie czym innym jest powolna jazda po leśnej drodze, a czym innym ryczenie quadem i demolowanie ściółki.
Szkoda tylko, że nie podano ile osób faktycznie ukarano za nielegalny wjazd do lasu
Widząc motocyklistów i quadziarzy pędzących po lesie bez tablic można zadzwonić na policję, ale jeśli ta policja (ewentualnie straż leśna) nie złapie ich na gorącym uczynku, to sprawcy są właściwie niewykrywalni. W końcu czerwca tego roku policja prowadziła akcję „Quady 25”, która zakończyła się nałożeniem kilku mandatów na kwotę łączną 3500 zł. Dodatkowo jazda po lesie w myśl obecnych przepisów to wykroczenie, a nie przestępstwo, więc dyskusyjną sprawą jest możliwość prowadzenia pościgu za quadziarzem. Policja może ewentualnie reagować doraźnie na przypadki wjazdu quadem czy motocyklem do lasu, jeśli powiadomią ją o tym okoliczni mieszkańcy. Nie ma za bardzo możliwości prowadzenia działań prewencyjnych, bo jeśli ktoś jedzie po drodze publicznej legalnie zarejestrowanym quadem lub motocyklem enduro, to nie można powiedzieć „na pewno jedziecie do lasu, będzie mandat”.
Od lat widzimy ten sam schemat
Rząd zaostrza przepisy – to na chwilę pomaga – wszyscy się orientują, że zaostrzone przepisy nie są egzekwowane – sytuacja wraca do normy. Są oczywiście skuteczne sposoby na odstraszenie quado-motocyklowych szaleńców, ale odradzam je wam jako wybitnie nielegalne.
Zdjęcie główne: Pixabay - rihaij
