Oto Passat ostateczny. Został stworzony dla Janusza
Co tam somsiedzie, zazdrość zżera, co nie? W takim mniej więcej stylu swoje pytania musi zadawać przyszły właściciel tego Passata ostatecznego. Nie wiem, czy bardziej go kocham, czy nienawidzę.
Volkswagen Passat B5 zmotoryzował Polskę zaraz po wejściu do Unii Europejskiej. Nie ma drugiego takiego modelu, który uzyskał tak szybko status kultowego, który stał się fenomenem socjologicznym. Mieliśmy całą serię żartów o Passatach B5, powstały o nim nawet piosenki disco polo, jedn wam nawet wkleję później, ale inne musicie znaleźć sami, bo klauzula sumienia zabrania mi rozpowszechniania ich. Krótko mówiąc - bez Passata B5 nie byłoby współczesnej Polski, bo nadal jeździlibyśmy w wyrobach samochodopodobnych. To właśnie niemiecki wóz pokazał nam, że da się godnie pokonywać kolejne kilometry, a dla wielu stał się swoistym symbolem prestiżu. Wyjeżdżałeś do pracy w Niemczech i po pół roku wracałeś w lśniącym Passacie, a cała wieś zazdrościła.
Z czasem Passat B5 przestał być obiektem westchnień, stał się solidnym starym samochodem, który można kupić za pensję w okolicach minimalnej i jednocześnie bohaterem memów. Przy okazji został sprawnie połączony z innym bohaterem memów - nosaczem sundajskim, który uosabiał najgorsze cechy typowego Polaka. Nosacz otrzymał imię Janusz i stał się swoistą legendą, podobnie zresztą, jak i Passat. Ktoś postanowił połączyć Volkswagena z Januszem i otrzymaliśmy pojazd ostateczny.
Oto Passat ostateczny. Prawdziwy pojazd Janusza
Ogłoszenie pojawiło się na OLX. Gdyby nie załączone zdjęcia, to z opisu mielibyśmy przeciętny samochód. Pod maską ma najlepszy silnik, czyli 1.9 TDI o mocy 130 km, przez 21 lat swojego drogowego życia przejechał 344 tys. km, wnętrze przeszło detailing, a na samochodzie właściciel nie oszczędzał. I wtedy oglądamy zdjęcia i wiemy, że to nie jest zwykły Passat. To januszowóz.
Mam lekką słabość do takiej grafiki na samochodach, dzięki niej auto wygląda jakby przybyło prosto z komiksu. Passat nosi na sobie typowe hasła z memów.
Znajdziemy tam: za darmo to uczciwa cena.
Jedyny minus tego auta, to ten na akumulatorze.
Co somsiad? Nie odpala?
I moje ulubione: nie z komina ten smog macie, to są ślady po Passacie. Według autora samochód wzbudza wyłącznie pozytywne reakcje, gdziekolwiek się pojawi. Kupujemy nie tylko Passata do przemieszczania się, ale również coś na kształt dzieła sztuki memicznej, a to już nie są tanie rzeczy.
Więcej o Volkswagenie przeczytasz w: