Chwilę żarło, ale zdechło. Nowa Toyota Supra okazała się niewdzięcznym obiektem do spekulacji
Nowa generacja Supry najwidoczniej musi jeszcze poczekać na ceny, jakie osiąga jej poprzedniczka. A może nie doczeka się ich nigdy?
Piąta generacja Toyoty Supry jest samochodem tyleż oczekiwanym, co kontrowersyjnym. Przede wszystkim nie jest to już duży samochód wyraźnie nastawiony na komfort - nie dość, że auto ma krótszy rozstaw osi od znacznie tańszego modelu GT86, to jest też zdecydowanie bardziej nastawione na wrażenia sportowe niż Supra A80. Mieszane uczucia budził też fakt współpracy z BMW - Toyota dzieli bowiem konstrukcję z bawarskim roadsterem Z4.
Póki co, aktualna Supra robi na ludziach bardzo dobre wrażenie.
W Japonii pewnie dało się słyszeć westchnienie ulgi. Choć charakter auta znacznie się zmienił, to kolejne osoby, które miały okazję poprowadzić sportową Toyotę, mają o niej jak najlepsze zdanie. Pojawiają się nawet pierwsze opinie, że silnik (pochodząca z BMW jednostka B58) ma podobne rezerwy wytrzymałościowe co słynna jednostka 2JZ-GTE starszej wersji Supry.
W Stanach Zjednoczonych znaleźli się dealerzy, którzy windują ceny auta.
Zgodnie z cennikiem standardowa Toyota Supra powinna kosztować na tamtejszym rynku 55 250 dol. Ponieważ jednak w USA salony mogą w miarę swobodnie ustalać ceny aut, to znane są przypadki, że Supry były na sprzedaż nawet za 100 tys. „zielonych”.
WTEM! Na BringaTrailer.com pojawiła się biała Toyota w wersji Launch Edition.
Supra jest oczywiście nieużywana - licznik wskazuje zaledwie 23 mile przebiegu (37 km). To 966. z 1500 egzemplarzy wyprodukowanych na amerykański rynek w tej wersji. Nie dziwi więc, że firma Nexus Auto Brokers z Marietty w stanie Georgia chciała spróbować swego szczęścia wystawiając auto na znanym portalu aukcyjnym.
Problem jest taki, że „nie pykło”.
Początkowo wszystko zapowiadało się super, przynajmniej z punktu widzenia sprzedawcy: w licytacji pękło 50 tys. dol. (dokładnie 50 550 dol.). Potem licytujący mocno przyhamowali - w efekcie ostatnią oferowaną kwotą za białą Suprę było 56 700 dol. Mniej od ceny minimalnej ustalonej przez Nexus Auto Brokers.
Wszystko wyjaśnia się po odwiedzeniu strony internetowej sprzedawcy. Kilka kliknięć myszy czy ruchów na ekranie smartfona i trafiamy na ofertę z tą samą Toyotą. Cena? 79 900 dol., czyli ok. 315 tys. zł.
Amerykanie wydają się być zmęczeni podobnymi zagrywkami.
Podobne próby podnoszenia cen mają też miejsce w przypadku nowego Chevroleta Corvette C8. Doszło już do tego, że na forach dyskusyjnych użytkownicy wymieniają się informacjami o tym, które salony oferują auto w cenie nominalnej, a które tę cenę zawyżają.
Swoją drogą, że wspomniany Chevrolet może być jednym z głównych powodów, dla którego licytacja Supry nie poszła tak, jak sprzedający mógł się spodziewać. No bo spójrzcie - wolelibyście za niespełna 60 tys. dol. kupić udany, choć raczej zwykły samochód sportowy (tj. Toyotę), czy może bolid z umieszczonym centralnie silnikiem 6.2 V8, zdolny do osiągnięcia nawet 312 km/h? W Europie Toyota może miałaby jakieś szanse w tym pojedynku. W Stanach Zjednoczonych... wątpię.
Pytanie nasuwa się samo.
Czy kiedykolwiek aktualna generacja Toyoty Supry będzie osiągać na aukcjach podobne ceny jak model A80? Nie wiem, ale się domyślam.