Ten Ford GT pokazał Bugatti, gdzie jego miejsce. Nagranie pokazuje, jak jedzie ponad 500 km/h
No to mamy nowy, najszybszy dopuszczony do ruchu samochód. Nie oznacza to w tym przypadku, że auto jest seryjne, ale to nadal Ford GT, a nie rakieta z narysowanymi reflektorami.
Ford GT drugiej generacji to jeden z najbardziej wszechstronnych supersamochodów na świecie. Został zaprojektowany do szybkiej jazdy po zakrętach, ale dzięki doskonałemu silnikowi i kuloodpornemu układowi napędowemu jest również niesamowitą maszyną do wyścigów na prostej. Ten egzemplarz właśnie do udowodnił i to z nawiązką. Zobaczcie nagranie, jak Ford GT rozpędza się do ponad 500 km/h i to na dystansie jednej mili, czyli 1600 metrów.
Ten Ford nosi przydomek BADD GT i należy do właściciela firmy Johnny Bohmer Proving Grounds, która zajmuje się organizacją wyścigów na pasie startowym i korzysta z obiektu stworzonego dla promów kosmicznych w Kennedy Space Center na Florydzie.
Ten Ford GT jest bardzo przerobiony, ale to nadal Ford GT
Silnik V8 nie ma już kompresora, a zamiast tego dwie turbosprężarki. Auto ma około 2700 KM i od lat jest rekordzistą Guinnessa w kategorii najszybszego dopuszczonego do ruchu ulicznego samochodu na dystansie jednej mili ze startu zatrzymanego. W 2012 r. pojechał 283,2 mili na godzinę, potem 292 mile na godzinę, a teraz bestia osiągnęła niewiarygodne 310,8 mili na godzinę.
Zapis wideo z przejazdu zapiera dech w piersiach. Przyśpieszanie przebiega bezproblemowo, a Bohmer wrzuca ostatni bieg przy ponad 400 km/h. Wszystko idzie zgodnie z planem z wyjątkiem samego końca, kiedy kierowca zaczyna hamować. Za samochodem pojawia się spadochron i Ford traci stabilność. Najgorsze, że Bohmer nie jest w stanie zatrzymać GT na czas przed dotarciem do końca pasa startowego. Na szczęście udaje mu się trafić w wąski pas asfaltu, który jest przedłużeniem pasa startowego.
Właściciel i kierowca tej bestii uważa, że to nie jest jego ostatnie słowo.
Podobno Ford GT miał jeszcze zapas mocy - i w zasadzie obserwacja wskazań prędkościomierza to potwierdza. Mnie najbardziej fascynuje, w jakim świetle stawia to wszystko Bugatti. Cały koncern VW pracował przez bite dwie dekady, żeby ich najpotężniejsza broń pojechała 304.773 mph, czyli 490.484 km/h. Miało to miejsce na dużo dłuższym odcinku drogi na prywatnym kompleksie testowym w Ehra-Lessien w Niemczech. A tutaj pojawia się koleś, który ładuje dwie turbiny do Forda GT, wynajmuje pas startowy i na dystansie jednej mili rozpędza go do ponad 500 km/h. Można? Można. A potem pojedzie sobie tym Fordem na burgera do Wendy's, by to uczcić.