Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych to lipa. Lepiej jak państwo zostaje dyrektorem handlowym
Polska zwalcza zakaz sprzedaży samochodów spalinowych, a Wielka Brytania narzuca producentom targety sprzedażowe na auta elektryczne.
Polski rząd, jeszcze obecny, zachowuje się jak obrońca aut spalinowych. Brytyjski wręcz przeciwnie, właśnie zostaje czymś w rodzaju dyrektora handlowego od aut elektrycznych. Producenci samochodów dostaną do wyrobienia targety, no prawie.
Co słychać w Polsce w sprawie aut spalinowych?
Napiszę Wam najpierw, co słychać w Polsce, żebyście poczuli różnicę. Niedawno zaskarżyliśmy do TSUE zakaz rejestracji aut spalinowych, a teraz poszła nowa skarga. Minister Sprawiedliwości zaskarżył tę samą sprawę, ale do Trybunału Konstytucyjnego kierowanego przez Julię Przyłębską. Mimo istnienia systemu dopłat do zakupu aut elektrycznych trudno nazwać tę postawę szczególnie wspierającą przejście z napędu spalinowego na elektryczny. Los pierwszej skargi jest zapewne przesądzony, może nawet zostanie wycofana, o ile znajdzie się na liście spraw nowego rządu. Druga jest raczej bez żadnego znaczenia, taka sztuka dla sztuki.
Takie podejście wyjaśnia się tym, że polscy klienci powinni mieć wybór, czym chcą jeździć, zamiast zmuszania. Oczywiście nie ma to dużego sensu, bo pozostawienie wyboru w rękach klientów oznacza, że nigdy masowo się nie przesiądziemy na elektryczne samochody. Albo się bawimy w przesiadkę, albo nie. W tym momencie się nie bawimy, bo bez kija, z samą marchewką, to się nie uda. Wie to rząd brytyjski, który ma plan i to chytry. Producenci samochodów otrzymają cele sprzedażowe do spełnienia.
Czytaj jeszcze o hockach-klockach ze sprzedażą aut elektrycznych:
Cele sprzedażowe na auta elektryczne w Wielkiej Brytanii
Premier Wielkiej Brytanii, Rishi Sunak ostatnio zapowiedział oddalenie daty zakazu sprzedaży aut spalinowych. Wielka Brytania była do przodu, już w 2030 roku mieli zakazać sprzedaży samochodów z takim źródłem napędu. Dorównają jednak do celów Unii Europejskiej i przesunęli datę na rok 2035. Wydawać się może, że złagodzili swoje stanowisko, ale absolutnie tak nie jest.
Producentom samochodów narzucono cele, prawie jak w działach sprzedaży. W 2024 roku 22 proc. sprzedaży każdego producenta aut mają stanowić samochody elektryczne. Cele te będą coraz bardziej wyśrubowane, dlatego w 2030 roku mają stanowić aż 80 proc. sprzedaży. W tym momencie w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych modeli tylko jeden jest w pełni elektryczny, a dwa mają swoje elektryczne wersje. Spalinowe samochody królują, a udział w sprzedaży aut elektrycznych to poziom 16 proc.
Najpopularniejszym modelem jest obecnie Ford Puma. Żeby było zabawniej, udział samochodów elektrycznych w sprzedaży Forda na Wyspach w pierwszym półroczu tego roku to około 2 proc. Wygląda na to, że producenci cieszący się miłą sprzedażą zostaną ukarani, bo sprzedają zły towar. Ach, bo ja o karach jeszcze nie napisałem. Kara za każde auto spalinowe ma sięgać 15 tys. funtów brytyjskich, jeśli nie osiągnie się wymaganego celu. Badum, tss.
Rząd jako dyrektor handlowy
Rząd występuje jako dyrektor handlowy, który prawie wyznacza producentom ich cele sprzedażowe, a przynajmniej określa ich produktowy miks. Kary za słabą sprzedaż aut elektrycznych już znamy, ale jaką taktykę zastosują sprzedawcy?
Klienci mogą nie być szczególnie chętni, żeby kupić tak dużą liczbę pojazdów elektrycznych i co wtedy? Może trzeba będzie sabotować sprzedaż tych spalinowych, gdy będzie szła za dobrze, a elektryczne nie będą ich odpowiednio szybko ich gonić. Wstrzymywałbym wydawanie klientom pojazdów spalinowych, jeśli miałoby to doprowadzić do naliczenia kar. Przykro mi, pański samochód zostanie wydany dopiero za kilka miesięcy, gdyż bo ponieważ. Ten rynek może niedługo wyglądać bardzo wesoło, jeśli te cele utrzymają się w mocy.
Pewnie się zastanawiacie, co zrobią producenci samochodów, czy zbankrutują? Otóż nie, prędzej wymienią rząd.