REKLAMA

Samochody-ogryzki. Producenci sprawdzają, co jeszcze da się wyrzucić, żeby tylko wyprodukować auto

Nadchodzą dobre czasy dla miłośników klasycznej motoryzacji. Najpierw z ofert powylatywały cyfrowe zegary, a teraz pod nóż idą systemy bezpieczeństwa. 

Samochody-ogryzki. Producenci sprawdzają, co jeszcze da się wyrzucić, żeby tylko wyprodukować auto
REKLAMA
REKLAMA

W końcu bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ale samochody trzeba jakoś produkować i sprzedawać. A że brakuje podzespołów, to producenci siadają do listy wyposażenia, sprawdzają, co ile zjada półprzewodników, po czym po kolei wycinają to, bez czego da się sprzedać pojazd.

Asystent pasa ruchu? A na co to komu...

Do takiego wniosku doszedł chociażby brytyjski oddział Forda. I tak na przykład w przypadku nowego Forda Pumy (i EcoSporta), według najnowszego cennika, oprócz standardowych, wypasionych wersji ST-Line i Titanium, pojawiły się ich tańsze odmiany z dopiskiem Design. Nie mają one przy tym chyba nic wspólnego z jakimikolwiek zmianami w wyglądzie - po prostu wyrzucono z nich te gadżety, które wymagają dodatkowych półprzewodników, a co za tym idzie - mogłyby być produkowane z opóźnieniem.

ford puma st 2021 cena
Ten Ford Puma akurat chyba miał wszystko co trzeba.

W ten sposób wersje Design - oczywiście odpowiednio przecenione - mają wszystko to, co ich pełne wersje, ale bez chociażby asystenta pasa ruchu, asystenta awaryjnego hamowania, systemu hamowania po kolizji, asystenta świateł drogowych czy - i to jest dość zaskakujące - tylnych czujników parkowania.

Dość uroczo wypada tutaj fakt, że od lat wszyscy przekonywali nas, że systemy bezpieczeństwa są takie niesamowicie ważne, że warto do nich dopłacać i że mogą (i pewnie to robią faktycznie) ratować życie, więc tu i tam są elementami wyposażenia standardowego. No ale kiedy biznes okazuje się po prostu biznesem, a nie misją, to nagle okazuje się, że w sumie to można z tych dzwoneczków i asystentów zrezygnować.

Oczywiście te systemy nie wypadły z oferty Forda - dalej można zamówić samochód w nie wyposażony. Tyle tylko, że wtedy czas oczekiwania jest trochę nieokreślony. Jeśli natomiast komuś się spieszy, to - przynajmniej w Wielkiej Brytanii - takiego ogryzka dostanie nie tylko taniej, ale też i dużo szybciej.

Co ważne - na razie w polskich cennikach nie widać zmian.

Ford nie jest przy tym jedyny.

Autocar donosi, że na podobne posunięcie zdecydowało się... Volvo, które - również w Wielkiej Brytani - ograniczyło zestaw systemów bezpieczeństwa zawartych w dodatkowym pakiecie. Standardowy zestaw pozostał wprawdzie bez zmian, ale z dodatkami jest już problem.

Brytyjscy klienci będą więc odbierać niedługo od Volvo telefony z pytaniem, czy chcą czekać na swoje zamówienia dłużej, czy może zaakceptują kompromisy.

Kiedy będzie lepiej?

REKLAMA

Najlepszą odpowiedzią byłby prawdopodobnie mem Witam, chyba nigdy - póki co nie wiadomo, kiedy sytuacja nie tylko wróci do normy, ale chociaż minimalnie się poprawi. Niektórzy sugerują, że może to mieć miejsce w przyszłym roku, ale inni studzą emocje. Do bardzo mocno ograniczonego optymizmu skłaniają też doniesienia z ostatnich tygodni, o czasowym wstrzymywaniu pracy niektórych fabryk albo gigantycznych kolejkach prawie-gotowych aut, które nie mogą trafić do sprzedaży, bo brakuje im kilku elementów. Do tego dodajmy jeszcze gigantyczne podwyżki cen materiałów i jakoś nie chce się wierzyć, żeby sytuacja szybko się unormowała.

Cóż, producenci pewnie i na to znajdą jakiś sposób. Może po prostu, w ramach oszczędności, zaczną nam sprzedawać samochody bez dachu albo z tylko jedną parą drzwi, każąc jednocześnie zapłacić jak za pełnoprawny pojazd?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA