REKLAMA

Pojechał na prom samochodem elektrycznym. Brutalnie zderzył się ze statystykami sprzedaży

W internecie jak wirus rozsiewa się smutna historia człowieka, który pojechał na prom samochodem elektrycznym. Zamiast w ciszy i spokoju, przerywanej jedynie wyciem falowników, musiał oczekiwać na wjazd przy akompaniamencie klekotu diesla i bulgotu silników benzynowych. Tak wygląda krajobraz motoryzacyjny Polski i Europy.

prom
REKLAMA

Wielokrotnie podkreślałem, że grupa na Facebooku o nazwie Kierowcy samochodów elektrycznych w Polsce to moja ulubiona patogrupka. Nie zrozumcie mnie źle, przytłaczająca większość jej użytkowników to normalni ludzie, którzy w pełni świadomie kupili samochód elektryczny, znają jego zalety i wady, nie potrzebują przekonywać wszystkich wokół, że 6 obiadów dziennie to normalna sprawa. Dbają o środowisko, cieszą się jazdą w ciszy i spokoju, są generalnie bardzo sympatycznymi osobami. Niestety ton grupce nadają ludzie z misją. Znajdziemy tam człowieka, który pisze o sobie w liczbie mnogiej i nienawidzi samochodów spalinowych. Znajdziemy również kilku fanatyków, którzy najchętniej wrzuciliby do zgniatarki każdego blachosmrodziarza, jak pogardliwie nazywają użytkowników tradycyjnej motoryzacji. Czasem mam wrażenie, że kilka osób psuje opinię wszystkim kierowcom samochodów elektrycznych. Ostatnio na tej grupce pojawił się dramatyczny post opisujący cierpienia posiadacza samochodu elektrycznego.

REKLAMA
pojechał samochodem elektrycznym na prom
Zrzut ekranu z grupy Kierowcy samochodów elektrycznych w Polsce

Pojechał na prom samochodem elektrycznym, stał godzinę wdychając spaliny

Pewien użytkownik Tesli pojechał na prom swoim samochodem i ze zdziwieniem odnotował, że stoi wśród samochodów spalinowych, które dymią, śmierdzą i spalają to straszne paliwo. Dobrze, że Tesla ma funkcję gierek, to młody człowiek na fotelu obok mógł sobie w coś pograć. Znam ból znudzonych dzieci i szczerze zazdroszczę tej funkcji. Jednak my nie o tym teraz. Nie rozumiem zdziwienia i dramatu w oczekiwaniu na wjazd na prom wśród samochodów spalinowych. Czy się to komuś podoba czy nie, to taki mamy krajobraz motoryzacyjny. Według najnowszych danych Samaru w Polsce obecnie jest zarejestrowanych około 40 000 pojazdów wyłącznie elektrycznych. Najczęściej kupowaną marką przez Polaków była Tesla, czemu trudno się dziwić, gdy zestawi się jej ceny na przykład z Cuprą Bornem.

Z danych CEPiK wynika, że obecnie w Polsce jest zarejestrowanych 26 milionów samochodów. Nie trzeba być orłem z matematyki, żeby obliczyć szansę na stanie w kolejce na prom złożonej tylko z samochodów elektrycznych. Otóż jest ona mniej więcej taka, jak to, że jutro polecę na Marsa. Tym samym trzeba się przyzwyczaić, że jeszcze przez długie dziesięciolecia klekot diesla, zapach spalin, plamy oleju i innych płynów będą obecne w kolejkach. Taka jest brutalna rzeczywistość. Oczywiście można się łudzić, że za rok będzie milion samochodów elektrycznych, a trawa będzie bardziej zielona. Każdemu wolno marzyć. Niestety rzeczywistość będzie taka, że prędzej spotkacie Passata B4 niż Teslę Model 3. Takie życie. I tak dobrze, że wpuszczają samochody elektryczne na promy, bo mogliby nie.

Czytaj również:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-24T09:06:26+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T18:19:23+02:00
Aktualizacja: 2025-05-22T16:37:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T14:09:09+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T10:54:22+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T10:14:08+02:00
Aktualizacja: 2025-05-21T09:03:38+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA