Całkowity paraliż Warszawy. Wiemy, kiedy nastąpi i dlaczego. Nie pomoże wam przesiadka na komunikację miejską

W miesiącach zimowych działania Ostatniego Pokolenia polegające na blokowaniu ruchu samochodowego w mieście (głównie w Warszawie) trochę przymarły, zapewne dlatego że pogoda do tego nie zachęcała. Najwyraźniej jednak z okazji kampanii prezydenckiej organizacja ta postanowiła znowu dać o sobie znać. Tym razem planowana jest całkowita blokada mostów w Warszawie, a do jej urzeczywistnienia potrzeba 150 osób. Najwyraźniej nie ma aż tylu aktywistów, więc Ostatnie Pokolenie prowadzi rekrutację, którą wspiera polski pisarz i architekt (nie jestem pewien, tak go sobie kojarzę) Filip Springer. 

Kilka osób w pomarańczowych kamizelkach siada na ziemi i blokuje ruch. W przypadku prób ich usuwania stawiają bierny opór. W Europie zachodniej jest to norma, w Polsce nadal rzadkość, na szczęście staramy się gonić zachód na wszelkie sposoby. Oczywiście aktywiści klimatyczni blokują też komunikację zbiorową, ponieważ w ich mniemaniu wszelkie formy przemieszczania się są złe. Przypomnę, że w większości tą samą komunikacją zbiorową przyjeżdżają również na blokadę, czyli gdyby zablokować ją odpowiednio wcześniej kontrblokadą, to blokada właściwa mogłaby nie dojść do skutku. 

Jest to postulat tyleż godny pochwały, co absolutnie nierealny. Nasza cywilizacja spoczywa na paliwach kopalnych i odchodzenie od nich, o ile w ogóle nastąpi, to kwestia pokoleń. Zdaniem Ostatniego Pokolenia powinno to nastąpić już teraz, dziś, natychmiast. Oczywiście gdyby tak się faktycznie stało, wybuchłaby ogromna wojna, w której aktywiści zapewne by zginęli, ponieważ momentalnie ustałyby dostawy towarów wszelkiego rodzaju. Nie wspominam nawet o elektryczności. To zresztą temat niemotoryzacyjny, więc pozwolę sobie wrócić do kwestii blokady drogi.

Chciałbym poznać kogoś, kto po 3-krotnym utknięciu samochodem na blokadzie Ostatniego Pokolenia powie sobie: no tak, może nie powinienem jeździć tym samochodem. Robię źle, więc przesiądę się na komunikację zbiorową. Od teraz będę czekał na autobus. Wsiada w autobus, ten rusza i momentalnie trafia na blokadę, bo aktywiści blokują wszystkich, również tych, którzy ani samochodu, ani prawa jazdy nie mają. 

Jest to zbiorowe wywoływanie poczucia winy za życie w cywilizacji dobrobytu. Nie łudźmy się, że owi aktywiści również nie dokładają się sami do problemu. Jedynym sposobem aktywnego rozwiązania kwestii zmian klimatycznych jest brak ludzi, więc wydaje się, że blokady tu nie wystarczą. Zabawne jest również uznanie, że zmiana na stanowisku prezydenta Polski może wnieść cokolwiek do zatrzymania zmian klimatycznych.

Oczywiście na rower cargo. Najlepiej taki za minimum 20 tys. zł, taki jakim jeździ (lub jeździł, bo go reklamował) pan Springer. Oczywiście do tego jeszcze dobrze jest posiadać mieszkanie w idealnie skomunikowanym miejscu stolicy, które sprawia, że właściwie wszędzie możemy dojść piechotą. Jeśli przypadkowo mieszkasz pod miastem, bo tylko na to było cię stać i musisz do niego dojeżdżać do pracy, żeby spłacić kredyt za to mieszkanie, które masz, bo inaczej je stracisz – zrozum w końcu, że to twoja wina. Przestań w końcu być biedny, odziedzicz coś i idź poprzyklejać się do mostów. Szansa, że coś to zmieni, wynosi równe zero, ponieważ nasza zagłada klimatyczna jest już przyklepana, ale zawsze lepiej być tym, który denerwuje niż tym, który jest denerwowany.