Nie zaliczyłem badania technicznego przez spaliny. To nawet nie był diesel
Moje auto nie przeszło z wynikiem pozytywnym okresowego badania technicznego. Mam złe spaliny. Teraz mam dwa tygodnie na znalezienie przyczyny problemu.

Badanie techniczne na stacji kontroli pojazdów jest obowiązkowe dla każdego samochodu, którym chcemy poruszać się po drogach publicznych. Tak się przypadkiem składa, że z powodzeniem wykorzystuję do tego 25-letniego Peugeota 206 1.4 - choć przy okazji wizyty na SKP to powodzenie jakby nieco przygasło.
Wszystko przez spaliny
Pomiar emisji spalin wykonuje stosunkowo niewielu diagnostów. Jeśli nawet ktoś się na to zdecyduje, to zwykle w przypadku diesli, które zdecydowanie częściej mają problemy natury dymnej. Samochody benzynowe, nawet te w złym stanie, raczej nie mają w zwyczaju zostawiania za sobą czarnej chmury dymu. Już prędzej niebieskiej ze spalania oleju, ale u mnie w 206 taka sytuacja nie ma miejsca, stan na bagnecie utrzymuje się na maksymalnym poziomie.
Tak czy owak sprawy potoczyły się tak, że diagnosta włożył sondę do rury wydechowej i wszystko posprawdzał - dwa razy, sprawdzając przy tym czy silnik jest nagrzany i wykonując pomiary zarówno na biegu jałowym, jak i po dokręceniu jednostki napędowej do ok. 3200 obrotów na minutę.
Wyniki nie wyszły co prawda tragicznie źle (a spaliny były niewidoczne nawet przy zwiększeniu obrotów), ale jednak kilka parametrów znalazło się mocno poza oczekiwanym, poprawnym zakresem.
Diagnosta zasugerował wymianę katalizatora
Przyznam, że już nawet zrobiłem dość duże rozeznanie rynku w kwestii cen nowych katalizatorów i prezentuje się to tak:
- oryginalny katalizator z ASO kosztuje 4000 zł (powodzenia ze znalezieniem klienta),
- dedykowany zamiennik to koszt rzędu 420-1000 zł,
- katalizatory uniwersalne kosztują od mniej więcej 250 do 1000 zł.
Pierwotnie planowałem zakup elementu uniwersalnego, ale zacząłem przychylać się w stronę rozwiązań dedykowanych - w obu przypadkach po wykluczeniu niektórych producentów, na których użytkownicy wylewają wiadra pomyj.
Sprawa jest w ogóle o tyle ciekawa, że gdy ten samochód był kupowany kilka lat temu, to miał nowy wydech od kolektora do końca auta - ale choć sprzedawca twierdził, że katalizator jest w układzie, a pomiar emisji spalin wypadał w porządku, to niektórzy mechanicy twierdzili, że katalizatora brak, jest za to strumienica - w efekcie do dziś tak naprawdę nie wiem, co tam siedzi, nie wie tego też sam diagnosta. Powiedział mi, że to może być strumienica, ale może to też być katalizator, który się po prostu zużył bądź wypalił. Osobiście obstawiam strumienicę.

Co by to jednak nie było, to na pewno cały wydech nie był jakiejś wybitnej jakości - niedawno pojawiła się bowiem spora dziura przy tłumiku końcowym, co miało zarówno zalety jak i wady.
Zalety:
- Peugeot brzmiał i hałasował jak rajdówka.
Wady:
- Peugeot brzmiał i hałasował jak rajdówka.
Tłumik wymieniłem, no ale tłumik to nie kat - i na wydruku z SKP pyszni się tłusta litera N.
Miałem już zamawiać katalizator, ale coś mnie powstrzymało
I nie chodzi tylko o to, że czekam jeszcze na odpowiedź jednego sklepu w kwestii doboru odpowiedniego katalizatora uniwersalnego. Bo widzicie, podczas pomiaru emisji wyszło, że największy kłopot jest z węglowodorami (HC), ale idealny nie jest także współczynnik lambda. U mnie przekracza 1, co oznacza, że mieszanka jest zbyt uboga (paliwa jest zbyt mało w stosunku do powietrza).
Zanim więc wydam kilka stów na katalizator, najpierw czeka mnie diagnostyka układu paliwowego i zapłonowego
Świece są już co prawda wymienione, podobnie jak filtr paliwa - a układ paliwowy był ostatnio czyszczony dosyć mocną chemią. Ale trzeba jeszcze sprawdzić sondę lambda, cewkę zapłonową, wtrysk paliwa, a nawet... luzy zaworowe, bo też mogą mieć wpływ m.in. na emisję węglowodorów.
Jeśli coś z powyższych kwestii będzie wymagało poprawek, to istnieje szansa, że po serwisie auto przejdzie dodatkowe badanie bez uwag. Mimo wszystko na zakup katalizatora i tak się powoli nastawiam - bo jeśli pod autem siedzi strumienica, to chciałbym jednak ją wywalić na rzecz faktycznego oczyszczania spalin, a jeśli jest tam zużyty katalizator, to i tak potrzebowałby wymiany. A używany katalizator być może udałoby się sprzedać i odzyskać choć trochę pieniędzy.
Czy jestem tym wszystkim wkurzony? Nie
Oczywiście zdecydowanie wolałbym, żeby te pieniądze które wydam na auto pozostały w kieszeni mojej zamiast trafić do kieszeni mechanika, ale zawsze powtarzam, że PO COŚ TE BADANIA TECHNICZNE SĄ. Ba, zdarzało mi się prosić diagnostów o mocne przetrzepanie auta, szczególnie przed dłuższymi podróżami. Nie zamierzam biadolić, że Peugeot dostał wynik negatywny, gdy sam zawsze się denerwuję widząc pojazdy zostawiające za sobą zasłonę dymną, czy losowo migające wszystkimi światłami z powodu jakiegoś zwarcia w elektryce.
Chciałbym natomiast zwrócić waszą uwagę na fakt, że faktycznie zdarza się, że te badania emisji spalin są przeprowadzane. I faktycznie zdarza się, że za coś takiego można badania nie przejść - nawet jeśli auto wydaje się być sprawne technicznie i do tego nawet nie jest zajeżdżonym dieslem - ba, nawet dieslem w ogóle.
W każdym razie ja już Peugeota umówiłem do mechanika. Jeśli zależy wam, by stan techniczny aut na drogach był odpowiednio dobry, proponuję nie zapominać o własnym środku transportu.
