Opamiętajcie się. Korki przy centrach handlowych są dziś gorsze niż w piekle
Jeśli chcesz jeszcze dziś wybrać się do galerii handlowej, pod żadnym pozorem tego nie rób. A jeśli naprawdę musisz, na pewno nie bierz auta.
Galerie handlowe przed świętami - zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem - to miejsca, przy których diabelskie kotły wydają się jedynie przyjemnym spa. Jestem też przekonany, że wśród piekielnych tortur znajduje się stanie we wiecznych korkach. Nie są jednak tak fatalne, jak te pod wielkimi sklepami w miastach wojewódzkich.
Sytuacja już jest zła
Do Świąt jeszcze daleko, ale w galeriach handlowych już jest tłoczno. Już w sobotę warszawskie portale donosiły, że trzeba długo stać w korku, by w ogóle wjechać na parking warszawskiej Arkadii, a wyjazd zajmował jeszcze więcej czasu. Cała okolica była sparaliżowana. Dziś jest jeszcze gorzej. Kolega donosił mi, że spędził na parkingu ponad godzinę - i to około 15, gdy teoretycznie tłok nie powinien być jeszcze tak wielki. Owszem, niby trwa długi weekend, ale przecież nie wszyscy mają wolne. Teraz stoi się tam nawet... cztery godziny. Można by w tyle dojechać nad morze.
Problem 10 listopada mają także klienci Galerii Młociny. Ten drugi sklep to już klasyczne miejsce koszmaru kierowców: nieszczęśliwa synchronizacja sygnalizacji świetlnej na nieodległym skrzyżowaniu oznacza, że na sam wyjazd z garażu podziemnego czeka się… dwie, a czasami nawet trzy lub cztery godziny. Ludzie piszą o dantejskich scenach: włączają się alarmy sygnalizujące przekroczenie zawartości spalin w powietrzu, a z głośników emitowane są komunikaty wzywające do gaszenia silników, auta staczają się ze stromych podjazdów, w środku płaczą dzieci, niektórzy porzucają wozy na środku alejek. Ot, weekendowa sielanka.
To nie jest tylko kwestia sklepów w Warszawie. Redakcyjny kolega doniósł, że również Galeria Bielany we Wrocławiu jest potwornie zatłoczona, a wyjazd z parkingu zajął mu godzinę (z czego przez połowę tego czasu wydostawał się z podziemi, a potem stał w korku na wąskich, wewnętrznych uliczkach).
Ludzie oszaleli
Czy to kwestia tego, że jutro sklepy są zamknięte, więc wszyscy boją się śmierci głodowej? A może to po prostu kombinacja wolnego czasu i brzydkiej pogody? Pewnie prawdziwe są wszystkie te tezy. Warto jednak zastanowić się nad tym, czy wyjazd do centrum handlowego jeszcze dziś jest tym, co nas uszczęśliwi (podpowiem: nie).
Do galerii nie trzeba też jeździć samochodem. Galeria Młociny jest zbudowana przy samym metrze i obok pętli tramwajowej, do Arkadii też można dojechać tramwajem, autobusami albo przejść się kilka minut z metra. Wiadomo - jeśli akurat kupujesz jedzenie na dwa tygodnie albo spełniasz marzenie o nowej pralce, jazda komunikacją miejską nie jest najlepszym pomysłem. Ale gdyby autami dojeżdżali tam tylko ci, którzy naprawdę muszą, wyjazd zajmowałby pewnie góra pięć minut.
Słowem: nie jedź do centrum handlowego
W nadchodzących, przedświątecznych tygodniach czeka nas handlowy Armagedon. Kierowcy będą sterczeć w potwornych korkach i trąbić na siebie, przy dźwiękach „Last Christmas” lecącego w radiu. Naprawdę lepiej iść na spacer. A jutro świat się nie kończy. Nie musicie kupować zapasów jedzenia na rok. Nawet jeśli naprawdę nie dacie rady wyjść jutro z domu, bo obok waszego domu przebiega akurat trasa jakiegoś niepodległościowego marszu albo biegu. Nawet najwolniejsi dobiegną do wieczora. W środę sklepy znowu będą czynne. Zostań w domu. No, chyba że stworzenie korka - czyli sznura czerwonych lamp z jednej strony drogi i białych z drugiej - to jakaś nowa, patriotyczna tradycja.
