REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Jeśli tramwaj ma zielone i ty masz zielone, to tramwaj ma bardziej zielone od ciebie

Wypadek z udziałem dwóch samochodów i tramwaju nakazuje zapytać: kto tu miał zielone? Odpowiedź „wszyscy” nie wydaje się prawdopodobna, chociaż zainteresowani tej wersji się trzymają.

19.05.2023
19:00
Jeśli tramwaj ma zielone i ty masz zielone, to tramwaj ma bardziej zielone od ciebie
REKLAMA
REKLAMA

Tramwaje to dość bezlitosne stworzenia. Podobno starzy taksówkarze mówili na nie „kozera”, czyli karta która zawsze wygrywa. W starciu z tramwajem nawet duży samochód nie ma szans, tramwaje mają też sporo za uszami (a może za pantografami) jeżeli chodzi o wypadki z udziałem pieszych. To znaczy, żeby była jasność, w przypadku gdy tramwaj potrąci pieszego, winny jest pieszy. A jak jest w tym przypadku?

W tym przypadku kierujący kamperem rusza na zielonym i mija najpierw jedno torowisko. Dojeżdżając do następnego widzi zbliżający się tramwaj, ale nie hamuje tylko wjeżdża na tory. Dochodzi do zderzenia. To wszystko nie jest takie proste, jak się wydaje. To znaczy chcielibyśmy przypisać winę motorniczemu, ale czy to w ogóle ma uzasadnienie?

Przez to niebywale ruchliwe i skomplikowane skrzyżowanie we Wrocławiu przejeżdżałem dziesiątki razy

Tramwaj nadjeżdża tam od strony placu Grunwaldzkiego jadąc w stronę Galerii Dominikańskiej. Znalazłem nawet miejsce, gdzie znajduje się sygnalizacja dla tramwajów.

tramwaj wypadek

Moje podejrzenie jest takie, że tramwaj przejechał na bardzo późnym dwukropku (odpowiedniku żółtego sygnału dla samochodów), na tyle późnym że właściwie wjechał już na sygnale poziomym. Prawdopodobnie ruszał z przystanku i uznał, że zdąża, musi tylko pójść denkiem przez cały ten plac. Nie zdążył, bo od sygnalizatora do „sytuacji drogowej” jest naprawdę kawał drogi i zapewne stąd kolizja. Tyle, że...

Można śmiało przyjąć, że kierujący kamperem widział zbliżający się tramwaj

Gdyby na tym skrzyżowaniu nie było sygnalizacji świetlnej, tramwaj miałby pierwszeństwo. Ale sygnalizacja działała, więc kierowca kampera uznał słusznie i zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania, że może jechać. Niestety, moim zdaniem w tym przypadku ma zastosowanie artykuł 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który nakazuje każdemu kierującemu powstrzymać się od jazdy, jeśli mogłoby to skutkować powstaniem zagrożenia. Gotów jestem powiedzieć, że kierujący kamperem widział tramwaj, bo na kamerce (mającej i tak węższy kąt widzenia niż człowiek) widać go od bardzo wczesnego stadium. Miał więc czas na hamowanie. Po prostu zbyt późno uznał, że tramwaj nie ma zamiaru się zatrzymać. Ja już w 13. sekundzie uznałbym, że ten tramwaj na sto procent wjedzie na skrzyżowanie  i pewnie bym hamował. Jak wiadomo, nie zawsze zielone oznacza „możesz drzeć, nic się nie stanie”.

Tyle że to samo można powiedzieć o motorniczym

On też widział zbliżające się samochody, ale nie podjął manewru hamowania, więc i on jest trochę winien. Nawet trochę bardziej, bo moim zdaniem zignorował, być może mimowolnie, sygnał zakazujący mu wjazdu i nawet teoretyczne pierwszeństwo na skrzyżowaniu go nie ratuje. Podzieliłbym tę winę w stosunku 25 proc. dla kierowcy kampera i 74 proc. dla motorniczego. I jeden procent dla rowerzysty, bo przecież wiadomo że to wszystko wina rowerzystów.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA