Zrobiło się ładnie, ludzie poszli na spacery do lasu. Mogą tam składać samochody

Jak utylizować części samochodowe? Gdzie je oddać? Jest to problem, z którym spotykamy się nieustannie. Wystarczy bowiem, że samodzielnie wymienimy sobie wycieraczkę lub żarówkę i powstaje nam odpad samochodowy, którego nie wolno nam wyrzucić do śmieci komunalnych ani oddać do punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Tak, to nie jest żart z tymi wycieraczkami i żarówkami.

Dlatego przed podjęciem jakiejkolwiek samodzielnej naprawy warto się zastanowić, co potem zrobimy z wymontowanymi częściami. Bo zasadniczo nie możemy z nimi zrobić nic, poza wywozem do stacji demontażu pojazdów, która wprawdzie je od nas przyjmie, ale za opłatą. Ewentualnie gdzieniegdzie można oddać płyny - chłodniczy czy hamulcowy w warsztacie, olej czasem na PSZOK (różnie to bywa). Na tym samym PSZOK przyjmą też opony, ale nie przyjmą żadnych plastikowych elementów wnętrza. Najłatwiej to jest z blachą, chłodnicami, felgami czy akumulatorem – to wszystko można sprzedać na skupie złomu. Dramatycznie jest natomiast z szybami, ale mało kto wymienia sobie szybę samodzielnie. Największy kłopot to wymiany elementów wnętrza.

Temat jest nie do przeprowadzenia. Punkt selektywnej zbiórki odpadów nie przyjmie, bo „to samochodowe”, w tym samym momencie przyjmując komputerowe fotele domowe, zbudowane dokładnie z tych samych materiałów. Warsztat samochodowy nie przyjmie, bo czemu miałby to zrobić. Stacja demontażu pojazdów żąda opłaty. Do śmieci ogólnych nie wrzucę, chyba że rozkręciłbym go na części pierwsze, stelaż dał na skup złomu, pokrycie na PSZOK do tekstyliów a gąbkę do zmieszanych. Podobnie można na upartego pociąć na drobne kawałki zderzak czy deskę rozdzielczą, tyle że wymaga to sporo wysiłku. Jednak małe kawałki plastiku nie powinny stanowić problemu w punkcie zbioru odpadów. Zgodnie z ustawą o recyklingu pojazdów (art. 5), PSZOK nie może przyjąć od nas niczego samochodowego, chyba że to coś jest całkowicie pozbawione formy części samochodowej i stało się „substancją pierwszą”.

Nie bardzo chcę spekulować skąd te części wzięły się w lesie i czy aby na pewno nie pochodzą z kradzieży. Trudno mi powiedzieć. W każdym razie znalezienie plastikowych części samochodowych w lesie jest bardzo proste. Nic dziwnego, skoro dowiedziałem się, że za części samochodowe oddane do stacji demontażu owa stacja liczy sobie 1,20 zł za kilogram. Czyli oddanie dwóch foteli to koszt jakichś 70 zł – zawsze można próbować wstawić je na grupy facebookowe typu „Uwaga, śmieciarka jedzie” gdzie ludzie oddają rzeczy za darmo, ale nie gwarantuje to, że się ich pozbędziemy. W każdym razie las kryje mnóstwo ciekawych odpadów samochodowych, a niestety mam wrażenie, że ich liczba rośnie. W tym przypadku była to chyba Toyota RAV4.

Nieważne czy są motoryzacyjne, ale w tym przypadku tylko o takich mówimy. Najniższy mandat za to wykroczenie to 500 zł, górna granica nie została określona. Sąd może też nałożyć karę aresztu. W skrajnych przypadkach wywóz śmieci do lasu może nawet zostać zakwalifikowany jako przestępstwo z art. 183 kodeksu karnego, o ile nastąpiło znaczne skażenie wody, ziemi lub powietrza albo zniszczenie ekosystemu o dużych rozmiarach. Może wrzucenie foteli i deski rozdzielczej do lasu nie wyczerpuje tych kryteriów. A szkoda. Bo ludzie często piszą „ja rozumiem dlaczego ktoś wyrzuca śmieci samochodowe do lasu”. A ja, proszę ja was, nie rozumiem. Bo musiałbym też zrozumieć dlaczego ktoś kradnie, powoduje wypadki i wyłudza ubezpieczenia, ale nie mogę powiedzieć, żebym tych ludzi rozumiał.

Wystarczy zawiadomić straż gminną lub policję – muszą przyjąć takie zgłoszenie. Możliwe też, że dzięki zgłoszeniu znajdą się części do samochodu, który został skradziony i być może (nie można tego wykluczyć) pomoże to w ustaleniu sprawcy kradzieży.

zdjęcia: L. Stalkowska