Film sensacyjny produkcji polskiej pt. Szeryf - sprawiedliwość triumfuje. Streszczenie
Nałogowo oglądam streszczenia filmów na Youtube. Oszczędza mi to mnóstwo czasu. Dzięki temu nie muszę oglądać całych filmów, żeby wiedzieć o co w nich chodzi. Sam też napisałem dziś streszczenie filmu.
Film, który chcę Wam streścić, to polska produkcja sensacyjna / film drogi pt. Szeryf - sprawiedliwość trimufuje.
Film zaczyna się od sceny wprowadzającej w temat
Jacek (w BMW) i Grażyna (chyba w Volvo) stoją na wolnym pasie do jazdy i czekają aż ktoś ich wpuści. Dlaczego nie jadą do końca pasa jak wszyscy? Ich dziwne zachowanie wyjaśni się w dalszej części filmu.
Już po paru sekundach pojawia się zwrot fabuły, który do pewnego stopnia tłumaczy dziwne zachowanie kierowców z początku filmu. To znak B-25, czyli zakaz wyprzedzania. Problem w tym, że ten znak nie może obowiązywać w tym miejscu, ponieważ stawianie go na drogach dwujezdniowych jest niedozwolone, wynika to wprost z rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych. Nie ma dwupasmówki z B-25, a jeśli ktoś go tam postawił, to nielegalnie. Kierowca jadący lewym pasem jedzie prawidłowo, ponieważ omija pojazdy stojące na pasie prawym.
W 0:44 poznajemy głównego bohatera. To Andrzej, 46-letni kierowca zawodowy z Kobyłki. Wcześniej jeździł wywrotką (z małą przerwą na wakacje w Mielęcinie), ale odkąd zrobił C+E zatrudnił się w firmie Dziad-Trans. W teorii miało być prosto i krótko, chodziło o przewóz kontenerów na małe odległości, więc Andrzej nie zdziwił się nawet kiedy dostał do dyspozycji starą umęczoną ciężarówkę z niską szoferką – parę godzin się pojeździ i się wróci do domu. Wkrótce jednak właściciel Dziad-Transu kazał wozić te kontenery tym gruzem po 500 km, a na skargi pracowników co do stanu pojazdów – nie reagował. Reagował za to na prośby o podwyżki, mówiąc że podwyżki to mogą być tylko cen paliw. Andrzej chciał zmienić pracę, ale w okolicy działały tylko dwie konkurencyjne firmy - Dziad-Sped i FHU Dziadex. Większe firmy z lepszym sprzętem wymagały jakichś głupot jak „czyste konto bez punktów” i „brak szkód w historii kierowcy”.
Andrzej jest kierowcą zawodowym, co oznacza że znakom i przepisom się nie kłania
Zna podstawowe znaki, takie jak „zakaz wjazdu” (można wjeżdżać, tylko ostrożnie), „obszar zabudowany” (jak nie suszą to można iść 85 na tempomacie) i ograniczenia tonażowe (no i co się stanie, ziemia się zapadnie?) ale nie przejmuje się nimi. Przejmuje się za to znakiem B-25, który widział przed chwilą i postanawia, że wyegzekwuje od innych stosowanie się do niego. No bo inni muszą jeździć przepisowo, nawet jeśli ustawione znaki są zupełnie nielegalne.
Andrzej tak zapędza się w wyjeżdżaniu na lewy pas, żeby zablokować „nielegalnie” wyprzedzające osobówki, że aż jedna z nich wjeżdża na prawy. Jednak zawodowy kierowca umie zawodowo rozwiązywać takie sytuacje. Zablokował dwa auta osobowe na pasie lewym, teraz musi wrócić na prawy, a robi się to tak, że się na ten prawy pas po prostu zjeżdża, spychając frajerów na pobocze, bo w końcu jest jazda na suwak, ale tylko wtedy, kiedy on na to pozwoli. Endriu rechocze i śpiewa w szoferce, wygrał, zwyciężył, jest pierwszy na zwężce. Jest jak Jurij Bojka w filmie „Undisputed”, który pokonał dwóch przeciwników w jednej walce. Sprawiedliwość triumfuje.