REKLAMA

Tesla zabrała, Tesla oddała, czyli awantura o funkcję Autopilot. Pomogła burza w mediach

W Tesli boją się poniewierania w piekle, więc oddali zabranego wcześniej Autopilota.

Tesla Autopilot
REKLAMA

Staropolska zasada mówiąca o tym, co staje się z tym, kto daje i odbiera, prawdopodobnie trafiła do regulaminu pracowników w Palo Alto. Dzień po tym, jak Grzegorz opublikował kolejny odcinek Kącika Tesli, przywrócony został porządek świata. Pomogły media.

REKLAMA

Tesla dała - Tesla zabrała

Oto streszczenie tematu dla tych, dla których nadrobienie kącikowych zaległości jest tl;dr. Dealer Tesli odkupił od producenta używany Model S 75 D wyposażony m.in. w funkcje Enhanced Autopilot i Full Self-Driving Capability. Sprzedał to auto kolejnemu użytkownikowi, a ten 3 dni później, po aktualizacji systemu dowiedział się, że producent zdalnie usunął te elementy. Przyczyna? Nie on za nie zapłacił, więc mu się nie należą. Jeśli chce, konsultant chętnie porozmawia o możliwości ich wykupienia.

Po tym, jak wokół tematu zrobił się szum, w Tesli ktoś stwierdził, że słaba zagrywka z punktu widzenia PR

Do poszkodowanego zadzwonił konsultant, przeprosił za zaistniałą sytuację i obiecał przywrócenie odebranych elementów wyposażenia. Całą sprawę uznano za efekt niezrozumienia, a konsultant zapewniał, że usunięcie wspomnianych funkcji nie było celowe. 

Faktycznie, właściciel musiał być mocno przewrażliwiony, skoro pisemne stwierdzenie „Full-Self Driving was not a feature that you had paid for” i usunięcie opcji uznał za celowe działanie. Niepotrzebnie pobiegł z tematem do mediów, z pewnością sprawa wyjaśniłaby się sama. 

Tak bardziej poważnie - to przykre, że nawet klienci, którzy wydają spore pieniądze na samochody w salonach, mają marne szanse w starciu z korporacjami. Póki wszystko jest w porządku - kupującego całuje się po rękach. Ale gdy coś dzieje się nie tak, bez wsparcia prawników, czy nagłośnienia sprawy w mediach, klient zwykle nie ma większych szans. 

REKLAMA

Z drugiej strony, dziś kupując samochód, trzeba z jeszcze większą uwagą studiować druk zamówienia.

Trzeba sprawdzać, czy zapłacone elementy faktycznie otrzymujemy na własność, by przypadkiem nie okazało się, że jakieś opcje tylko wynajęliśmy i sprzedając samochód nie możemy przekazać ich kolejnemu nabywcy. Przesadzam? Nie do końca. Dziś to naturalne, że sprzedając telefon nie sprzedajemy planu taryfowego, a wraz z telewizorem nie sprzedajemy konta na Netflixie. Kto wie, czy za jakiś czas nie będzie podobnie z samochodami – będziemy sprzedawać tylko urządzenie, bez programowalnych funkcji, przypisanych do konta użytkownika. W dobie zdalnych aktualizacji oprogramowania –wszystko jest możliwe.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-11T09:41:19+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T17:31:03+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T17:16:56+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T13:54:55+01:00
Aktualizacja: 2025-12-10T11:12:28+01:00
Aktualizacja: 2025-12-09T13:50:46+01:00
Aktualizacja: 2025-12-09T12:22:20+01:00
Aktualizacja: 2025-12-09T07:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-08T18:26:27+01:00
Aktualizacja: 2025-12-08T17:23:21+01:00
Aktualizacja: 2025-12-08T16:43:02+01:00
Aktualizacja: 2025-12-08T15:10:25+01:00
Aktualizacja: 2025-12-08T13:56:40+01:00
Aktualizacja: 2025-12-07T16:45:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA