Uważaj w strefie zamieszkania. Niektóre skrzyżowania potrafią zaskoczyć
Wszyscy dobrze znają tę zasadę: jeśli jest strefa zamieszkania, to każde skrzyżowanie jest równorzędne. Tyle tylko, że tak, ale nie.
Przyznaję się, ten tekst miał początkowo wyglądać zupełnie inaczej i miał być o tym, że ha ha, postawili znak zmieniający pierwszeństwo w strefie zamieszkania, gdzie wszystkie skrzyżowania są równorzędne.
W końcu wiedza o tym, że w strefie zamieszkania występuje tylko jeden rodzaj skrzyżowań, jest raczej powszechna. Jedziemy wolno, puszczamy tych z prawej, na znaki nie patrzymy, bo i po co.
I tak jest w większości przypadków. Ale nie w każdym i wbrew pierwszemu wrażeniu oznakowanie ze zdjęcia jest prawidłowe. No, prawie prawidłowe, ale niech posłuży za ciekawy przykład czegoś, co ma sens w majestacie prawa i jednocześnie go nie ma.
Strefa zamieszkania - nie, nie tylko skrzyżowanie równorzędne.
Owszem, rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (napisałem to sam na klawiaturze), w części oznaczonej jako 5.2.46 stwierdza, że:
Na skrzyżowaniach dróg w strefie zamieszkania pierwszeństwo nie powinno być określone znakami
I jest to ten fragment, który wszyscy znają i który znałem też ja, przekonany, że na tym się w sumie kończy. Niestety tak nie jest, bo dalsza część stwierdza, że:
z wyjątkiem skrzyżowań, na których ze względu na ograniczoną widoczność należy oznakować
No i mamy. W strefie zamieszkania mogą być inne rodzaje skrzyżowań niż równorzędne. Na znaki jak najbardziej trzeba więc patrzeć i stosować się do tego, co mówią.
Nie szukajcie jednak rombów i trójkątów.
Żadnego z tych znaków w strefie zamieszkania stosować nie można. Dopuszczalne jest stosowanie tylko dwóch rodzajów znaków:
- B-20, czyli STOP
- znaków A-6 od A-6a do A-6e, czyli tych z grubą strzałką i cienką dochodzącą do nich linią, ostrzegających o skrzyżowaniu z drogą podporządkowaną ze wskazanej strony
Czyli kierujący na drodze podporządkowanej nie będzie miał klasycznego A-7, tylko znak STOP. Z kolei kierujący na drodze głównej nie będzie miał standardowego D-1, tylko właśnie A-6coś.
Co ciekawe, rozporządzenie nie stwierdza, że w przypadkach słabej widoczności można takie skrzyżowanie oznakować - stwierdza, że takie skrzyżowanie należy oznakować znakiem B-20. Trochę tego nie rozumiem, bo nawet koło mnie są skrzyżowanie z kompletnie zerową widocznością i nikt ich nie oznakował w żaden sposób, ale niech będzie, że może lepiej nie.
Czyli tak, wiemy już - i ja też - że pierwszeństwo w strefie zamieszkania może być określone znakami. To teraz przejdźmy do jeszcze ciekawszej zabawy.
Czy oznakowanie pierwszeństwa w tym miejscu ma sens?
Nie, dziękuję za uwagę.
Ale tak bardziej rzeczowo: naprawdę trudno jest uznać takie skrzyżowanie za skrzyżowanie z ograniczoną widocznością.
Owszem, jadąc z drugiego końca ulicy mamy trochę zasłonięty widok przez jakąś drewnianą zabudowę, ale jeśli to jest sytuacja uzasadniająca postawienie znaku STOP - który powinien być stosowany wyłącznie w ekstremalnych sytuacjach, bo inaczej będzie lekceważony - to chyba powinniśmy go postawić na każdej ulicy i każdym skrzyżowaniu.
Zerknąłem nawet na zdjęcia z tamtej strony i z oddali - sorry, ale wciąż nie jest to skrzyżowanie o jakoś specjalnie ograniczonej widoczności. Obstawiam, że na STOPie większość kierowców nie zatrzymuje się nawet przez sekundę.
Ale... to nie koniec. Szczególnie jeśli ktoś uważnie oglądał zdjęcia.
Widać na nich wyraźnie, że to skrzyżowanie, które próbuje regulować znak A-6x i B-20, rozciąga się na... drogę, która nie znajduje się już w strefie zamieszkania, czyli drogę, która nie podpada pod wspomniane wcześniej przepisy i na której pierwszeństwa regulować w ten sposób nie można. Wyjazd ze strefy zamieszkania to zawsze włączanie się do ruchu i tutaj ustawa Prawo o Ruchu Drogowym jakoś nie przewiduje "chyba że stwierdzono inaczej".
Z oznakowania w tym miejscu wynika natomiast, że na skrzyżowaniu strefy zamieszkania z inną drogą - publiczną, żeby nie było wątpliwości - pierwszeństwo miałyby osoby wyjeżdżające ze strefy, jeśli doszłoby już do jakiejś konfrontacji.
Chyba że idea była taka, że strefa zamieszkania zaczyna się dokładnie w miejscu, gdzie postawiono tabliczkę i uznano, że w takim razie strefa zamieszkania obejmuje też całe to skrzyżowanie, z fragmentem zwykłej drogi. Tyle tylko, że trochę kłóci się to z definicją strefy zamieszkania z ustawy Prawo o Ruchu Drogowym:
strefa zamieszkania – obszar obejmujący drogi publiczne lub inne drogi, na którym obowiązują szczególne zasady ruchu drogowego, a wjazdy i wyjazdy oznaczone są odpowiednimi znakami drogowymi;
Gdzie wyraźnie zaznaczono "drogi", a nie "losowo wskazane fragmenty dróg". Ale jak widać, należy tutaj się zachować tak, jak na wielu skrzyżowaniach - podjechać, obserwować co się da, a potem pojechać tak, żeby nikomu nic się nie stało. Innej drogi nie ma. Nie jestem pewien, czy chciałbym w razie kolizji przedstawiać policjantom na miejscu cały ciąg logiczno-przepisowy z tego tekstu...
Czytaj dalej: