REKLAMA

Sprawdź, ile za OC płacą twoi rodzice. Ja sprawdziłem i zaniemówiłem

A raczej dowiedziałem się, ile kosztuje OC jednego z moich rodziców i powiedziałem coś, co zdecydowanie nie nadaje się ani do druku, ani nawet do pisanej formy nie-drukowanej.

Sprawdź, ile za OC płacą twoi rodzice. Ja sprawdziłem i zaniemówiłem
REKLAMA

W końcu po co zapisywać "*****, ile?!".

REKLAMA

"Zawsze tyle było, to po prostu robiło się przelew"

To z kolei mniej więcej wierny zapis odpowiedzi, którą uzyskałem na moje niezbyt elegancko sformułowane pytanie połączone z oburzeniem. Zawsze mniej więcej tyle się płaciło, to się ustawiało przelew i tyle, OC przedłużone na kolejny rok, nie ma co drążyć, posiadanie samochodu nie jest tanie i najwyraźniej z roku na rok jest droższe. Nigdy przy tym właściwie nie zapytałem, ile kto w mojej rodzinie płaci za OC, zakładając, że to przecież nie może być dużo, bo w końcu starszy kierowca z dekadami bezszkodowej jazdy, starszy samochód o mocy, która wzbudza raczej wątpliwość, czy to auto jest w stanie samo ruszyć z pochyłości (i to takiej w dół, nie w górę), więc na pewno musi to być jakiś ułamek tego, co płacę ja. Czyli młodszy kierowca, w tej raczej wypadkowej grupie wiekowej, z większym, mocniejszym autem, wyraźnie większymi rocznymi przebiegami, do tego trzymający auto pod chmurką, a nie w indywidualnym garażu - o ile ma to jakieś większe znaczenie.

Co się okazało w przypadkowej rozmowie? Że płacimy dokładnie tyle samo. Czyli grubo ponad tysiąc złotych, co w moim przypadku jest jeszcze jako tako zrozumiałe, natomiast w tym drugim przypadku - kompletnie nie.

Postanowiłem sprawdzić, czy ta "druga" oferta była jakaś wyjątkowa.

"Przypadkowego" sprzedania członkowi mojej rodziny jakiegoś pakietu AC+OC raczej nie brałem pod uwagę, bo AC na 20-letni samochód o wartości mniejszej niż używany iPhone - i to raczej nie obecnej generacji ani nie tej jednej wstecz - raczej nikt nie zaoferuje. Czyli tak, mówimy o dość szokującej - o czym jeszcze za chwilę - cenie za "zwykłe" OC.

Ok, zwykłe OC było wzbogacone o pakiet, który można uznać za jakieś mini-assistance, ale - jak łatwo się domyślić - nic z tego nie było raczej faktycznie potrzebne. Ok, ubezpieczenie dotyczyło starego japońskiego auta, więc opcja złomowania jest nie tylko kusząca, ale i potrzebna, ale żeby było śmiesznie - nie było jej w zestawie usług dodatkowych. Był za to zamiennik kierowcy i opłata za nocleg, niezwykle przydatna przy osobie, która jeździ raz na tydzień albo i rzadziej, i to przeważnie na takim dystansie, że w razie czego można wrócić piechotą albo tramwajem. Gdybyśmy mieszkali w Holandii, pewnie samochód dawno poszedłby na żyletki, a w jego miejsce pojawiłby się elektrycznie wspomagany rower, ale niestety nie mieszkamy w kraju, któremu nieustannie grozi całkowite skrycie się pod wodą, więc auto musi być.

To skoro uznałem, że 1200 zł za coś takiego to trochę bez sensu, postanowiłem sprawdzić...

... ile faktycznie kosztuje OC.

Ale takie wybrane świadomie, a nie sprzedane przez telefon przez kogoś, kto ma interes w tym, żeby było drogo. Gdyby ktoś się obawiał, że w tym momencie padnie nazwa jakiejś konkretnej porównywarki, to niestety muszę go rozczarować - nic z tego. Poszukajcie sobie w internecie, raczej nie powinno to być dla nikogo problemem. Chociaż w sumie chyba nie powinienem tego pisać w tekście traktującym o tym, że niektórym trzeba jednak odrobinę pomóc. W każdym razie - jeśli nie wiecie, gdzie szukać, poproście kogoś o pomoc, bo to się naprawdę może opłacić.

Przeszukanie ofert, które zajęło mi jakieś 3 minuty, pokazało bowiem, że - przy zachowaniu niezbędnych opcji, tj. OC i NNW - roczna opłata może być o mniej więcej... 800 zł niższa i raczej zaokrągliłem tę kwotę w dół. Albo używając innej kalkulacji - za jedną dotychczasową roczną stawkę za OC można byłoby wykupić mniej więcej 3 roczne ubezpieczenia, które... są po prostu OC, więc co nam do tego, poza tym, że mamy w schowku papier z numerem naszej polisy. Jeśli dodać do tego jeszcze fakt, że porównywalnie wysokie OC było płacone przez tę osobę od lat - sami możecie zrobić resztę kalkulacji.

Nie, jednego w tym krótkim tekście nie będzie.

REKLAMA

Nie będzie nazwy ubezpieczycieli - ani tego drogiego, ani taniego, ani tego ostatecznie wybranego, bo nie ma to większego znaczenia.

Znaczenie ma natomiast to, że po prostu może czasem - nawet korzystając z niedawnego dnia matki czy nadchodzącego dnia ojca - warto zapytać, ile płacą za OC. Może się okazać, że jesteśmy w stanie zaoszczędzić im kilkoma kliknięciami kilkaset złotych rocznie. A to już całkiem niezły prezent.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA