To Porsche możesz kupić za grosze. Ma osła na masce i POWER
Samochody elektryczne z Chin powoli przestają nam się kojarzyć z tanimi, tandetnymi podróbkami. Miniaturowe Porsche z osłem na masce i Maserati ogłaszające wszem i wobec bogactwo właściciela, przypominają nam jednak skutecznie o tych nieco zapomnianych chińskich tradycjach.

Jeszcze nie tak dawno temu wiadomości o chińskich samochodach były ciekawe głównie wtedy, kiedy tamtejszym producentom udało się skutecznie podrobić któryś z zagranicznych samochodów i bez wstydu nakleić na niego podobny do oryginału znaczek. Te czasy już minęły i na auta, które produkuje się na dalekim wschodzie, coraz częściej prezentują się tak, że możemy tylko zazdrościć. Jak chociażby w przypadku NIO ET5 w wersji kombi, które wygląda po prostu świetnie.
Ale czy szał na podróbki się skończył? Raczej nie, co możemy zobaczyć na tym nagraniu z jednych z chińskich targów motoryzacyjnych:
Na pierwszy rzut oka nie ma na nim nic specjalnie porywającego. Ot tanie elektryczne mikrosamochody. Ale jeśli przyjrzymy się dokładniej, zobaczymy całą plejadę podróbek, które rozsadzają mózg. I nie wiadomo, czy bardziej bezczelnością, czy kreatywnością.
Oto chociażby Porsche w wersji mikrosamochodowej. Można być pod wrażeniem, jak zgrabnie udało się przenieść wygląd tego SUV-a na wielokrotnie mniejszą platformę. Ale to dopiero początek.
Na masce umieszczono logo Porsche. Tak? Nie. To logo marki POWER. Ale na tym jeszcze zabawa się nie kończy.
O ile bowiem w oryginalnym logo centralne miejsce zajmuje koń, o tyle Chińczycy dali się ponieść fantazji i zastąpili go osłem. Tak, prawdopodobnie tym osłem:
Przy okazji słowo Stuttgart zastąpiono na wszelki wypadek słowem Sport. Szanuję za dbałość o detale.
Czy to już koniec? Absolutnie nie. Mikropodróbka Porsche dostała też nazwę wyjętą kompletnie z kapelusza, czyli... 911 Mini. Serio.
To wszystko? Tak, jeśli jesteście fanami Porsche, a macie do wydania tylko kilka tysięcy dolarów - bo mniej więcej tyle kosztuje taki samochód. Ale jeśli marzy się wam Maserati, Land Rover albo inny Aston Martin, a dalej macie tylko kilka tysięcy dolarów, to proszę bardzo.
Oto Maserati, które chyba miało być Grecale, ale nie udało się za bardzo przenieść na mniejsze nadwozie wszystkich właściwych kształtów. Za to jest nawet lepsze niż Maserati, bo nie musisz liczyć na to, że ktoś rozpozna trójząb i uzna, że to musiało być drogie. Na wszelki wypadek naklejono na niego wielki napis "RICH".
Wspaniały pomysł, można dzięki temu uniknąć nieporozumień albo naklejania na tylną klapę monstrualnej liczby znaczków. RICH i tyle, prosty przekaz.
Maserati to za mało? Proszę bardzo - oto Aston Martin DBX w wersji przyjaznej miastu i środowisku:
Albo Land Rover Defender - w sumie to nawet wyszło całkiem uroczo:
Zbyt terenowe? Proszę bardzo, jest Lexus. Tylko L coś mu się obróciło:
Ach, no i Bronco też trafił do Chin wcześniej niż do Europy:
A na deser mały hit, czyli chińska podróbka marki, która... jest w rękach Chińczyków. Ciekawe, czy z tego tytułu będą wyciągnięte już jakieś konsekwencje:
W pozostałych przypadkach raczej nie ma co na to liczyć, tym bardziej, że te samochody prawdopodobnie nigdy nie opuszczą chińskiego rynku. Może i dobrze - lepiej, żeby trafiały do nas trochę ciekawsze konstrukcje, których nie da się pomylić z niczym innym. Chociaż takie miniaturowe Porsche na pewno wzbudziłoby na naszych drogach niemałą sensację - pewnie większą niż prawdziwe.
Czytaj również: