Tak wygląda rondo im. patologii drogowej. Musisz przed nim chwilę podumać
Jeżeli myślałeś, że w życiu widziałeś już wszystko, a drogowe patologie nie są w stanie was niczym zaskoczyć, to patrzcie na to wspaniałe rondo z Bielska-Białej.
Od zawsze żyłem w przekonaniu, że ronda to najbezpieczniejsza forma skrzyżowania, że upłynniają ruch i są lepsze niż sygnalizacja świetlna. Ronda turbinowe to z kolei najwyższa forma rozwoju, ale niestety przykład z Bielska-Białej pokazuje, że nawet tak prostą rzecz jak rondo da się zepsuć. Wystarczy oddać je w ręce polskiego zarządcy dróg. Popatrzcie na rondo, które powinno nosić nazwę im. patologii drogowej. I co najlepsze - od wczoraj ciągle na rondzie trwają prace, żeby poprawić jego działanie.
Rondo w Bielsku-Białej - co tu jest źle?
Mamy tu linie przerywane, ciągłe, miejsca warunkowego zatrzymania, dziwnie wyznaczone pasy. Tu jest wręcz kumulacja drogowych wymysłów. I co najlepsze, zanim mi ktoś zarzuci, że to nie jest rondo, otóż jest - spójrzcie dobrze na znaki - jest tam ustąp pierwszeństwa i znak, że to skrzyżowanie o ruchu okrężnym.
W nocy namalowano dla pewności trójkąty "ustąp pierwszeństwa", a na zdjęciu z kamery miejskiej, które zrobiłem kilka minut temu, widzicie panów, którzy próbują naprawić coś, czego nie da się naprawić.
Teoretycznie objeżdżanie ronda nie wymaga zatrzymywania się, jednak kierowcy - zmyleni prawdopodobnie znakami poziomymi P-3a i ogólnym przekombinowaniem całości - zatrzymują się, przepuszczając... kierowców wjeżdżających na rondo, którzy w tej sytuacji zdecydowanie pierwszeństwa nie mają.
Najgorsze jest jednak chyba to, że zjeżdżając na rondo od prawej strony, od razu musicie zmienić pas, jeżeli chcecie pojechać na wprost, bo jak widać - jest tam linia ciągła, której przekraczać nie wolno, ale i tak większość to robi - tak, jak to Audi:
Ta organizacja jest całkowicie nieintuicyjna i nawet człowiek, który siedzi przed monitorem, musi się chwilę zastanowić, jak pokonać rondo, które nie powinno być niczym skomplikowanym.
Ktoś może powiedzieć, że to wina kierujących, bo nie patrzą na oznakowanie poziome, ale w tym przypadku jest wyjątkowo bezsensowne i ktoś powinien to jak najszybciej zmienić, ale tym razem z głową i zgodnie z przepisami.
