Sceny jak z horroru. Polak poprowadził płonącego TIR-a do wyjazdu z tunelu
Sceny jak z horroru na podstawie powieści Stephena Kinga wydarzyły się na niemieckiej autostradzie. Polak poprowadził płonącego TIR-a do wyjazdu z tunelu, ponieważ nie był w stanie ugasić płonącej przyczepy pełnej samochodów.
Ten kierowca ciężarówki to prawdziwy bohater. Niemiecka policja podała do publicznej wiadomości, że Volvo FM z zabudową do transportu samochodów zaczęło płonąć w autostradowym tunelu. Mundurowi zza Odry w superlatywach wypowiadali się o zachowaniu polskiego kierowcy, który nie dopuścił do potencjalnej tragedii.
Pamiętamy, co wydarzyło się w 1999 r. na granicy Włoch z Francją. Wtedy ciężarówka przewożąca 12 ton mąki i 9 ton margaryny oraz inne materiały łatwopalne, zatrzymała się w odległości 6,5 km od portalu tunelu pod masywem Mont Blanc po stronie francuskiej i zapaliła się. W tamtej tragedii życie straciło 39 osób, a tunel został zamknięty na wiele lat.
Polak poprowadził płonącego TIR-a i uniknął tragedii
Tym razem trzeźwe myślenie Polaka pozwoliło uniknąć podobnej sytuacji, jaką byłoby rozprzestrzenianie się ognia wewnątrz podziemnego przejazdu w odległości ok. 6 km od jego wylotu. Opisywany tunel nazywa się Rennsteig (autostrada A71) i ma 7916 m długości. Po przejechaniu ok. 2 km pod ziemią kierowca zauważył ogień wydobywający się z jednego z kół przyczepy. W pierwszej chwili kierowca zatrzymał zestaw i podjął próbę gaszenia ognia, ale niestety temperatura trawiąca oponę wciąż rosła. 41-latek zdecydował się uruchomić tunelowy system alarmowy, usiadł ponownie za kierownicą i ruszył płonącym zestawem w kierunku oddalonego o ok. 6 km wyjazdu. Ostatecznie kierowcy udało się opuścić tunel. Widok płonącej ciężarówki gnającej w stronę końca tunelu przypomniał mi o kultowym filmie na podstawie powieści Stephena Kinga - Christine. Zobaczcie, jak wygląda jadący, płonący samochód. A potem wyobraźcie sobie horror, jaki przeżywał nasz rodak.
Według doniesień niemieckich służb ratunkowych Polakowi udało się dotrzeć do portalu w ostatnim momencie. Zaraz po wyjechaniu na zewnątrz Polak zatrzymał Volvo i był zmuszony uciekać w bezpieczenie miejsce. Gdy oddalił się na kilkanaście metrów, to zauważył, że pożar obejmował już całą przyczepę, na której było 9 samochodów - 6 z nich trawił ogień. Miejmy nadzieję, że to nie były pojazdy elektryczne ze względu na specyfikę płonięcia akumulatorów.
Dzięki odważnej decyzji polskiego kierowcy nie doszło sytuacji, w której akcja ratunkowa oraz gaśnicza byłaby prowadzona pod ziemią. Tragedia z 1999 r. pokazała, jak okrutny może być pożar w tunelu samochodowym. Tym razem udało się uniknąć najgorszego - nikt nie został ranny, również kierowca ciężarówki wyszedł z tego bez szwanku. Do strat zdecydowanie należy zaliczyć przyczepę pełną samochodów - jej wartość została wstępnie oszacowana na ponad 1 mln zł.
Źródło: Thüringer Polizei