Przyzwyczajcie się do tego widoku: tak wygląda nowa Skoda Fabia w bazowej wersji. Są też ceny
Ceny są wprawdzie czeskie, ale jakieś wnioski można z tego wyciągnąć.
Zacznijmy może od tych wniosków.
Nowa Skoda Fabia hatchback kosztuje tyle, ile stara Fabia kombi.
A przynajmniej tak wynika z informacji zawartych w czeskim konfiguratorze, do którego dotarł serwis Motor1. Zgodnie z nim Ambition - jak na razie najniższy dostępny wariant wyposażenia - startować będzie od 329 900 czeskich koron.
Równocześnie w konfiguratorze figuruje także starsza Fabia - zarówno w wersji hatchback, jak i kombi. Wyceniono ją na 279 900 koron - za wersję hatchback - i 328 900 koron - za kombi. Czyli najtańszy nowy hatchback będzie kosztował mniej więcej tyle, ile poprzednie kombi.
Ile dokładnie, jeśli chodzi o polski rynek? Tego niestety nie wiadomo, bo ceny z Czech rzadko kiedy przekładają się 1:1 na ceny w Polsce. Gdyby jednak zachowana zostałaby ta różnica w cenie (kombi/hatchback), to nowa Fabia startowałaby u nas od ok. 55 000 zł.
Jeśli ktoś natomiast domaga się bezpośredniego przewalutowania cen czeskich na złotówki, to proszę bardzo - najtańsza Fabia kosztuje w Czechach równowartość 58 821 zł.
Jest tutaj tylko jeden haczyk.
Który polega na tym, że po wybraniu najtańszej wersji za te 329 900 koron, konfigurator pokazuje już cenę... 363 800 koron, czyli równowartość ok. 65 000 zł. 7300 koron kosztuje lakier metaliczny zaznaczany z automatu. Sporą różnicę robi też domyślnie zaznaczana jednostka 1.0 TSI (zamiast 1.0 MPI). Dalej zostaje gdzieś doliczone niewyjaśnione ok. 8000 koron.
Mniejsza z tym.
To jak wygląda bazowa nowa Skoda Fabia?
W sumie to całkiem znośnie. Może i - jako były posiadacz Fabii pierwszej generacji, którą wspominam dobrze - nie jestem przesadnie obiektywny (i w ogóle mi na tym nie zależy), ale profil auta, nawet na stalówkach i wielkich oponach, jest całkowicie akceptowalny. Nawet w tym bezpłatnym białym lakierze, który pewnie na żywo będzie wyglądał dużo gorzej. Chociaż z pewnością nie gorzej, niż bezpłatny-skodowy-granatowy, który jest po prostu odrażający.
Z przodu już cudów nie ma - chyba za bardzo przyzwyczaiłem się już do w pełni LED-owych frontów i takie jak poniżej wydają się jakieś niedokończone. Ale strasznie też nie jest:
Nie mam natomiast pomysłu, co napisać o tyle. No jest. Dobra, całkiem spoko wygląda.
Trochę mniej spoko jest w środku.
Albo po prostu jest tak, jak można się było w sumie spodziewać. Szaro, smutno, czarno, z wielkimi ramkami dookoła wyświetlacza, smętnymi pokrętłami, losowymi wstawkami z błyszczącego plastiku na dźwigni zmiany biegów i kierownicą bez przycisków. Nie wiem, czy ta szarawa listwa i napisy Fabia w okolicy daszka zegarów cokolwiek ratują.
Jest smutno i tyle - nie tylko pod względem wyposażenia.
No właśnie - co z wyposażeniem?
Podstawy są - jest klimatyzacja (manualna, ale jest), LED-owe reflektory do jazdy dziennej, 6 poduszek powietrznych i system multimedialny z ekranem 6,5". O ile translator Google'a mnie nie oszukuje, na pokładzie jest też m.in. regulacja wysokości fotela kierowcy i pasażera, elektrycznie sterowane i podgrzwane lusterka boczne, system Smartlink, ESP, 2 złącza USB-C, wyświetlacz między zegarami (ok, to akurat widać), elektrycznie sterowane szyby z przodu, składana, ale nie dzielona kanapa, hamulce bębnowe z tyłu, ogranicznik prędkości, kluczyk z pilotem i... szyby na korbki w drugim rzędzie.
Chociaż to ostatnie nie jest akurat zaskoczeniem - to raczej standard w tym segmencie. Chociaż mogliby już sobie akurat to darować.
I na koniec bonus: będzie wersja kombi.
Ale niezbyt szybko - trzeba się uzbroić w cierpliwość i kupować albo poprzednią generację w wydaniu z przedłużonym nadwoziem, albo poszukać czegoś innego. Chociaż akurat rynek kombi segmentu B przesadnie wielki nie jest...