REKLAMA

Nissan Primera P10 za niemałą forsę jako „kultowy wóz komisarza Ryby”

Pomysłowość ogłoszeniodawców nie zna granic. Nawet zwykłą Primerę P10 sedan, ciekawą jak film o schnięciu farby, są w stanie powiązać z postacią ze starej komedii – co ma oczywiście uzasadniać wyższą cenę.

Nissan Primera
REKLAMA
REKLAMA

Większość z nas oglądała „Kilera”. Ale ileż to już lat? Dokładnie 21. Dla młodych to „stary, polski film”. Był niewątpliwym przebojem, a niektóre teksty z Kilera weszły nawet do mowy potocznej. Zresztą na to narzekają w Polsce najbardziej cudzoziemcy uczący się polskiego – Polacy rozmawiają ze sobą tekstami z filmów. „Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie”, albo „kończ Władziu, i robimy” – i wszyscy wiedzą o co chodzi, oprócz biednego cudzoziemca.

Rolę komisarza Ryby, bezlitośnie śledzącego tytułowego Kilera, zagrał w tym filmie Jerzy Stuhr i jak to Stuhr, był w tej roli znakomity. Jego brawurowe wykonanie przeboju Varius Manx przeszło do historii:

Mało kto pamięta już – a właściwie tylko motoryzacyjne świry – że w Kilerze wszyscy poruszali się Nissanami, bo zapewne ten producent po prostu zasponsorował film, podstawiając na plan samochody. W końcu komisarz Ryba głupio wyglądałby w Polonezie Caro na szerokim moście. Zamiast tego miał służbową Primerę P10 z tablicami z warszawskiej Ochoty, zapewne wyprodukowaną w 1994 r. Nie mogę powiedzieć, żeby ten samochód zapisał się jakimiś zgłoskami w historii polskiej kinematografii. Wystąpił na ekranie przez kilkanaście sekund żeby ucieszyć sponsora i to tyle.

Nie przeszkadza to zupełnie ogłoszeniodawcy wystawiać Primerę P10 „JAK KOMISARZA RYBY” za niebagatelną kwotę 7500 zł.

I tu pojawia się problem. Bo ten samochód mógłby być fajny, gdyby ktoś miał go od nowości i teraz jeździł nim sobie od spotu do spotu youngtimerów z kartką za szybą „Primera jak komisarza Ryby”. Gdybym to zobaczył na takim spotkaniu, pewnie nawet bym się uśmiechnął i na chwilę zainteresował. Nawet nudna jak „Klan” Primera P10 zasługuje na swoje miejsce wśród youngtimerów. Ale przypisywanie takiego samochodu jakiejś niezbyt istotnej postaci filmowej i windowanie ceny z tego powodu to kolejny sposób na psucie rynku. W efekcie dobre, choć niezbyt ciekawe samochody przepadną całkowicie, bo nikt nie wyłoży niemałej kwoty 7500 zł na Primerę z powodu komisarza Ryby.

W PRL-u stare samochody umierały z powodu braku części, fatalnego serwisu i ogólnej niechęci do wszystkiego, co stare. W aktualnej rzeczywistości stare samochody umierają z powodu nakręcania lipnej koniunktury na „youngtimery” i przekonywanie ludzi na wszelkie sposoby, że „ten model już drożeje”. Przeglądam codziennie wiele ogłoszeń i te rzekomo drożejące auta nadal można kupić w normalnych cenach, tyle że w ogłoszeniach nie ma miliona zdjęć, opisu wielkimi literami z obowiązkowym hasłem „cośtam classics”, a samo auto nie wyjechało właśnie ze studia detailingu. Mam w przygotowaniu przegląd takich samochodów.

Tymczasem proponuję jeszcze następujące klasyki, sądzę że rozpoznacie bez problemu te filmy:

Alfa Romeo 156
Chevrolet Lacetti
Nissan Sunny
REKLAMA
VW Vento

Ale jeśli jesteście fanami Kilera, mam dla Was dobrą wiadomość. Za jedyne 89 000 zł możecie kupić Nissana 300ZX. Takiego jak ten, którym jeździł tytułowy bohater w drugiej części.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA