Wisła nie jest najważniejsza w Krakowie. Kluczowa jest Nysa
Motyw foodtrucków jest już tak oklepany, że nie zwracam na nie żadnej uwagi. Oprócz jednego, który stoi nieco na uboczu, a jest jedną z najbardziej obleganych knajp w okolicy. Jak Państwo słyszą, akcja dzieje się w Krakowie.

Tak się akurat złożyło, że wylądowałem ostatnio w dawnej stolicy Polski, a że słyszałem o tym miejscu dużo, to postanowiłem zweryfikować miejscówkę organoleptycznie. Oczywiście Autoblog nie jest blogiem kulinarnym, ja też nie zamierzam recenzować żarcia samego w sobie, dlatego chciałem skupić się na technicznej i klimatycznej oprawie miejscówki.
Obok Hali Targowej stoi sobie niebieska Nysa
Każdego dnia po południu, za wyjątkiem dni świątecznych, na chodniku obok Hali Targowej na ulicy Grzegórzeckiej parkuje niebieska Nysa. Punktualnie o godzinie 19 z boku otwierają się przesuwne drzwi, a ze środka wyjeżdża opalany drewnem ruszt. Jest to typowo nocny lokal, który operuje pomiędzy wspomnianą godziną 19.00 a godziną 3.00 dnia następnego. Asortyment pozornie wydaje się dosyć sztampowy, czyli kiełbasa z ognia, bułka, ogórek, oranżada albo coś ciepłego w postaci kawy lub herbaty. Sztampowy wszakże tylko dla tych, którzy nie znają historii niebieskiej Nysy w tym miejscu.

Kolejka oczekujących kończy się w Nowej Hucie
Że coś jest na rzeczy, widać po kolejce oczekujących klientów. Sam przybyłem na miejsce chwilę po godzinie 20, czyli niedługo po otwarciu. Tłum liczył sobie na spokojnie jakieś 50 metrów, ale byłem zdeterminowany, dlatego odczekałem godzinę i dopiąłem swego.
Kiełbasa popita oranżadą ze szklanej butelki była doskonałym ukoronowaniem udanie spędzonego dnia i pozytywnym doładowaniem przez 3-godzinnym powrotem gratem do Warszawy. Zarówno w kolejce, jak i przy wspólnym stole wystawionym obok Nyski panuje towarzyska atmosfera, tak że ludzie widzący się po raz pierwszy w życiu nawiązują znajomości, jakby byli razem na koncercie rockowej kapeli. Sam spędziłem w ten sposób czas z trzema całkowicie przypadkowymi osobami.



Historia miejsca zaczyna się w 1991 roku
Co jest niezwykłe dla tego typu inicjatywy, przetrwała ona ponad 30 lat. Taki to kawał czasu, że zdążono w tym przedziale np. zacząć i zakończyć produkcję Lublina. Punktem wyjścia jest postój taksówek dokładnie po drugiej stronie ulicy, który zresztą był też pierwszym miejscem stacjonowania naszego “foodtrucka”.
Czasy były inne i nie dało się późną godziną ad hoc skołować czegoś na ząb, a opuszczanie kolejki i utrata zarobku zdawała się być jeszcze gorszą perspektywą. Dlaczego by jednak, zamiast szukać gdzieś bufetu, nie przyprowadzić go na miejsce? Pomysł wyszedł od dwójki taksówkarzy: Marka Dyląga i Aleksandra Malika, którzy odpalili właśnie omawiany punkt gastronomiczny, początkowo czynny od 21.00 do 3.00. Asortyment od początku składał się z kiełbasy pieczonej nad ogniem, zagryzanej bułką i popijanej herbatą.
Pierwszymi klientami byli taksówkarze
O ile z początku z niebieskiej Nysy korzystali głównie oczekujący na postoju taksówkarze, o tyle interes szybko zaczął żyć własnym życiem, stając się ważnym punktem na mapie Krakowa. Nie byli to już wyłącznie taksówkarze, lecz właściwie każdy, kto nocą przechadzał się po mieście i akurat zaburczało mu w brzuchu.
Z biegiem czasu Nyska przeniosła się na drugą stronę ulicy, pod Halę Targową. Parkuje tam zresztą do dzisiaj. Nowe miejsce wydaje się znacznie lepiej dostępne dla ludzi. Okazało się, że to wcale nie Wisła jest najważniejszą rzeką w Krakowie, lecz Nysa.
Dbanie o jakość kluczem do sukcesu
Wiadomo, że na początku lat 90. dostęp do wysokiej jakości wędlin był trudny i raczej nie stanowiło to priorytetu przy prowadzeniu biznesu. Kiedy miejsce zaczęło prosperować, klienta trzeba było lepiej zaopiekować, dlatego i jakość produktu musiała wznieść się na odpowiedni poziom. Tym sposobem, od mniej więcej 20 lat kiełbasa pochodzi z masarni na południowy zachód od Krakowa i jest produkowana specjalnie dla niebieskiej Nysy.
Od razu zaznaczę, że nie jest to oczywiście kiełbasa premium, niemniej nikt nie hańbi się tutaj tanią “kiełbą” z marketu. Przy tak wielkich obrotach, gdzie pętka schodzą garściami, jakaś namiastka masowej produkcji niestety być musi, lecz produkt i tak jest z bardzo wysokiej półki.

Niebieska Nysa to wersja ex-milicyjna
Milicyjne Nysy charakteryzowały się przesuwnymi drzwiami z boku, co w przypadku prowadzeniu sytuacyjnej knajpy jest istotną zaletą. Otwierane drzwi standardowej wersji towos nie dawałyby takiego komfortu obsługi. Ciekawym jest, że takie drzwi znajdują się tylko na prawej burcie. Prawdopodobnie po lewej stronie zostały onegdaj zaspawane, ale to nic - przynajmniej nie będzie przeciągu.

Lata mijają, a niebieska Nysa dalej ma się doskonale
Mogłoby się wydawać, że 2025 rok to nie są czasy dla tego typu lokali. Na fali otwieranych masowo bud z żarciem wiele takich miejsc po prostu upadło. Sama koncepcja Nysy zaadaptowanej na bufet znalazła naśladowców, niemniej nikomu nie udało się odnieść sukcesu na miarę oryginału.
Jakim cudem miejsce przetrwało i cieszy się powodzeniem do dzisiaj? Bo ma najlepszą wypadkową klimatu, jakości i cennika. Kilometrowe kolejki najlepszym dowodem.







































