Lamborghini Urus od Mansory jest straszne, tak jak inne ich dzieła. Bardzo dobrze, niech działają nadal
Mansory pokazało nową propozycję, do budowy której posłużyło Lamborghini Urus. Auto jest prawie tak okropne jak niemal wszystkie inne pojazdy zaprojektowane przez tę firmę, co jest oczywistym argumentem za tym, by Mansory nadal działało.
Spytajcie kogoś o najpiękniejsze włoskie samochody, a usłyszycie wiele różnych odpowiedzi. Wśród nich padnie też zapewne kilka razy nazwa „Lamborghini”, ale wysoce wątpliwym jest, by ktoś dorzucił do tego „Urus”. I nie ma w tym nic dziwnego - choć jak na SUV-a tego typu Lamborghini Urus wcale nie wygląda źle, to trudno nazwać tego rakietowego mastodonta pięknością. Wszystko jest jednak względne - jeśli bowiem postawimy seryjny egzemplarz przy sztuce zmodyfikowanej przez Mansory, to wariant prosto z fabryki mocno zyska w naszych oczach.
Niemieckie Mansory to specjaliści od brzydkich przeróbek
Oczywiście nie w sensie jakości wykonania - podejrzewam, że gdyby Polonezy składano w manufakturze zlokalizowanej w miejscowości Brand, to byłyby trwalsze od Mercedesów W124. Problemem Mansory jest natomiast fakt, że na palcach jednej ręki można policzyć przypadki, kiedy ich projekty nie powodowały wypadnięcia gałek ocznych i skrętu kiszek. I nie jest to tylko moja opinia - z dzieł Niemców śmieje się pół motoryzacyjnego świata. Drugie pół się nie śmieje, bo jest w ciężkim szoku za każdym razem, gdy pojawią się zdjęcia nowej propozycji z Brand. Nowe Lamborghini Urus Venatus od Mansory i tak jest jeszcze w miarę niezłe jak na to, co potrafią zrobić.
Wbrew pozorom, za największy problem nie uważam wcale kolorystyki (choć to fioletowe wnętrze w Urusie jest... specyficzne, ale widziałem gorsze) ani używania wszędzie włókna węglowego. Największym problemem jest dla mnie to, że pojazdy tuningowane przez Mansory są po prostu stylistycznie brzydkie. Niemal wszystkie mają albo mnóstwo detali, albo całe zestawy karoseryjne przemieniające je w coś absolutnie odrzucającego większość osób. Mam wrażenie, że te auta są projektowane specjalnie w taki sposób, żeby obrażać wszystkich dookoła. To taki odpowiednik spacerowania po mieście w fioletowo-różowym garniturze z elementami z krokodylej skóry i wymiotowania na ludzi. Zgaduję, że to jeden z powodów tak wysokiej popularności ich aut.
Firma powinna kontynuować swoją działalność
Sam nie cierpię ich dzieł. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek cokolwiek od Mansory mi się podobało. Nie uważam jednak, że - parafrazując klasyka - Mansory powinno zostać zniszczone, a wręcz przeciwnie. Z jednego prostego powodu: znamy ich i wiemy, czego można się po nich spodziewać.
Możemy płakać, stękać, przeklinać i narzekać, ale po 10 minutach zapominamy o sprawie, bo przecież styliści z Brand zrobili to samo, co zwykle. Gdyby ta firma nie istniała i nie skupiała na sobie tego hejtu z całego świata, to musielibyśmy latami przyzwyczajać się do tego całego tuningowego planktonu, który chciałby zająć jej miejsce. Krzyczelibyśmy do monitorów czy ekranów telefonów coś na temat „nieeeeeeee, zniszczyli ten samochód, złomowisko byłoby dla niego lepszym losem!”. Przy Mansory tego nie ma - nauczyliśmy się, żeby przy każdym aucie klasy premium, które nam się podoba, brać poprawkę na to, że Niemcy je skaszanią. No trudno, kilka egzemplarzy pójdzie na straty, ale życie toczy się dalej.
Dlatego niech sobie działają na zdrowie. Niech się rozrastają i wchłaniają wspomniany tuningowy plankton. A gdy już do Mansory będą należeć wszystkie światowe manufaktury paskudzące ładne auta, to wtedy zaczniemy blokować wyświetlanie wszystkiego, co zawierałoby nazwę tej firmy.