REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Felietony /
  3. Samochody używane

Lexus prezydenta Krakowa trafił na sprzedaż za 87 tys. zł. To ten rzekomo „zużyty”

Urząd Miasta Krakowa stwierdził, że „pięcioletni samochód (Lexus GS z przebiegiem 123 tys. km) nie daje gwarancji bezawaryjnej eksploatacji i bezpieczeństwa pasażerów ze względu na zużycie  materiałów i podzespołów”. Auto trafiło na OtoMoto z ceną wynoszącą niemal 87 tys. zł. 

25.05.2020
13:10
Lexus GS Majchrowski
REKLAMA
REKLAMA

Mowa o samochodzie służbowym prezydenta Jacka Majchrowskiego, oczywiście - o całej sprawie wymiany Lexusa GS na nowe auto pisał kilka dni temu Tymon.

Obecnie prezydent Krakowa jeździ już nowym Lexusem ES 300h (co osobiście uważam za przejście o jakościowy segment niżej, ale co ja tam wiem). Zmiana stosunkowo drogiego samochodu służbowego na inny po 5 latach budzi zrozumiałe kontrowersje, ale jestem przekonany, że oliwy do ognia dolał sam magistrat, tłumacząc się ryzykiem awarii, obniżenia poziomu bezpieczeństwa i lawinowo rosnącymi kosztami. Tym dziwniej wygląda to w świetle faktu, że użytkowane do 2014 r. Audi A6 było w eksploatacji przez 8 lat i nikomu brewka nie pykła. No ale skoro już mówi się o samochodzie w kontekście takiego zużycia, to zapewne powinien on trafić do stacji demontażu pojazdów. W końcu oferowanie go w ogłoszeniu to obarczanie następnego użytkownika znacznym ryzykiem. Oczywiście auta nie sprzedaje sam urząd miejski, tylko diler, który otrzymał je w rozliczeniu.

Lexus GS Majchrowski
Źródło: Lexus Kraków, OtoMoto.pl. Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Jest to jeden z tańszych Lexusów GS 300h z podobnych roczników wystawionych na OtoMoto - taniej znalazłem na tym portalu tylko jeden egzemplarz. Ale chwila, poczekajcie ze swoim tryumfalnym „A-HA!” - bo w limicie 90 tys. zł mieści się jeszcze kilka innych podobnych aut.

Zagwozdka pojawia się w momencie, gdy zdamy sobie sprawę, że „prezydencki” GS to samochód o wyjątkowo ubogim (jak na ten model) wyposażeniu. Tapicerka? Materiałowa. Nawigacja? Brak. Ekran multimediów? Mały. To po prostu bazowa wersja wyposażeniowa, bez żadnych dodatkowych pakietów - rzadkość na rynku wtórnym.

Źródło: Lexus Kraków, OtoMoto.pl. Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Skąd więc taka a nie inna cena, wcale nie jakoś wybitnie atrakcyjna? Obstawiam, że po prostu z samochodem jest wszystko w jak najlepszym porządku. A że „w okresie pogwarancyjnym koszty napraw Lexusa wyniosły ponad 11 000,00 zł”? No, być może - ale wątpię, by wynikało to z samoistnych awarii. Trzeba by mieć wybitnego pecha, żeby Lexus miał się zepsuć przy przebiegu ledwo przekraczającym 120 tys. km. Nie zdziwiłbym się też, gdyby za sporą część tej kwoty odpowiadały koszty przeglądów.

Urząd Miasta robi pod górkę dilerowi, twierdząc że auto jest zużyte.

Wtedy znowu przypominamy sobie o nowym ES-ie. Skoro auta Lexusa miałyby być tak awaryjne zaraz po gwarancji, to dlaczego ponownie zdecydowano się na samochód tej marki? Może jednak z GS-em było wszystko w porządku, tylko trzeba było na szybko wymyślić dobry powód wymiany auta? A że ten podany do wiadomości publicznej na zbyt dobry nie wygląda, to cóż... tak jakoś wyszło.

Lexus GS Majchrowski
Źródło: Lexus Kraków, OtoMoto.pl. Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu.

Poczekajmy kolejne 5 lat - zobaczymy, jak wtedy będą się tłumaczyć z kolejnej wymiany auta. Póki co krakowski Urząd Miasta ma już inny kwiatek na sumieniu: według Dariusza Nowaka, kierownika biura prasowego magistratu, nowy ES kosztował 74 tys. zł.

REKLAMA

No więc nie, panie Dariuszu. Tyle to on na pewno nie kosztował.

Nie śmiałbym insynuować, że ktoś tu nie odróżnia wartości transakcji od kwoty przelewu przekazanego na poczet zakupu samochodu (bo przecież poprzednie auto przekazano w rozliczeniu)... Ale może chociaż opinia publiczna nic nie zauważy? Trzymam kciuki!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA