W odświeżonej Kii Picanto można pogadać z misiem Kakao
Kia Picanto przeszła lifting i w nowej odsłonie pokazała się już w Korei. Europa musi poczekać.
W czasach, gdy niemieccy producenci wycofali się z produkcji najmniejszych, miejskich samochodów z silnikami spalinowymi, bo nie da się na nich zarobić, Koreańczycy trzymają się dzielnie i właśnie pokazali odświeżone Picanto.
Jak na lifting przystało, poprawki są wyłącznie kosmetyczne.
Picanto zyskało nowe reflektory, z czteropunktowymi światłami do jazdy dziennej przypominającymi trochę rozwiązanie z ostatnich modeli Porsche. Do tego pojawił się nowy grill – bardziej trójwymiarowy, wykończony chromem i fortepianową czernią. W porównaniu z wersją z roku 2017 zmienił się też przedni zderzak.
Z tyłu pojawiły się bardziej trójwymiarowe światła, a w dolnej części znalazło się coś, co udaje dyfuzor i końcówki układu wydechowego.
Kia Picanto – lifting w środku
Gdybyście się obudzili po imprezie w Picanto i zastanawiali, czy to model przed czy poliftowy, spójrzcie na ekran systemu multimedialnego. Jeśli po jego bokach nie ma przycisków – to ten nowy.
W Korei nowy system multimedialny pozwala na zdalny dostęp do auta.
Za pomocą telefonu można otworzyć drzwi i uruchomić klimatyzację. Przystosowano go też do zdalnych aktualizacji (OTA), ale póki co ma to dotyczyć wyłącznie nawigacji. Tamtejsze wersje mogą korzystać też z lokalnego, inteligentnego asystenta głosowego o wdzięcznym imieniu Kakao, o którym wspominaliśmy przy okazji premiery Genesisa GV80.
O kierowcę zadba cała armia wspomagaczy.
Poza układem awaryjnego hamowania, asystentem pasa ruchu i martwego pola kierowca będzie miał do dyspozycji układ ostrzegający o nadjeżdżających autach podczas cofania, a także asystenta kontrolującego jego koncentrację na prowadzeniu auta. A w ramach umilenia podróży - opcję podgrzewania i wentylowania przednich foteli.
Pod maską - tylko 1.0
U nas dziś Picanto sprzedawane jest z litrowym silnikiem o mocy 67 KM oraz z 84-konnym 1.2. W Korei będzie dostępne wyłącznie z 76-konnym 1.0. Czy w ślad za rynkiem koreańskim pójdzie specyfikacja europejska - o tym przekonamy się jak tylko auto trafi na nasz rynek. Kiedy to nastąpi - tego jeszcze nie wiemy. Ale mamy nadzieję, że miś Kakao będzie mówił po polsku.