Francja elegancja w błocie. Jest okazja wyśmiać ślepą wiarę w nawigację
Choć można też się powstrzymać. Francuska rodzina utknęła w błocie niedaleko Zamościa, bo zaufali nawigacji. Ha ha ha, pękajmy ze śmiechu, śmiejąc się z tych technologii.
Trochę się działo w lesie koło Zamościa. Policja pomogła francuskiej rodzina, która znalazła się w kłopotliwej sytuacji. Do roli nowoczesnych technologii w tej sprawie trzeba się jakoś ustosunkować. Inaczej się nie da, byłoby nie po polsku.
Nawigacja poprowadziła ich w błoto
Policjanci ze Skierbieszowa otrzymali informację, że w lesie w okolicach miejscowości Krasne ktoś potrzebuje pomocy. Była to francuska rodzina — dwie osoby dorosłe i 7-letnie dziecko - które utknęły w błocie, przez które nie dał rady przejechać ich Mercedes. Policjanci namierzyli ich na podstawie współrzędnych. Na miejsce zdarzenia wezwali ciężki sprzęt, który wydobył auto z błota. Podejrzewam, że chodzi o traktor, ale ciężki sprzęt brzmi bardziej profesjonalnie. Funkcjonariusze pomogli też znaleźć hotel w Zamościu. Najbardziej podoba mi się ten fragment policyjnego komunikatu.
Osoby te nie mówiły w języku polskim. Pomimo utrudnionego kontaktu policjanci zdołali porozumieć się z odnalezioną w lesie rodziną. Korzystając z komunikacji niewerbalnej mundurowi dowiedzieli się, że [...]
To jak znaleźli się w błocie, spodoba się wszystkim internetowym śmieszkom, którzy uważają, że nowoczesność nas kiedyś zgubi, bo już całkiem nie myślimy i nie znamy oznaczeń na gwintownikach. Spodoba im się, bo w błocie znaleźli się dzięki nawigacji. Chcieli objechać wypadek, zjechali z głównej drogi i utknęli. Przezabawne, nocą wjechali w błoto, skrętu kiszek można dostać z tych Francuzów, którzy gdyby nie my, nie potrafiliby jeść nożem i widelcem - nie zapominajmy i o tym. Ta nowoczesność nas zabije, a co najmniej ubłoci.
Zaufali nawigacji, ależ oni są śmieszni
Tyle że jest przeciwwaga dla tego ultrazabawnego wydarzenia. Gdyby nie nowoczesność, to trudniej byłoby ich w błocie odnaleźć. Skorzystali z systemu obecnego w samochodzie i zgodnie z jego przeznaczeniem poprosili o ratunek odpowiednie służby. Tutaj zwolennicy twardej szkoły i umiejętności manualnych również mogą się oburzyć. Podróżni powinni własnymi rękami wykopać Mercedesa z błota, udowadniając, że są prawdziwymi mężczyznami, nawet jeśli część z nich była kobietami. Tak należało zrobić, ale nie plamić honor wciskaniem przycisku ze słuchawką telefoniczną i napisem SOS.
Gdyby w okolicach miejscowości Krasne był zasięg telefonii komórkowej, mogliby jeszcze raz użyć nowoczesnej technologii. Uruchomiliby tłumaczenie w telefonie i nie musieliby ręcznie wyjaśniać policjantom, którędy jechali i gdzie chcieli dotrzeć.
Kto nigdy źle nie skręcił, niech pierwszy rzuci starą Nokią
Nie śmieszy mnie ta sytuacja w ogóle, bo sam kiedyś przez kilka godzin wyciągałem auto z błotnistej drogi w lesie, po tym, jak bliska osoba posłuchała się nawigacji. Łatwo jest się posłuchać wskazań, które przez 99,99 proc. czasu prowadzą nas dobrze. Uwalniają nas od papierowych map, planujemy z nimi krótkie i dalekie trasy, ufamy w sprawie korków i czasu dojazdu, ale jak raz się pomylą, a my się posłuchamy, to o mamuniu, jaki to ubaw jest, aż po trzecią kreskę na gwintowniku.
I jeszcze jedno. Jakby mieli SUV-a, to może udałoby się im przejechać.
Czytaj dalej: