REKLAMA

Boję się dźwięków wydawanych przez samochody elektryczne, to jakieś szaleństwo

Dźwięk samochodów elektrycznych spowoduje, że wszyscy oszalejemy. Te odgłosy wwiercają się w mózg i nie chcą wyjść z głowy, ale muszą być stosowane w celu ochrony innych uczestników ruchu.

dźwięki samochodów elektrycznych
REKLAMA
REKLAMA

Jeździłem ostatnio BMW iX3, pełny test tego interesującego samochodu dopiero się ukaże, ale jest jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju, odkąd BMW trafiło w moje ręce. To dźwięk, jaki wydawał ten samochód. Według mnie jest mocno niepokojący. Jeżeli wszystkie auta elektryczne będą wydawać takie dźwięki, a będą, to najprawdopodobniej w 2030 roku wszyscy w Europie zwariują. I mówię to całkiem serio. BMW szczyci się tym, że do prac nad dźwiękiem wydawanym przez iX3 zatrudniło znanego kompozytora Hansa Zimmera. Jak wyglądała ta współpraca, pokazuje film promocyjny:

Ale ten materiał nie oddaje tego, jak naprawdę brzmi BMW iX3. A brzmi tak, jakby pan Zimmer chciał zrobić wszystkim sieczkę z mózgu. Podgłośnijcie sobie dźwięk i obejrzyjcie pierwsze minuty tego filmu:

Okropność. A jeżeli cofacie, to dźwięk jest głośniejszy, żeby ostrzegać pieszych. Wjeżdżanie tyłem do boksu garażowego to bardzo nieciekawe przeżycie. Problemem nie jest szerokość samochodu, a właśnie dźwięk. A co najgorsze, to się będzie potęgować, bo te odgłosy to nie fanaberia producentów, a konieczność ze względu na innych uczestników ruchu. Od 1 lipca 2019 r. każdy nowo homologowany samochód elektryczny sprzedawany na terenie Unii Europejskiej musi emitować dźwięk przy poruszaniu się z prędkością do 20 km/h. Natomiast od 1 lipca 2021 r. każdy nowy samochód elektryczny i hybrydowy działający w trybie bezemisyjnym również musi generować dźwięk. System ten nazywa się Acoustic Vehicle Alerting System — w skrócie AVAS. Emitowany dźwięk ma być ciągły, a jego głośność minimalna to 56 dB, a maksymalna 75 dB.

Dźwięk samochodów elektrycznych jest okropny

To nie jest wyłącznie wina BMW. Inne samochody z takim napędem również emitują dźwięki, które mają ostrzegać pieszych, rowerzystów i innych uczestników ruchu przed nadjeżdżającym samochodem.

Lata panowania na drogach silników spalinowych spowodowały, że nasze uszy wychwytują ich dźwięki, potrafią je zidentyfikować (Piotr Szary na słuch potrafi określić, czy wszystkie cylindry równo pracują), określić skąd pochodzą i czy się zbliżają, czy oddalają. To swoista ewolucja, która daje nam większe szanse na przeżycie. W nadchodzących latach klienci będą zmuszeni kupować samochody elektryczne, a od 2030 roku na terenie Unii Europejskiej, tylko takie samochody będą dostępne w sprzedaży. Spowoduje to, że ludzie wrażliwi na dźwięki, tacy jak ja, oszaleją podczas słuchania cyfrowego zawodzenia.

dźwięki samochodów elektrycznych
I wzium zza krzaka
REKLAMA

Rozumiem, że postęp jest nieuchronny, rozumiem, że samochody elektryczne muszą hałasować. Ale czy nie możemy zrobić tego porządnie? Dlaczego elektryki nie generują najpiękniejszych nagrań pochodzących z benzynowych silników V6, bulgotu V8 i cichego szmeru V12? Ba, już wolałbym nawet nijaki dźwięk czterech cylindrów, niż elektryczne wycie. Mamy tyle wspaniale brzmiących silników spalinowych, więc nie rezygnujmy z tego. Skoro nie można będzie ich mieć pod maską, to chociaż zachowajmy je w głośnikach. Nie wyobrażam sobie ruchliwej ulicy, na której zgromadzimy kilkadziesiąt zawodzących elektryków. Chyba trzeba będzie wysłać dzieci na psychologię, bo szykuje się duże zapotrzebowanie na takie usługi.

Zdjęcia BMW iX3 wykonał Chris Girard

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA